9. Półmaraton Ślężański, bo lubimy biegać w Sobótce
9. Półmaraton Ślężański w Sobótce. Wspaniała pogoda, świetna trasa, ekstra organizacja i do tego my. Byliśmy, przebiegliśmy, a swoje wrażenia opisujemy na blogu. Zapraszamy do lektury!
9. Półmaraton Ślężański - zdobyliśmy kolejne medale |
A my znowu w tej Sobótce! Trochę poważniej: Sobótka już chyba na dłużej wpisze się do naszego kalendarza biegowego. Zaczęło się od ubiegłorocznego 8. Półmaratonu Ślężańskiego, później był Bieg Niezłomnych, a teraz, już w kolejnym roku, wystartowaliśmy w 9. Półmaratonie Ślężańskim, odbywającym się oczywiście w Sobótce.
Tym razem w biegu wzięliśmy udział wspólnie. Minus tego taki, że nie ma komu wtedy robić zdjęć i dlatego zainteresowanych większą ilością zdjęć z Sobótki odsyłamy do naszego wpisu z poprzedniego roku, tam jest kilkanaście fotek z samego miasteczka itp. Tutaj prezentujemy sobótczańskie kościoły.
Kościół w Sobótce |
Kościół w Sobótce |
W tym roku półmaraton wypadł 19 marca i do końca nie za bardzo było wiadomo, jaka będzie pogoda. Co więcej, jeszcze kilka dni przed biegiem, wiele wskazywało na to, że możemy biec w jakiejś brei śniegowej. Ktoś w Sobótce ma chyba jednak jakiś wpływ na pogodę w dniu biegu i podobnie, jak w ubiegłym roku (chociaż temperatura była niższa, ale to akurat niczemu nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie), wystartowaliśmy w pełnym słońcu i przy minimalnym wietrze. A jeszcze rano, gdy do Sobótki jechaliśmy, niebo było kompletnie zachmurzone - na zdjęciach, które robiliśmy przed biegiem, widać to doskonale.
Zespół szkół w Sobótce - główna baza zawodów |
Na miejsce dotarliśmy - jak to mamy we zwyczaju - sporo przed czasem, co pozwoliło nam na spokojny dojazd bez korków i szukania miejsca parkingowego. Wspominam o tym, bo Sobótka to niewielkie miasteczko, a w tym roku organizatorzy zwiększyli limit uczestników biegu do pięciu tysięcy startujących (o tysiąc więcej, niż w roku ubiegłym). Biorąc pod uwagę fakt, że prawie każdy przyjeżdża z osobą lub nawet kilkoma osobami towarzyszącymi, robi się trochę tłoczno.
9. Półmaraton Ślężański - świąteczne akcenty przed biegiem - wyroby prezentowane przez Lokalną Grupę Działania - można było kupić i popróbować |
9. Półmaraton Ślężański - świąteczne akcenty przed biegiem - wyroby prezentowane przez Lokalną Grupę Działania - można było kupić i popróbować |
I tutaj jest to miejsce, w którym trzeba pochwalić zawodowstwo organizatorów Półmaratonu Ślężańskiego. Mimo tak dużej liczby ludzi, wszystko przebiegało, jak w zegarku. Może czasem ochroniarze trochę się miotali w zeznaniach, gdzie wolno, a gdzie nie wolno przechodzić, ale poza tym - organizacja na medal. Być może właśnie to ta super organizacja, jest jednym z czynników wpływających na to, że chętnych na bieganie w Sobótce z roku na rok przybywa. Tutaj warto przyjechać, bo tutaj wszystko działa. Począwszy od rejestracji, powiadamiania smsowego i mailowego, poprzez sprawne biuro zawodów, samą organizację biegu, aż po zaplecze sanitarne. Wszystko jest - naszym przynajmniej zdaniem - tak jak być powinno. Od nas za organizację mocna piątka z plusem.
9. Półmaraton Ślężański - Domowe wypieki przygotowane przez Spółdzielnię Uczniowską |
9. Półmaraton Ślężański - oczywiście nie mogliśmy się oprzeć i kupiliśmy dwa kawałki, które ze smakiem zjedliśmy po biegu, popijając pyszną kawą serwowaną przez niestrudzoną ekipę z Etno Cafe |
Będąc przy organizacji, muszę wspomnieć o małej dyskusji, jaka wywiązała się nas facebookowej stronie Półmaratonu. Chodziło o apel organizatorów, aby ograniczyć przypadkowe porzucanie kubków po napojach na punktach odżywczych i w miarę możliwości starać się wrzucać je do rozstawionych na punktach pojemników. Ktoś w komentarzach zaproponował, żeby organizatorzy zamiast małych koszy, do których ciężko trafić, rozstawili jakieś wielkie pojemniki, najlepiej z tarczami, do których można tymi kubkami celować. I wiecie co? Na punktach odżywczych Dziewiątego Półmaratonu Ślężańskiego były wielkie kartony z kolorowymi tarczami, przeznaczone na zużyte kubeczki! Organizatorzy się postarali, za to biegacze niekoniecznie. Bo wiele razy widziałem, że mimo tego, iż przy drodze stało wielkie pudło na kubki, to biegnący przede mną i tak rzucali je, gdzie popadło. Wstyd. Wielki wstyd! Takie zachowania naprawdę nie przystoi komuś, kto mieni się być sportowcem! To, że są wolontariusze, nie oznacza wcale, że trzeba im dokładać dodatkowej - zupełnie zbędnej pracy - wybierania kubków i opakowań po żelach energetycznych z trawy!
9. Półmaraton Ślężański - rynek w Sobótce i brama startowa, meta biegu jest obok zespołu szkół |
Ludzie, pomyślcie trochę! Jak później o nas - biegaczach - będą mówić mieszkańcy okolic przez które biegła trasa półmaratonu? Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby porównali nas do barbarzyńskiej chordy, która pozostawiła po sobie tony śmieci przy trasie biegu! I co gorsza - będą mieli rację. Chcemy zazwyczaj, aby mieszkańcy miejsc, w których organizowane są biegi, byli przychylnie nastawieni i do nas i do samej imprezy. Chcemy, by nam kibicowali. Wciąż tylko chcemy i wymagamy, a sami nie potrafimy nawet tego małego gestu dbania o porządek wykonać! Dlaczego? Bo jak wrzucisz ten kubek do pojemnika to stracisz cenne pół sekundy? Jeżeli to zużyte opakowanie po żelu wciśniesz do kieszonki, to tak cię to dociąży, że będziesz o minutę wolniejszy? A co ty Kenijczykiem z elity jesteś, że każdy gram obciążenia ma dla ciebie takie znaczenie? Zabawne, że często problemy z tak błahymi sprawami mają ludzie, których wyniki - na tle czołówki - zupełnie nie imponują. Jeszcze raz napiszę: wielki wstyd za takie zachowania!
Wybaczcie, rozpisałem się nie o tym, co trzeba, ale trochę mnie emocje poniosły, bo jak patrzę na taki pokaz głupoty, to aż mnie skręca ze złości! Do rzeczy jednak. W tym roku postanowiliśmy, że w półmaratonie weźmiemy udział oboje. Jak postanowiliśmy, tak i zrobiliśmy. Każde z nas ruszało ze swojej strefy i biegło swoim tempem. Dla Matyldy był to tak naprawdę pierwszy "asfaltowy" półmaraton, bo zarówno debiut w Kaźmierzu, jak i tegoroczny Zimowy Forest Run (który był o kilometr chyba dłuższy od półmaratonu), były biegami terenowymi. Czy fakt, że tym razem pobiegnie po asfalcie, coś zmieni? Ja biegłem, bo podoba mi się Sobótka i trasa Półmaratonu Ślężańskiego. Trochę pod górkę, trochę z górki, a dodatkowo asfalt jako miła odskocznia od ciągłego biegania w terenie. Poza tym, chciałem oczywiście sprawdzić, czy uda mi się poprawić ubiegłoroczny wynik.
Wystartowaliśmy. Pogoda wspaniała. Szosa sucha ;) Lekki wiaterek. Nic, tylko biec. I pobiegliśmy. Do przełęczy Tąpadła czasem płasko, później trochę pod górkę, na przełęcz. Za przełęczą: nogi luźno i zbiegamy, zbiegamy, zbiegamy... Coś pięknego. Lubię zbiegi i moje nogi też je lubią. Później trochę płasko i znowu pod górkę. Później już tablica z napisem Sobótka, a tam - same niespodzianki dla tych, którzy biegną po raz pierwszy - jeszcze ze trzy niewielkie, lecz dające mocno w kość podbiegi na kilka kilometrów przed samą metą. Do mety, to już bajka: zbieg i pędzimy, na ile nogi i płuca pozwalają.
Matylda bez większych problemów i kryzysów na trasie poprawiła wynik z Kaźmierza o niemal 4 minuty i przybiegła z czasem 2 godziny 9 minut. Ja aż tak spektakularnej poprawy nie odnotowałem, ale i tak poprawiłem swój ubiegłoroczny wynik z Sobótki o ponad minutę i do mety dotarłem w godzinę i czterdzieści sześć minut. Rzec by można, że oboje, zarówno z samego faktu uczestnictwa w Półmaratonie Ślężańskim, jak i z osiągniętych rezultatów, jesteśmy całkiem zadowoleni.
9. Półmaraton Ślężański - przed i po biegu można było częstować się pysznymi jabłkami |
Wszystko wskazuje na to, że Matylda ma jeszcze wiele do urwania ze swoich wyników i że przy odpowiednim treningu i za jakiś czas, te wyniki będą się jeszcze poprawiały. Tak więc, Matylda nadal biega półmaratony. Różne: terenowe, asfaltowe, płaskie i pofałdowane. Co do mnie, myślę, że sam - w sensie: bez jakiejś pomocy trenerskiej - wiele już nie powalczę, przynajmniej, jeżeli chodzi o prędkość na dystansie półmaratonu. Do końca jeszcze tylko nie wiem, czy aż tak bardzo na poprawianiu tej prędkości mi zależy, czy może raczej - jak robię to od ubiegłej jesieni - będę szedł bardziej w stronę dłuższych biegów terenowych. Czas pokaże, a ten rok i starty, które zaplanowałem, zapewne pomogą mi w rozstrzygnięciu tej - jakże ważkiej ;) - kwestii.
Tyle z naszego wspólnego tegorocznego startu w Sobótce. Podsumowując: Półmaraton Ślężański to bardzo dobrze zorganizowana impreza biegowa. To ładna i ciekawa - mimo tego, że asfaltowa - trasa z widokiem na Masyw Ślęży. To miła atmosfera i całkiem spore wyzwanie dla biegających tylko po płaskim terenie. Czy wrócimy jeszcze do Sobótki? Matylda mówi, że za rok zapisuje się ponownie - trzymam za słowo. Czy ja pobiegnę tam po raz trzeci? Może i tak, a może nawet jeszcze i w tym roku ponownie zawitamy na Ślęży. Dlaczego? Dlatego, że Sobótka, to takie fajne miejsce, do którego chce się wracać... Wydaje się, że nie bez kozery już przed wiekami Ślęża była uznawana za siedzibę bogów. Tajemnicza góra, miejsce przeróżnych obrzędów religijnych z chrześcijaństwem nic wspólnego nie mających... Być może coś w tym jest...Wszak w każdej dawnej historii i legendzie niemal zawsze tkwi ziarno prawdy.
0 komentarze