Rowerowa majówka: Kazimierz Dolny i okolice

Jakiś już czas temu zaplanowaliśmy sobie rowerową majówkę w okolicach Kazimierza Dolnego. Matylda zawsze chciała zwiedzić te tereny, mi kiedyś zdarzyło się tam bywać, lecz było to dawno i raczej nie pod kątem turystycznym. Jako, że są to bardzo urokliwe i atrakcyjne turystycznie okolice, decyzję podjęliśmy bez zbędnego zastanawiania. Pozostało tylko czekać do maja i modlić się o chociaż przyzwoitą na te dni pogodę.




Prognozy przed samą majówką nie były może specjalnie obiecujące, ale nie były też tragiczne. Istniała spora szansa na to, że jednak uda się spędzić te kilka dni na rowerze. W czwartek wczesnym wieczorem wyruszyliśmy zatem do Celejowa - niewielkiej wioski oddalonej od Kazimierza Dolnego o około 10km, tam bowiem zarezerwowaliśmy sobie pobyt w gospodarstwie agroturystycznym Pod Jabłonią. O samym gospodarstwie i jego właścicielach napiszemy nieco więcej pod koniec.


Pod Jabłonią w Celejowie
Pod Jabłonią w Celejowie


Na miejsce dotarliśmy w nocy, a więc tylko szybkie rozpakowanie najpotrzebniejszych rzeczy, mycie i do spania.

Na początek wpisu - dla stworzenia klimatu i atmosfery - przepiękny filmik z regionu opracowany w ramach kampanii promocyjnej Krainy Wąwozów Lessowych:






1 maja 2015 - Czas siodłać konie!


Po dobrze przespanej nocy wstaliśmy rankiem 1 maja, a tu za oknem... błękitne niebo i radosne słoneczko :) Jest dobrze. Jemy śniadanie i około godziny 10 ruszamy na pierwszą z zaplanowanych wycieczek. Rozpoczynamy dość ruchliwą drogą 830 w kierunku Nałęczowa, który jest pierwszym celem wyprawy. Pogoda dopisuje, jedzie się wyśmienicie, czasem trzeba się trochę pomęczyć pod górkę, za to długie zjazdy wynagradzają trudy podjazdów. Po niedługim czasie docieramy do Nałęczowa. Tutaj zwiedzamy oczywiście cały kompleks parkowo - sanatoryjno - wypoczynkowy. Piękne i urokliwe miejsce. O dziwo, ludzi niezbyt dużo. Zahaczamy o Pałac Małachowskich, Pijalnię Czekolady, pijalnię wód (zdrowotnych oczywiście). Trochę kręcimy się po parku, robimy zdjęcia i cieszymy się piękną pogodą. Na zakończenie wdrapujemy się pod górę, aby obejrzeć "chatkę" Stefana Żeromskiego. Muzeum zamknięte z powodu jakiejś akcji konserwacyjnej.


Wnętrze Bazyliki Mniejszej w Wąwolnicy
Wnętrze Bazyliki Mniejszej w Wąwolnicy

Nałęczów - park
Nałęczów - park

Nałęczów - sanatorium Książę Józef
Nałęczów - sanatorium Książę Józef

Nałęczów - park
Nałęczów - park

Nałęczów- łabędzie w parku
Nałęczów - łabędzie na parkowych alejkach

Nałęczów - park
Nałęczów - park

Nałęczów - park
Nałęczów - park

Nałęczów - park
Nałęczów - park

Nałęczów - sanatorium Książę Józef
Nałęczów - sanatorium Książę Józef

Nałęczów - domek grecki
Nałęczów - domek grecki

Nałęczów - pałac Małachowskich
Nałęczów - pałac Małachowskich

Nałęczów - chatka Stefana Żeromskiego
Nałęczów - chatka Stefana Żeromskiego


Z Nałęczowa, bocznymi tym razem drogami, kierujemy się na Kazimierz Dolny, a konkretnie mówiąc, na Janowiec, do którego przeprawiamy się przez Wisłę promem "Janowiec". Po drodze - w okolicach Kębła (widać to na mapie) udaje nam się trochę pobłądzić, jednak wkrótce wracamy na trasę. Piękne krajobrazy w okolicach Janowca, szeroko rozlana Wisła, piaszczyste łachy na rzece, pięknie zielone wzgórza - to wszystko widać z punktu widokowego Albrechtówka. Jest także co podziwiać podczas przeprawy promowej.


W drodze do Janowca
W drodze do Janowca

Punkt widokowy Albrechtówka
Punkt widokowy Albrechtówka

Wisła w okolicach Janowca
Wisła w okolicach Janowca

Wisła w okolicach Janowca
Wisła w okolicach Janowca
Ruiny zamku Firlejów w Janowcu
Ruiny zamku Firlejów w Janowcu

Ruiny zamku Firlejów w Janowcu
Ruiny zamku Firlejów w Janowcu

Piękno pięknem, lecz niestety pogoda zaczyna się psuć. Zrywa się wiatr, niebo zaciąga się sinymi chmurami. Docieramy do ruin zamku Firlejów w Janowcu. Trzeba przyznać, że budowla wzniesiona na wzgórzu robi spore wrażenie. Krótkie zwiedzanie, bo jakoś chłodnawo się robi i jedziemy dalej w kierunku Nasiłowa, aby przeprawić się przez Wisłę do Bochotnicy, tym razem promem o nazwie Serokomla (tak kiedyś nazywała się miejscowość Janowiec). Na krótkim odcinku z Janowca do Nasiłowa dopada nas ulewa. Robi się bardzo wietrznie i ponuro. Na szczęście - nauczeni doświadczeniem z Bornholmu - mamy ze sobą zestawy przeciwdeszczowe: rowerowe peleryny i nieprzemakalne spodnie. Po założeniu całego tego rynsztunku i oswojeniu się z jazdą w takim ustrojstwie, mimo padającego deszczu nieprzemoczeni docieramy do przeprawy w Nasiłowie. Na szczęście deszcz szybko minął i już pod koniec przeprawy zaczęło świecić słońce. Podsuszyliśmy chwilkę nasze stroje przeciwdeszczowe i ruszyliśmy dalej - do Kazimierza.

Zabytkowe spichlerze przy drodze do Kazimierza
Zabytkowe spichlerze przy drodze do Kazimierza - obecnie hotele lub restauracje

Na Bulwarze Wiślanym w drodze do Kazimierza
Na Bulwarze Wiślanym w drodze do Kazimierza

Kazimierz Dolny. Urokliwe miasteczko nad Wisłą. Przywitał nas ładną pogodą i tłumami ludzi (coś jak na zakopiańskich Krupówkach). Czego jednak innego można się było spodziewać w turystycznej miejscowości w czas majówki? Ludzi tłumy, ale tylko w rejonie rynku, na bulwarze wiślanym, czy ulicy Krakowskiej. Zapuszczając się dalej w okolice Mięćmierza, czy jeżdżąc bocznymi leśnymi dróżkami, można cieszyć się przestrzenią i ciszą.

Kazimierz Dolny - rynek
Kazimierz Dolny - rynek

Kazimierz Dolny - rynek
Kazimierz Dolny - rynek

Kazimierz Dolny - Góra Trzech Krzyży
Kazimierz Dolny - Góra Trzech Krzyży

Sam Kazimierz jest piękny, taka miniaturowa szkatułka z mnóstwem drobnych szczegółów cieszących oko i radujących duszę ;)  Jako że do Kazimierza planowaliśmy wrócić jeszcze dwa razy, tak więc posiedzieliśmy trochę, zjedliśmy coś w jednej z setek przeróżnych knajpek i ruszyliśmy w drogę do Celejowa.

Panorama z Góry Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym
Panorama z Góry Trzech Krzyży w Kazimierzu Dolnym

Tym razem droga wiodła przez lasy pola i wąwozy. Było wymagająco, lecz pięknie. Do końca dnia świeciło słońce i wracaliśmy ogrzewani przez jego promienie oraz przez podjazdy, których nie brakowało. Raz wjechaliśmy komuś prawie na podwórko. Teoretycznie na mapie jest tam droga (to taka mała nawrotka w okolicach "zamku rycerskiego". Praktycznie droga kończy się na podwórzu, a mieszkająca tam pani mówi, że owszem droga to tu jest, ale tylko w GPS-ie ;) Trzeba kawałek wrócić i skręcić wcześniej. Tak też zrobiliśmy. Przed dojazdem do asfaltu udało nam się trafić na naprawdę ostre zjazdy przez lessowe wąwozy - coś wspaniałego dla fanów downhillu. Nasze trekingi jakoś dały radę, chociaż hamulce się grzały :) Po całodziennym podróżowaniu ostatni odcinek trasy pokonaliśmy komfortową, acz ruchliwą drogą 830 i zjechaliśmy na popas do Celejowa. Tutaj prysznic, kolacja i spać, bo oczy same zamykały się ze zmęczenia.


Krajobrazy w okolicach Kazimierza Dolnego
Krajobrazy w okolicach Kazimierza Dolnego

To był piękny i pełen wrażeń dzień. Tylko przez krótki czas zrobiło się deszczowo i chłodno. Większą część wycieczki udało nam się zrobić przy ładnej, słonecznej pogodzie. Poniżej mapka ze śladem naszej wycieczki. Nie wszędzie targaliśmy ze sobą rowery, a telefon miałem na kierownicy, tak więc nagrane jest tylko to, gdzie dojechaliśmy na kołach :) (pozostałe dni podobnie)




2 maja 2015 - Kazimierskich podróży ciąg dalszy


Po przespanej kamiennym snem nocy, wczesnym rankiem drugiego maja obudziliśmy się w promieniach radośnie świecącego słonka. Bez ociągania zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy podręczne torby i znowu wsiedliśmy na rowery. Dzisiaj w planie Puławy, Mięćmierz,  a na koniec luźne łażenie po Kazimierzu. Uprzedzę fakty: przez cały dzień była super pogoda. Lekki wietrzyk, który nie przeszkadzał w jeździe, słońce, piękne błękitne niebo z ładnymi chmurkami. Raj dla rowerzysty.

Do Puław jechaliśmy bocznymi, lecz asfaltowymi drogami. Dużą część trasy pokonaliśmy wzdłuż jednego ze szlaków Green Way's, a samą końcówkę przed Puławami leśną drogą szlakiem bodajże żółtym. Robiliśmy wszystko, żeby uniknąć jazdy bardzo ruchliwą drogą nr 12. I w zasadzie nam się to udało, ponieważ od razu po przejechaniu wiaduktu nad torami trafiliśmy na wspaniałe drogi rowerowe (jak się później okazało praktycznie cały czas jeździliśmy po Puławach super szerokimi drogami rowerowymi - byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni).


Puławy - Pałac Czartoryskich - paw
Paw "pałacowy"

Co oglądaliśmy w Puławach? Oczywiście Park i Pałac Czartoryskich. Oczywiście Domek Gotycki i Świątynię Sybilli. Zahaczyliśmy także o Pałac Marynki (obecnie mieści się tam Zakład Pszczelarnictwa jakiegoś instytutu). Zarówno Park i jak i Pałac Czartoryskich robią spore wrażenie. Miło pospacerować po romantycznym parku utrzymanym w stylu angielskim. Podobny park odwiedziliśmy podczas jednej z naszych ubiegłorocznych wycieczek rowerowych do miejscowości Pokój, tyle że tamten był bardzo, bardzo zaniedbany. W Puławach park jest utrzymany w nienagannym stanie, a stojące przy alejkach ławeczki zachęcają do chwili odpoczynku i zadumy w pięknym otoczeniu.


Puławy - Pałac Czartoryskich
Puławy - Pałac Czartoryskich

Puławy - Pałac Czartoryskich
Puławy - Pałac Czartoryskich
Puławy - park pałacowy
Puławy - park pałacowy



Puławy - Pałac Czartoryskich
Puławy - Pałac Czartoryskich

Puławy - domek gotycki
Puławy - domek gotycki

Puławy - domek gotycki
Puławy - domek gotycki

Puławy - świątynia Sybilli
Puławy - świątynia Sybilli

Puławy - świątynia Sybilli
Puławy - świątynia Sybilli

Puławy - park pałacowy
Puławy - park pałacowy

Po uczcie dla ducha nadszedł czas na coś dla ciała. Bardzo miłe chwile spędziliśmy w herbaciarni na Skwerze Niepodległości. Pyszna herbata, ładnie podana, do tego ciepłe ciasteczko, tudzież lody, słońce przeświecające przez korony drzew... czegóż chcieć więcej!

Nacieszywszy się Puławami, skierowaliśmy się w kierunku drogi wiodącej do Bochotnicy i Kazimierza wzdłuż Wału Wiślanego. W planie było jeszcze zobaczenie puławskiej mariny, ale jakoś tak wyszło, że o niej zapomnieliśmy (widzieliśmy ją kolejnego dnia z samochodu, gdy wracaliśmy już do domu przez most Ignacego Mościckiego). W malowniczym otoczeniu i po komfortowej drodze wiodącej wzdłuż wału dotarliśmy ponownie do Kazimierza Dolnego.


Krajobraz w okolicy Puław
Krajobraz w okolicy Puław
Wzdłuż wału do Kazimierza Dolnego
Wzdłuż wału do Kazimierza Dolnego

Naszym pierwszym celem był Mięćmierz - wioska utrzymana w charakterze żywego skansenu. Bardzo urocze miejsce, choć sam dojazd średnio przyjemny ;) W Mięćmierzu rozsiedliśmy się przy zadaszonej studni w centralnej części wioski, wyjęliśmy wałówkę, czyli kazimierskiego Koguta, dżem i co tam jeszcze nam w torbach zostało (piwo Kazimierskie Matylda dowiozła do domu) i siedząc na ławie leniwie pogryzaliśmy ciacho w delikatnych promieniach popołudniowego słońca. Słowem: cicho, sielsko i anielsko. Do wiatraka i kawiarenki "Pod Skrzydłami" nie chciało nam się już ruszać. Po prostu siedzieliśmy sobie przy tej studni i cieszyliśmy się miejscem.


Mięćmierz
Mięćmierz

Mięćmierz - tradycyjny kogut z Kazimierza i piwo Kazimierskie
Mięćmierz - tradycyjny kogut z Kazimierza i piwo Kazimierskie

Mięćmierz
Mięćmierz


Kwitnące jabłonie
Kwitnące jabłonie


Nic nie trwa wiecznie, tak więc i my w końcu ruszyliśmy się od studni ;) Czas wracać do Celejowa. Po drodze małe zwiedzanie zatłoczonego przez turystów Wąwozu Korzeniowego. W wąwozie ludzi było więcej, niż korzeni, dlatego też wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy dalej. Jak się później okazało, pewien odcinek naszej trasy powrotnej wiódł przez całkiem ciekawy wąwóz, do tego zupełnie pusty i cichy. Ponownie: fani downhillu byliby w siódmym niebie. Było stromo, miejscami błotniście, z ostrymi zakrętami i piachem do tego. Jakoś zjechaliśmy :) Po dotarciu do drogi 830 zdecydowaliśmy się na małą wyprawę do pobliskiej Biedronki w celu uzupełnienia zapasów żywności i wody. Podobnie, jak poprzedniego dnia, ostatni odcinek trasy pokonaliśmy 830-stką.

Wąwóz korzeniowy
Wąwóz korzeniowy - ten włąściwy

Wąwóz korzeniowy
Wąwóz korzeniowy - ten właściwy

Wąwóz
Wąwóz - ten który trafił się nam przypadkowo




3 maja 2015 - wszystko się kiedyś kończy, czyli wracamy do domu


Na ostatni dzień majówki zaplanowaliśmy tylko mały wyjazd do Kazimierza. Nasz chytry plan był taki, aby dotrzeć tam w miarę wcześnie i zobaczyć, jak wygląda mniej zatłoczony Kazimierz. Po drodze zajechaliśmy do zespołu pałacowo-parkowego w Celejowie. Obecnie w dwuskrzydłowym pałacu z wieżą mieści się Samodzielny Publiczny Psychiatryczny Zakład Opiekuńczo-Leczniczy. Pałac można oglądać tylko z zewnątrz.

Zespół parkowo-pałacowy w Celejowie
Zespół parkowo-pałacowy w Celejowie


Do Kazimierza dotarliśmy, jadąc spokojnymi bocznymi drogami. W sumie nasz plan się powiódł. Gdy przyjechaliśmy na rynku było niewielu ludzi. Sprzedawcy rozstawiali kramy, artyści wystawiali obrazy, miejscowe cyganki rozpoczynały poszukiwania chętnych na wróżbę... Rozpoczynał się kolejny dzień majówki.

Ruiny zamku w Kazimierzu
Ruiny zamku w Kazimierzu

Fragment cmentarza żydowskiego w Kazimierzu
Fragment cmentarza żydowskiego w Kazimierzu


Posiedzieliśmy, wypiliśmy kawę, pochrupaliśmy ciasteczka, pocieszyliśmy się spokojnym Kazimierzem. Po jakimś czasie zobaczyliśmy, że szykuje się tu start do jakiegoś biegu. Był samochód z TVP i z Radia Lublin. Okazało się, że właśnie rozpoczyna się Bieg Dookoła Polski Kazimierza Piskorka. Na stronie Kazimierskiego Portalu Internetowego możecie poczytać więcej o tym biegu, jego uczestnikach i idei. Trzymamy kciuki i wierzymy, że się uda!

Start Biegu Dookoła Polski w Kazimierzu Dolnym
Plakat informacyjny Biegu Dookoła Polski


Na kazimierskim rynku
Na kazimierskim rynku

Na kazimierskim rynku
Na kazimierskim rynku

Dachy Kazimierza
Dachy Kazimierza

Na kazimierskim rynku
Na kazimierskim rynku


Pokręciliśmy się jeszcze trochę po kazimierskich zakamarkach. Zjedliśmy wczesny obiad i powoli zaczęliśmy zbierać się do powrotu do Celejowa. Czekało nas jeszcze pakowanie całego majdanu rowerowo - turystycznego oraz droga powrotna do domu. Bo w poniedziałek do pracy...




To była udana majówka


Tak. To była wspaniała majówka. Pogoda dopisała, udało się trochę pozwiedzać. W zasadzie to zobaczyliśmy wszystko, co zaplanowaliśmy przed wyjazdem. Nowe rowery przeszły chrzest bojowy i się sprawdziły. Z tego krótkiego wyjazdu przywieźliśmy mnóstwo wspomnień, pięknych widoków i dobrych emocji. Bardzo, bardzo pozytywny wyjazd. Matylda stwierdziła nawet, że to były takie "mini wakacje".

Sady w okolicach Kazimierza Dolnego
Sady w okolicach Kazimierza Dolnego


Na początku wspomniałem o gospodarstwie agroturystycznym "Pod Jabłonią" w Celejowie, w którym nocowaliśmy. Piszemy to z pełną odpowiedzialnością, wielką powagą i popieramy własnym doświadczeniem:

Jeżeli kiedyś będziecie chcieli spędzić miłe chwile w okolicach Kazimierza Wielkiego i szukacie niedrogiego, a przyjemnego miejsca na nocleg (może być z wyżywieniem), to śmiało rezerwujcie pokój "Pod Jabłonią" w Celejowie!



"Pod Jabłonią" to wspaniałe miejsce na nocleg i nie tylko. To miejsce, z którego łatwo dostaniecie się do wszystkich atrakcji regionu. Przy drodze, ale na wsi. Łatwo trafić. Super standard. Czysto, miło i wygodnie. Wejdźcie na stronę, zobaczcie zdjęcia. To naprawdę tak wygląda.

Miejsce miejscem, ale najlepsze nawet miejsce niczym byłoby bez ludzi, a tutaj Gospodarze zasługują na szóstkę! Bardzo mili i towarzyscy ludzie. Dzięki ich sercu i otwartości, mieszkając "Pod Jabłonią" poczujecie się swojsko, wygodnie, pogodnie i zupełnie bezpretensjonalnie! Żeby czasem nie przesadzić, napiszemy jeszcze tylko tyle: tak dopieszczeni nie byliśmy w żadnej agroturystyce do tej pory. Warto rezerwować. Warto jechać.

A, jeszcze jedno - na miejscu można korzystać z rowerów. Gospodarze zapewniają przyzwoite "holendry" z planetarnymi przerzutkami w piaście. Są też kaski, przyczepka rowerowa dla dziecka, a nawet samochodowy bagażnik rowerowy zakładany na hak w samochodzie.

Do zwolenników teorii spiskowych i innych wietrzących wszędzie podstęp: nie, nikt nam za reklamę na blogu nie zapłacił. Piszemy, tak a nie inaczej, ponieważ uważamy, że trzeba doceniać ludzi, którzy starają się coś robić i robią to uczciwie i solidnie! Jak jest za co - trzeba chwalić.




To tyle. Koniec tego przydługiego wpisu. Bardzo udana majówka za nami. Niedługo wakacje, a i wiosna wreszcie przyszła. Teraz czas na podleczenie pewnych części ciała po trzech dniach w siodle, czas by znowu pobiegać, bo nogi już same rwą się do truchtu, czas sprawdzić teorię wiążącą dziwną reakcję uczuleniową z jedzeniem... Jak zwykle o wszystkim postaramy się napisać. Wpadajcie i czytajcie!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

6 komentarze

  1. Widzę, że wyprawa udana a owocem jej piękne zdjęcia i wspomnienia też pewnie ... :)
    A zwolennicy teorii spiskowe? Nimi się nie przejmujcie. Ja jestem podobnego zdania - jeśli jest co chwalić; jeśli jest coś dobre- to czemu tego nie chwalić? Niezależnie czy to metoda treningowa czy marka odzieży sportowej - ja jestem tego zdania, jeśli coś odpowiada mi to i niech czytelnicy skorzystają. A czy mi by ktoś miał za to zapłacić czy nie - to nie ma znaczenia - jeśli byłyby to dobre, przydatne usługi/ produkty, które mogę od serca polecić i jestem do nich przekonana to czemu na tym nawet nie zarobić ?

    Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tereny dla rowerzystów genialne . Rok temu byłem tam ze znajomymi na dwóch kilku dniowych wycieczkach . Ja mam na szczęście dużo bliżej tam więc mogę w każdej chwili odwiedzić te piękne tereny . W tym roku na pewno też tam wybierzemy się na kilka dni .
    Nie odwiedziliście wiatraka koźlaka w Mięcmierzu ?? Wiatrak pięknie i fantastyczny widok na Wisłę i okolice . W nie dalekich Karczmiskach jest jeszcze inna ciekawa atrakcja . Mianowicie kolejka wąskotorowa wożąca turystów w weekendy . Polecam .
    Zresztą atrakcji tam tyle że trzeba by tydzień non stop jeździć i zwiedzać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy! Tak, wycieczka majowa była bardzo udana. Sporo zobaczyliśmy, sporo do zobaczenia pozostało, ale to były tylko dwa dni z kawałkiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Marquo - nie odwiedziliśmy wiatraka, bo jakoś zasiedzieliśmy się przy tej studni i rozleniwieni wróciliśmy do Kazimierza drogą wzdłuż Wisły. Masz rację - przez dwa dni i tak wszystkiego nie da się dokładnie zobaczyć. Poza tym - widzisz my robiliśmy trasy góra 80km dziennie, a do tego dochodzą przerwy na podziwianie, pikniki ;), kawki, zdjęcia. W takim niespiesznym tempie to i pewnie tygodnia brakłoby na objechanie wszystkiego :)


    W pełni się z Tobą zgadzamy - tereny piękne! Krajobrazy wspaniałe! I nawet sporo się dzieje, jeżeli chodzi o infrastrukturę rowerową. Są szlaki, są oznaczenia, "Pod Jabłonią" dostaliśmy świetną dokładną mapkę lokalnych szlaków. Warto się tam wybrać na rowerach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super relacja :) Bardzo ciekawe wycieczki :) Myślę, że zaplanujemy przedłużony weekend rowerowy w tych okolicach i skorzystamy z polecanego przez Was noclegu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nocleg w Celejowie Pod Jabłonią polecamy z całego serca! Wydaje nam się, że tam nie sposób być niezadowolonym z pobytu - bez dwóch zdań warto! Poza tym same okolice Kazimierza, czy Nałęczowa to piękne krajobrazowo tereny i rowerkiem można sobie przyjemnie pojeździć :)

    OdpowiedzUsuń