3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - bardzo przyjemna impreza!
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - 20 czerwca 2015
No i pojechaliśmy. Znaczy się, zapisałem się już dość dawno, ponieważ lubimy sobie czasem coś wcześniej zaplanować i wreszcie nadszedł ten dzień, a właściwie późny wieczór i noc, w którym miałem pobiegać po pięknie oświetlonym Wrocławiu.
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - krasnale już gotowe |
Na tym biegu za technicznego "robiła" Matylda. Jeżeli chodzi o zdjęcia, to zadanie miała dość trudne, ponieważ musiała je robić w trudnych warunkach oświetleniowych, a do tego w tłumie ludzi. W związku z tym, zdjęcia są, jakie są. Wiele więcej naszym sprzętem i bez statywu nie udałoby się już wydusić.
Wracając do meritum, czyli półmaratonu. Po pierwsze: duża impreza. W tym roku na Nocny PKO Wrocław Półmaraton zapisało się około 7500 biegaczy! Spora ilość, aż miałem obawy, jak to wszystko wyjdzie organizacyjnie. Po drugie: nawiązując do poprzedniego zdania - organizacja naszym zdaniem bardzo dobra. Po trzecie: super trasa! Naprawdę biegło mi się wspaniale.
Zacznijmy od tego, że do Wrocławia przyjechaliśmy sporo wcześniej i dlatego miejsce parkingowe znaleźliśmy praktycznie przy samym wejściu na Stadion Olimpijski. Dlaczego byliśmy tak wcześnie? Ano, chcieliśmy przy okazji odwiedzić naszych wrocławskich znajomych mieszkających na Biskupinie. Zdziśka, Justynę i Emilkę - jeżeli będą to czytać - serdecznie pozdrawiamy i dzięki za mile spędzone godziny :)
Od razu po przyjeździe poszliśmy się zweryfikować i odebrać pakiet startowy. Ulotek multum. Trudno - taka uroda sponsoringu. Do tego koszulka z Brubecka, odblaskowa opaska, gąbka itp, itd. Pakiet, jak pakiet - myślę, że mieści się w średniej pakietowej ;)
Gdzieś tam w sali, na której odbieraliśmy pakiet, złapały nas wolontariuszki PKO z opaską akcji charytatywnej "Biegnę dla Mateusza". Skorzystałem, wpisałem się na listę i pobiegłem z opaską. Mam nadzieję, że na coś się to przydało. Później poszliśmy spacerkiem na Biskupin.
Po wizycie u znajomych wróciliśmy na Stadion Olimpijski, aby zobaczyć, co tam ciekawego na targach sprzętu. I w sumie... wiele nie zobaczyliśmy. Nie były te targi jakoś szczególnie "rozbuchane". Ot, kilkanaście stoisk z lepszym, lub gorszym sprzętem. Nic specjalnie w oko nam nie wpadło, z ciekawości jedynie kupiliśmy krem, czy maść Harrar w wersji rozgrzewającej.
Czaiłem się na to mazidło już od biegu w Sobótce, ale jakoś tak zeszło do tej pory, no i w końcu kupiliśmy we Wrocławiu. Oczywiście - jakże mógłbym tego nie zrobić - "porozgrzewałem" się tą maścią przed biegiem. Ładnie pachniało w samochodzie - to na pewno, poza tym? Bo ja wiem. Fakt, że biegło mi się bardzo dobrze, ale czy to akurat miało związek z Harrarem? Może po trosze i tak, a może wcale nie, tego raczej nigdy nie będę pewien ;) Ponieważ jednak maść majątku nie kosztowała, rozpaczać nad nią nie będziemy, nawet jeżeli tylko ładnie pachnie.
Ja zafundowałem sobie maść rozgrzewającą, a Matylda okolicznościową torbę z wrocławskimi krasnalami na rowerach :)
My tu o maściach, a tymczasem trzeba zbierać się na start. Nie wiem dlaczego, ale albo ja pomyliłem się przy wypełnianiu zgłoszenia na półmaraton, albo system coś źle przypisał, ale zostałem przyporządkowany do strefy czasowej niebieskiej (planowany czas od 2 godzin do 2 godz. 4 minut). Trochę mnie to zdziwiło, bo chociaż specjalnie utalentowanym biegaczem nie jestem, to jednak biegam te półmaratony trochę już poniżej tych dwóch godzin i byłem święcie przekonany, że wybrałem opcję 1:45 do 1:50. No nic, świat się przez to nie zawali. Trochę miałem tylko obaw - jak się później okazało - zupełnie bezpodstawnych, że będę musiał na początku biegu przeciskać się, aby w końcu dogonić tę "moją" strefę. Póki co ustawiłem się w strefie niebieskiej obok balonów na 2:00 i czekałem na start.
Start przeprowadzony był falami. Tzn. od elity poprzez wszystkie strefy czasowo-kolorowe z około minutowymi przerwami pomiędzy falami startujących. Pierwszy raz startowałem w takim systemie i przyznać muszę, że bardzo mi się podobało. Nie było tłoku, nie było ścisku (na ile to oczywiście możliwe przy takiej ilości ludzi), start był płynny i bez problemu mogłem sobie na ten swój wymarzony czas od początku tuptać.
Ponieważ na ostatnim półmaratonie w Inowrocławiu gdzieś tak w okolicach 16-stego kilometra trochę mi sił przybrakło z powodu zbyt ambitnego początku, tym razem postanowiłem biec w systemie negatywnego splitu. Tutaj wyliczyłem sobie wszystkie cyferki dla założonego czasu 1 godziny i 45 minut i mocno postanowiłem się ich trzymać, choćby nie wiem jak dobrze biegło mi się na początku. Tak to mniej więcej wyglądało:
Jak postanowiłem, tak i zrobiłem. Mogę powiedzieć, że w zasadzie pomysł się sprawdził. Nie do końca, lecz to raczej z powodu mojej - tym razem przesadnej ostrożności. A no bo gdzieś tam zwolniłem trochę poniżej zakładanego tempa, może trochę straciłem na punkcie odżywczym, może chciałem poklaskać kibicom i przybić parę piątek, a może zapatrzyłem się na... Most Grunwaldzki :)
Z tego wszystkiego wyszło tyle, że dobiegłem w 1 godzinę i 46 minut z sekundami. Jak dotąd to mój najlepszy czas w półmaratonie, czyli - nie lubię tego określenia - "życiówka". Jak już pisałem - biegło się bardzo dobrze. Może to zasługa Harraru, może niskiej temperatury i braku słońca, może negatywnego splitu, a może wszystkich tych czynników po trosze. Uczciwie mogę powiedzieć, że przybiegłem z zapasem.
Wiem, że mogłem jeszcze trochę przycisnąć i dałbym radę te 1:45 złamać. Praktycznie przez cały dystans przyspieszałem, skończyłem bieg w pierwszym 2500 osób na 7000 biegnących. Jestem zadowolony.
Najbardziej chyba z tego, że udało mi się utrzymać dyscyplinę tempa i gdy na początku niektórzy wyrywali do przodu, ja spokojnie truchtałem te swoje 5:08min/km i przy końcu nie posiadałem się z radości, że mam jeszcze tyle sił i wciąż kogoś wyprzedzam, że bawię się tym finiszem i sprawia mi to frajdę (ostatnie trzy kilometry biegłem z tempem w okolicach 4:40min/km, co - nie śmiać się proszę - jak na mnie, pod koniec półmaratonu, jest bardzo dobrym wynikiem). W Inowrocławiu myślałem tylko o jednym: niech to się wreszcie skończy! Dobra, trochę się poprzechwalałem, ale myślę, że jakoś to zniesiecie ;) Na pobicie 1:45 myślę, że przyjdzie czas jesienią, kiedy pobiegnę kolejny półmaraton. Mam nadzieję, że się uda.
Do mety dobiegłem, stylowy medal w kształcie krasnala dostałem, później szybko prysznic, przebieranie i po coś do zjedzenia. W sumie to pierwszy raz skorzystałem z posiłku po biegu. Raz, dlatego że była możliwość wyboru wersji wegetariańskiej, dwa, że byłem zwyczajnie głodny. Zazwyczaj po bieganiu jem jakiegoś banana, czy batona, dużo piję i tyle - nie chce mi się jeść. Tym razem czułem, że muszę zjeść coś bardziej konkretnego, niż banan (swoją drogą banana też zjadłem, a co!). Do tego kubek gorącej herbatki i pełnia szczęścia osiągnięta.
Matylda na tym biegu była działaczem ;) czyli osobą odpowiedzialną za noszenie torby, aparatu i robienie zdjęć. Fajniej, że organizatorzy zadbali także o kibiców i osoby towarzyszące biegaczom i że mogli oni oglądać bieg na telebimie przy stolikach z ławeczkami. Przynajmniej Matylda mówiła, że była całkiem zadowolona i że się nie nudziła.
Zbliżając się do lądowania. 3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - moim zdaniem - udana duża impreza biegowa z mnóstwem atrakcji zarówno dla biegaczy na trasie biegu (projekt Mosty, iluminacje Mostu Grunwaldzkiego itp), jak i dla kibiców i osób towarzyszących. Miejsc parkingowych sporo, weryfikacja sprawna, start i bieg zorganizowane dobrze, wody po drodze nie brakowało. Atmosfera na trasie - za sprawą kibiców w wieku przeróżnym - gorrrąca, aż się chciało biec! Przy okazji kibiców i podsumowań, jak zwykle (wiem, zawsze to piszę, ale to jest ważnej i będę o tym pisał):
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - koszulka biegu |
Zacznijmy od tego, że do Wrocławia przyjechaliśmy sporo wcześniej i dlatego miejsce parkingowe znaleźliśmy praktycznie przy samym wejściu na Stadion Olimpijski. Dlaczego byliśmy tak wcześnie? Ano, chcieliśmy przy okazji odwiedzić naszych wrocławskich znajomych mieszkających na Biskupinie. Zdziśka, Justynę i Emilkę - jeżeli będą to czytać - serdecznie pozdrawiamy i dzięki za mile spędzone godziny :)
Parking na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu |
Od razu po przyjeździe poszliśmy się zweryfikować i odebrać pakiet startowy. Ulotek multum. Trudno - taka uroda sponsoringu. Do tego koszulka z Brubecka, odblaskowa opaska, gąbka itp, itd. Pakiet, jak pakiet - myślę, że mieści się w średniej pakietowej ;)
Sekretariat 3. PKO Nocnego Wrocław Półmaratonu |
Przed wejściem do hali |
Gdzieś tam w sali, na której odbieraliśmy pakiet, złapały nas wolontariuszki PKO z opaską akcji charytatywnej "Biegnę dla Mateusza". Skorzystałem, wpisałem się na listę i pobiegłem z opaską. Mam nadzieję, że na coś się to przydało. Później poszliśmy spacerkiem na Biskupin.
Na hali po odbiór pakietu startowego |
Każdy mógł napisać, dlaczego kocha bieganie |
Po wizycie u znajomych wróciliśmy na Stadion Olimpijski, aby zobaczyć, co tam ciekawego na targach sprzętu. I w sumie... wiele nie zobaczyliśmy. Nie były te targi jakoś szczególnie "rozbuchane". Ot, kilkanaście stoisk z lepszym, lub gorszym sprzętem. Nic specjalnie w oko nam nie wpadło, z ciekawości jedynie kupiliśmy krem, czy maść Harrar w wersji rozgrzewającej.
Expo - stoisko z mazidłami wszelakimi |
Ja zafundowałem sobie maść rozgrzewającą, a Matylda okolicznościową torbę z wrocławskimi krasnalami na rowerach :)
Wrocławskie krasnale na rowerach |
Targi expo - 3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton |
Targi expo - 3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - stoisko Garmina |
Targi expo - 3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - TOMTOM |
Targi expo - 3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - siłownia? |
My tu o maściach, a tymczasem trzeba zbierać się na start. Nie wiem dlaczego, ale albo ja pomyliłem się przy wypełnianiu zgłoszenia na półmaraton, albo system coś źle przypisał, ale zostałem przyporządkowany do strefy czasowej niebieskiej (planowany czas od 2 godzin do 2 godz. 4 minut). Trochę mnie to zdziwiło, bo chociaż specjalnie utalentowanym biegaczem nie jestem, to jednak biegam te półmaratony trochę już poniżej tych dwóch godzin i byłem święcie przekonany, że wybrałem opcję 1:45 do 1:50. No nic, świat się przez to nie zawali. Trochę miałem tylko obaw - jak się później okazało - zupełnie bezpodstawnych, że będę musiał na początku biegu przeciskać się, aby w końcu dogonić tę "moją" strefę. Póki co ustawiłem się w strefie niebieskiej obok balonów na 2:00 i czekałem na start.
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - przed startem |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - przed startem |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - przed startem |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - przed startem |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - przed startem |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - kolejna strefa czasowa w drodze na start |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - cheerleaders |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - przed startem |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - cheerleaders |
Ponieważ na ostatnim półmaratonie w Inowrocławiu gdzieś tak w okolicach 16-stego kilometra trochę mi sił przybrakło z powodu zbyt ambitnego początku, tym razem postanowiłem biec w systemie negatywnego splitu. Tutaj wyliczyłem sobie wszystkie cyferki dla założonego czasu 1 godziny i 45 minut i mocno postanowiłem się ich trzymać, choćby nie wiem jak dobrze biegło mi się na początku. Tak to mniej więcej wyglądało:
Split negatywny na Nocny Półmaraton we Wrocławiu |
Jak postanowiłem, tak i zrobiłem. Mogę powiedzieć, że w zasadzie pomysł się sprawdził. Nie do końca, lecz to raczej z powodu mojej - tym razem przesadnej ostrożności. A no bo gdzieś tam zwolniłem trochę poniżej zakładanego tempa, może trochę straciłem na punkcie odżywczym, może chciałem poklaskać kibicom i przybić parę piątek, a może zapatrzyłem się na... Most Grunwaldzki :)
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - medal |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - medal i trasa biegu |
Z tego wszystkiego wyszło tyle, że dobiegłem w 1 godzinę i 46 minut z sekundami. Jak dotąd to mój najlepszy czas w półmaratonie, czyli - nie lubię tego określenia - "życiówka". Jak już pisałem - biegło się bardzo dobrze. Może to zasługa Harraru, może niskiej temperatury i braku słońca, może negatywnego splitu, a może wszystkich tych czynników po trosze. Uczciwie mogę powiedzieć, że przybiegłem z zapasem.
Wiem, że mogłem jeszcze trochę przycisnąć i dałbym radę te 1:45 złamać. Praktycznie przez cały dystans przyspieszałem, skończyłem bieg w pierwszym 2500 osób na 7000 biegnących. Jestem zadowolony.
Najbardziej chyba z tego, że udało mi się utrzymać dyscyplinę tempa i gdy na początku niektórzy wyrywali do przodu, ja spokojnie truchtałem te swoje 5:08min/km i przy końcu nie posiadałem się z radości, że mam jeszcze tyle sił i wciąż kogoś wyprzedzam, że bawię się tym finiszem i sprawia mi to frajdę (ostatnie trzy kilometry biegłem z tempem w okolicach 4:40min/km, co - nie śmiać się proszę - jak na mnie, pod koniec półmaratonu, jest bardzo dobrym wynikiem). W Inowrocławiu myślałem tylko o jednym: niech to się wreszcie skończy! Dobra, trochę się poprzechwalałem, ale myślę, że jakoś to zniesiecie ;) Na pobicie 1:45 myślę, że przyjdzie czas jesienią, kiedy pobiegnę kolejny półmaraton. Mam nadzieję, że się uda.
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton |
Matylda na tym biegu była działaczem ;) czyli osobą odpowiedzialną za noszenie torby, aparatu i robienie zdjęć. Fajniej, że organizatorzy zadbali także o kibiców i osoby towarzyszące biegaczom i że mogli oni oglądać bieg na telebimie przy stolikach z ławeczkami. Przynajmniej Matylda mówiła, że była całkiem zadowolona i że się nie nudziła.
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - strefa kibica |
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - występy |
Zbliżając się do lądowania. 3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - moim zdaniem - udana duża impreza biegowa z mnóstwem atrakcji zarówno dla biegaczy na trasie biegu (projekt Mosty, iluminacje Mostu Grunwaldzkiego itp), jak i dla kibiców i osób towarzyszących. Miejsc parkingowych sporo, weryfikacja sprawna, start i bieg zorganizowane dobrze, wody po drodze nie brakowało. Atmosfera na trasie - za sprawą kibiców w wieku przeróżnym - gorrrąca, aż się chciało biec! Przy okazji kibiców i podsumowań, jak zwykle (wiem, zawsze to piszę, ale to jest ważnej i będę o tym pisał):
Wielkie dzięki wszystkim, którym chciało się wyjść na trasę biegu i kibicować! Wielkie dzięki za okrzyki, piosenki, oklaski i za to że byliście! Wasza obecność dla nas - biegnących - jest bardzo ważna. Może się komuś wydawać: co to tam takie kibicowanie! Bzdura! Kibicowanie jest bardzo, bardzo dla nas ważne! Jeszcze raz - wielkie dzięki! Bez Was to już nie to samo!
To, że na trasie byli ludzie, że kibicowali, że śpiewali, bardzo ucieszyło mnie także dlatego, że któregoś dnia przed półmaratonem natknąłem się w internetowym wydaniu chyba Gazety Wrocław (nie pamiętam dokładnie) na artykuł o utrudnieniach w ruchu związanych z biegiem. Pod artykułem było sporo bardzo negatywnych komentarzy dotyczących biegu i biegaczy, że to głupota, blokowanie miasta, hałas, że faceci w obcisłym, głupie korpoludki, , do roboty by się wzięli, że niech sobie biegają po lasach itp. I trochę mnie to wszystko zniechęciło i jakoś tak przykro się zrobiło. Pomyślałem sobie: oni nas tam chyba specjalnie nie chcą, jesteśmy dla nich tylko problemem i zawadą. Na szczęście na trasie podczas biegu okazało się zupełnie coś innego i dlatego dziękuję wszystkim mieszkańcom Wrocławia i przyjezdnym, którym chciało się przyjść i kibicować. Pozytywnych ludzi jest widocznie więcej :)
To co dobre szybko mija. Kolejny udany wyjazd biegowy za nami. To był ostatni przed wakacjami bieg uliczny dla nas. Następne bieganie jesienią - a przepraszam, byłbym zapomniał - jest jeszcze ważny dla mnie bieg w drugiej połowie sierpnia :) Dalej półmaraton, debiut Matyldy na tym dystansie i może jeszcze coś po drodze się objawi ;) Póki co, nowe spodenki rowerowe zakupione, sprzęt po ostatnich wojażach wyczyszczony i przesmarowany - w lipcu czas na trochę rowerowania! Jak zwykle postaramy się o wszystkim napisać i jakieś zdjęcia zrobić. Bądźcie z nami!
3. PKO Nocny Wrocław Półmaraton - koszulka i medal |
To co dobre szybko mija. Kolejny udany wyjazd biegowy za nami. To był ostatni przed wakacjami bieg uliczny dla nas. Następne bieganie jesienią - a przepraszam, byłbym zapomniał - jest jeszcze ważny dla mnie bieg w drugiej połowie sierpnia :) Dalej półmaraton, debiut Matyldy na tym dystansie i może jeszcze coś po drodze się objawi ;) Póki co, nowe spodenki rowerowe zakupione, sprzęt po ostatnich wojażach wyczyszczony i przesmarowany - w lipcu czas na trochę rowerowania! Jak zwykle postaramy się o wszystkim napisać i jakieś zdjęcia zrobić. Bądźcie z nami!
4 komentarze
Jakie ładne zdjęcia z tego biegu pko. Czuję, że w końcu mogłabym pobiec, ukończyć bieg i dostać taki medal:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Matylda starała się jak mogła, by były jak najlepsze.
OdpowiedzUsuńDlaczego nie spróbować? W nocnym to już za rok, ale przecież w tym roku jeszcze tyle półmaratonie, w których można wziąć udział :-)
Jesteśmy z Wami :) Leonie gratuluję - (może nie lubisz tego określenia) - życiówki :) Bardzo ładny czas wykręciłeś a negatywny split - fajny miałeś pomysł na rozłożenie tempa na kilometry :)
OdpowiedzUsuńMatyldo - gratuluję świetnych zdjęć :) A negatywnymi ludźmi się nie przejmujcie - hajterzy biegowi zawsze się znajdą - cóż Polska taki kraj ... tylko narzekać niektórzy potrafią a jak ktoś ma pasję i odstaje od "normy" bo ma prawo się cieszyć życiem to go poziomować ... ale nic - warto robić swoje :)
Dobrze, że nie wszyscy kibice tacy i "dają" nam tak wiele na zawodach - masz rację - bez nich nie byłoby to samo :)
Serdecznie gratuluję :) Bardzo ładny medal masz znowu do kolekcji :) Pozdrawiam :)
Dziękujemy bardzo ładnie! Ogólnie ludźmi to raczej mało się przejmuję, ale wtedy tak jakoś mnie naszło, że może faktycznie blokujemy to miasto, że może ktoś wraca z tej pracy i musi przez ten bieg drogi nadkładać itp, że może niektórzy chcieliby biegać, lecz wiele życiowych spraw im w tym przeszkadza i dlatego reagują negatywnie na "dziwactwa" tych, którzy chcą i mogą. Nie wiem. Jak w większości takich problemów nie ma tu raczej wyraźnej granicy czarne-białe, a raczej wiele odcieni szarego i każdy trochę tej swojej racji ma... nie chciałbym jednoznacznie oceniać i szufladkować...
OdpowiedzUsuńŻeby na koniec było optymistycznie, to i tak na biegu okazało się, że kibice dopisali, ludzie się cieszyli i bawili, a część niezadowolona była w mniejszości (albo się nie ujawniała ;)