Dziennik aktywności fizycznej – 20 - 26 października 2014

Aktywność fizyczna – czwartek – 23 października 2014: bieg


Zestaw oświetleniowo-odblaskowy
W tym tygodniu bieganie zaczynamy od czwartku. Tak się jakoś złożyło. Matylda prawie cały ubiegły tydzień miała zwolnienie z WF-u.

Ja w niedzielę nie pobiegałem, ponieważ byłem bardzo wymęczony po biegu sobotnim, a po wpadnięciu w kałużę trochę pobolewało mnie kolano.

We wtorek nie pobiegałem, bo nadal nie chciałem przemęczać tego nieszczęsnego kolana, a poza tym przytrafiło się pilnie pomóc znajomemu z komputerem. W międzyczasie jakoś takoś się bardzo ochłodziło i mocno się mobilizując, na bieg wyruszyłem dopiero w czwartek.

Z tym kolanem to nie wiem, o co chodzi. W pewnym momencie byłem skłonny podejrzewać nawet nieszczęsne pasmo biodrowo-piszczelowe, ale to chyba nie do końca to. Chociaż objawy bardzo podobne. Na wszelki wypadek zrobiłem te kilka dni przerwy (od soboty do czwartku), smarowidło przeciwzapalne, trochę lodu oraz ćwiczeń rozciągających pod kątem ITBS.

Czwartkowy bieg to było 14km po 05:20-05:40/km, na koniec 5x100/100m na 80% i kilometr truchcikiem do domu. Kolano nie dokuczało. Może trochę na początku. Później niby było wszystko dobrze. Dobiegłem do końca bez większych problemów, co prawda ubrałem się nieco zbyt lekko i jak zawiało, to robiło się nieprzyjemnie, ale ogólnie bieg na plus. Zobaczę, co będzie dalej z tym kolanem. Pewien dyskomfort odczuwam (np. przy schodzeniu po schodach), lecz nie przeszkadza to w normalnym funkcjonowaniu. Oby nie przyplątało się coś poważniejszego.


Bieg - 23 października 2014


Na zdjęciu z początku wpisu mój zestaw oświetleniowo-odblaskowy na okres jesienno zimowy: lampka czołowa, odblask na ramię i odblask na pas, aaa mam jeszcze odblaski na wielofunkcyjnej chuście-kominie, która obecnie robi za opaskę. Mam nadzieję, że - mimo iż być może wyglądam jak choinka - to jednak jestem w miarę widoczny na drodze (spory odcinek biegam po drodze o małym natężeniu ruchu, lecz zupełnie nieoświetlonej i pozbawionej chodnika lub pobocza, ot taka asfaltówka między polami).

Latarka czołowa zapewnia całkiem komfortowe warunki biegu i dziury widać i kałuże... szkoda, że kierowcy i tak do jakichś 20m przede mną cały czas jadą na długich światłach. Niektórzy zobaczą lampkę, zmienią na drogowe, a za chwilę - jak dojrzą, że to jakiś dziwak biega po ciemku - na powrót długimi po oczach. Co za ludzie!



Aktywność fizyczna – piątek – 24 października 2014: bieg


Po niemal tygodniowej przerwie Matylda od rana ruszyła na ścieżki biegowe. Dzisiaj 20 minut biegu 06:15-06:30/km, dalej 6x5' na około 05:20 naprzemiennie z trzyminutowymi odcinkami w truchcie, na koniec 5' truchtu na wyciszenie.

Matylda przystroiła się dzisiaj w super seledynową nową kurtkę do biegania, ponieważ stwierdziła, że na inne stroje jest już zbyt chłodno. Tak w ogóle, kurtki to nasz nowy nabytek na okres jesienno-zimowy. Zobaczymy jak będą sprawdzały się w warunkach bojowych, ponieważ charakterystyka papierowa była bardzo obiecująca.


Aktywność fizyczna – sobota – 25 października 2014: bieg


We sobotę całkiem miło się biegało ;)
Pani Matylda 2x po 35 minut na około 06:15-06:30. W środku 5-cio minutowa przerwa w marszu. Jak to zwykle Matylda, narzeka że ciężko, że już nie może, że 10km w godzinę już więcej nie pobiegnie itd, itp... ale i tak biega!


Bieg - 25 października 2014 - Matylda


Ja miałem trochę bardziej skomplikowaną kombinację: 3km po 05:20-05:45, bez przerwy przebieżki 3x100m (na sekundowej przerwie pomiędzy) i dalej 2km po 04:50/km, 2km po 04:45/km, 2km po 04:40/km. Pomiędzy tymi dwójkami zawsze 5 minut przerwy w truchcie. Dalej przebieżki 5x200/200 i na koniec tego wszystkiego kilometr truchciku do domu. Jakoś poszło. Tym razem nie ryzykowałem biegu po lesie (jak w zeszłym tygodniu). Jak Pan Bóg przykazał tuptałem po równej i prostej drodze asfaltowej i przynajmniej nic mnie nie boli!


Bieg - 25 października 2014 - Leon


Aktywność fizyczna – niedziela – 26 października 2014: bieg


Pogoda od rana wspaniała! Obudziło nas słoneczko. Aż żyć się chce. Z rana wybraliśmy się na - jak ja to mówię - przedświąteczny "tour de cmentarz", czyli okresowe odwiedziny u starszej rodziny. Później - jako że grzechem byłoby z takiej pogody nie skorzystać - na bieganie!

Matylda męczyła podbiegi. Na początek 30 minut  po 06:15-06:30, dalej 2 serie po 4 około 60-cio metrowe podbiegi ze zbiegiem w truchcie. Pomiędzy seriami 3 minuty przerwy. Na koniec 10 minut truchtu. 


Bieg – niedziela 26 października 2014 - Matylda


Mnie dzisiaj przypadło przyjemne 12 km po 05:20-05:45/km. Bieg spokojny, słoneczko świeci. Czegóż chcieć więcej. Pobiegłem oczywiście przez lasy. Tym razem obyło się bez bólu kolana, ale też i tempo jednostajne i spokojne. Miły dzień.



  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

2 komentarze

  1. Malgorzata Wrzesinska26 października 2014 20:07

    Życzę szybkiego ustąpienia dolegliwości kolanowych i radości z biegania dla Ciebie i Matyldy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano bardzo dziękuję ;) Chyba na szczęście przeszło, ale i tak nie czuję się zbyt pewnie...

    OdpowiedzUsuń