VIII Bieg Piastowski Kruszwica-Inowrocław - kiepsko, bo kiepsko, ale przebiegłem!

Tym razem poniosło nas do Inowrocławia na VIII Bieg Piastowski. Bieg to półmaraton na trasie z Kruszwicy do Inowrocławia. Impreza raczej z tych mniejszych, bo na starcie stanęło chyba około 600 biegaczy. Konkretnych założeń czasowych na ten bieg nie miałem. Liczyłem na powtórkę czasu z Sobótki lub na jego malutką poprawę. Nie udało się pierwsze, a więc i drugie tym bardziej. Ale po kolei.


VIII Bieg Piastowski
VIII Bieg Piastowski - nie wiem, co zrobiłem z tym medalem, że tak mi się jakoś zaplamił


Po drodze do Inowrocławia zatrzymaliśmy się na krótką chwilę w Kruszwicy, aby zobaczyć znaną z legendy o Popielu Mysią Wieżę oraz rzucić okiem na Gopło. Powiało klimatami wycieczek z czasów szkoły podstawowej i poprzedniego ustroju ;) Bo i trochę to tak mniej więcej w okolicach Mysiej Wieży wygląda. Pewne elementy, jakby zupełnie nie zmieniły się od czasów sprzed 1989 roku ;) Ma to swój sentymentalny urok dla ludzi pamiętających trochę poprzednią epokę oranżady w foliowych woreczkach...




Kruszwica - w okolicach Mysiej Wieży
Lech, Czech i Rus? A może Piast Kołodziej lub Popiel? Kim by nie byli, to nóżki mają trochę cherlawe ;)


Kruszwica - okolice Mysiej Wieży i Jezioro Gopło
Kruszwica - okolice Mysiej Wieży i Jezioro Gopło


Kruszwica - okolice Mysiej Wieży
Kruszwica - okolice Mysiej Wieży

Kruszwica - legendarna "Mysia Wieża"
Kruszwica - legendarna "Mysia Wieża"


Jako że Inowrocław to nie tylko Bieg Piastowski, lecz także i miasto uzdrowiskowe, wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy tam dzień wcześniej i poświęcimy trochę czasu na zwiedzanie tej właśnie uzdrowiskowej części miasta. Chodziło nam o park, tężnie i ogólnie biorąc, wszystko co z tym związane. Matylda wynalazła śliczny kameralny hotelik "Pod Tężnią" i tam zameldowaliśmy się 8 maja.


Inowrocław - Park Solankowy
Inowrocław - Park Solankowy

Nigdy nie byliśmy w Inowrocławiu i - wstyd się przyznać - do czasu tego wyjazdu na dobrą sprawę nie wiedzieliśmy, że miasto posiada tak urokliwą część uzdrowiskową. Po przyjeździe poszliśmy na Stadion Inowrocławskich Olimpijczyków, aby odebrać pakiet startowy do sobotniego biegu i w zasadzie w tym dniu to było tyle, jeżeli chodzi o bieganie ;) Resztę czasu poświęciliśmy na niespieszne spacerki po parku, siedzenie przy tężniach, tudzież picie kawy, czy jedzenie lodów w parkowych kawiarenkach, czyli najogólniej mówiąc: na słodkie leniuchowanie przy pięknej pogodzie.

Inowrocław - Stadion Miejski im. Inowrocławskich Olimpijczyków
Inowrocław - Stadion Miejski im. Inowrocławskich Olimpijczyków


Powiedzieć trzeba, że byliśmy pod dużym wrażeniem parku, jego wielkości, ładnych budowli, które się w nim znajdują oraz samych tężni. Park Solankowy jest bardzo duży i przechadzając się po alejkach zdarzało nam się trafić na miejsca zupełnie odludne i ustronne, gdzie w ciszy i zadumie można cieszyć się pięknem przyrody i obserwować skaczące po drzewach wiewiórki. Idealne miejsce na relaks i odpoczynek.


Park Solankowy - termometr i barometr
Park Solankowy - termometr i barometr

Park Solankowy - zegar słoneczny "Paw"
Park Solankowy - zegar słoneczny "Paw"

Park Solankowy - pijalnia wód mineralnych i kawiarnia
Park Solankowy - pijalnia wód mineralnych i kawiarnia

Park Solankowy - pijalnia wód mineralnych i kawiarnia
Park Solankowy - pijalnia wód mineralnych i kawiarnia

Park Solankowy
Park Solankowy

Park Solankowy
Park Solankowy

Zaciszna alejka parkowa
Zaciszna alejka parkowa

Ławeczka gen. Sikorskiego, który w okresie międzywojennym bywał częstym gościem uzdrowiska
Ławeczka gen. Sikorskiego, który w okresie międzywojennym bywał częstym gościem uzdrowiska

Park Solankowy - Zakład Przyrodolecznictwa
Park Solankowy - Zakład Przyrodolecznictwa


Do tej pory nie mieliśmy okazji korzystania z dobrodziejstw aerozoli wytwarzanych przez odparowanie solanki na gałązkach tarniny i w ogóle niezbyt dokładnie wiedzieliśmy "z czym to się je". Była to zatem dla nas zupełna nowość i ciekawostka. Na Matyldę tężnie działały relaksująco, a na mnie usypiająco (może to szum spadających kropelek wody). W każdym razie - miło się przy nich siedziało ;)


Tężnie w Inowrocławiu
Tężnie w Inowrocławiu

Tężnie w Inowrocławiu
Tężnie w Inowrocławiu

Tężnie w Inowrocławiu
Tężnie w Inowrocławiu

Widok z tężni na park
Widok z tężni na park

Zrelaksowani i wypoczęci wieczorkiem poszliśmy do hotelu i do spania, bo rano trzeba przygotować się do biegu. Wstaliśmy rankiem po dobrze przespanej nocy. Poszliśmy na śniadanie. Właściwie to tylko Matylda jadła śniadanie, ja wypiłem kawę i w pokoju wsunąłem kilka wafli ryżowych z dżemem.

Po śniadaniu niespiesznie ruszyliśmy przez park ku stadionowi z okolic którego miały jechać autobusy przewożące uczestników biegu do Kruszwicy, gdyż tam ulokowany był start. Stojąc obok autobusu, spotkaliśmy Małgorzatę prowadzącą bloga "Blog zakochanej w bieganiu". Do tej pory "znaliśmy" się tylko z blogów właśnie i bardzo miło było spotkać się na żywo i porozmawiać. Zarówno dla Małgosi jak i dla Waldka (który notabene wyprzedził mnie gdzieś na trasie) był to debiut w półmaratonie. Relację Gosi z pierwszego półmaratonu możecie przeczytać na Jej blogu.

Start biegu zlokalizowany był w Kruszwicy, "pod Mysią Wieżą". Jak napisałem na początku - w biegu wzięło udział ok 600-set biegaczy. Na starcie nie było podziału na strefy, nie było pacemakerów. Tak trochę "na żywioł". Ponieważ jednak uczestników nie było zbyt wielu sam start był płynny i bezproblemowy. Po kilku kilometrach biegu podczepiłem się pod pewnego pana, który biegł równiutko jak pod zegarek tempem, które mniej więcej mi odpowiadało (było to około 4:52min/km). Zagadałem i tak jakoś wyszło, że dobiegliśmy razem do chyba piętnastego lub szesnastego kilometra.

Do tego momentu biegło mi się bardzo dobrze i byłem prawie pewien, że w sumie dość spokojnie i bez szarpania ukończę bieg z dobrym czasem. Chciałem w tym miejscu podziękować mojemu pacemakerowi za super równe tempo biegu oraz miłe towarzystwo i wspólny wysiłek. Jak wspomniałem, wydawało mi się, że spokojnie takim równym tempem dobiegnę do końca. Około 16-tego kilometra coś złego dziać się jednak zaczęło. Nie przypuszczam, żeby był to podbieg pod wiadukt, który w porównaniu z podbiegami w Sobótce był w sumie niewielkim wyzwaniem. Chyba raczej główną rolę odegrało tu coraz mocniej świecące słoneczko i coraz wyższa temperatura... a może po prostu byłem zbyt słaby i rozleniwiony.

Co by to nie było, zwyczajnie zabrakło mi sił i woli walki. Musiałem odpuścić i do końca półmaratonu dowlokłem się z kiepskim tempem i bardzo zmęczony. Szkoda. Może przesadziłem na początku i trzeba było zacząć w tempie 5:00min/km, a później w miarę możliwości przyspieszać. W ogólnym rozrachunku pewnie lepiej bym na tym wyszedł... cóż, skoro do tego szesnastego kilometra biegło się tak dobrze...

Koniec końców dotarłem do mety z czasem o dwie minuty gorszym, niż w Sobótce, czyli 1 godzina i 49 minut. Czy jestem zadowolony? Niespecjalnie. Minimalnie liczyłem na czas około 1:47, maksymalnie może na 1:45, a tu taka lipa. Oj, rozleniwiły mnie te piątkowe spacerki po parku i sesyjki przy tężniach ;) Przebiegłem i chociaż niby wiem, że w trakcie biegu nie było mnie już stać na więcej (a może raczej chodziło o to, że gdy trzeba było naprawdę się wysilić, to stwierdziłem, że odpuszczam), to jednak nie czuję się zwycięzcą. Dobrze, że przynajmniej tym razem buty mnie nie obtarły.


Na mecie w Inowrocławiu
Na mecie w Inowrocławiu

Na mecie w Inowrocławiu
Na mecie w Inowrocławiu

Na mecie w Inowrocławiu
Na mecie w Inowrocławiu

Na mecie w Inowrocławiu
Na mecie w Inowrocławiu

Na mecie w Inowrocławiu
Na mecie w Inowrocławiu

Było minęło. Niedługo będę miał okazję powalczyć o lepszy czas w kolejnym półmaratonie. Tym razem słońce na pewno nie będzie przeszkodą. Zobaczymy, co wtedy wymyślę na swoje usprawiedliwienie ;)

Dobiegając do końca tej podróży. VIII Bieg Piastowski - przyzwoicie zorganizowany półmaraton. Miejscami ruch samochodowy na trasie biegu trochę przeszkadzał. Dodatkowo bieg odbywał się w sobotę, co pewnie wielu kierowców całkiem mocno zdenerwowało i poniekąd mnie to nie dziwi. Nie wiem, może w niedzielę byłoby lepiej. To tylko takie moje gdybanie.

Trasa prosta, równa, jak po stole. Jedyne urozmaicenie to podbieg pod wiadukt drogowy. Teoretycznie powinno biec się dobrze. Na pierwszych punktach żywieniowych wolontariusze "nie wyrabiali" się z rozlewaniem wody do kubków i zdarzyło się tak, że na stole było pusto. Ani kubków, ani wody. Może było to spowodowane tym, że część biegnących brała po dwa kubeczki... Nie ma to w sumie większego znaczenia.

Kibice - super sprawa! I w Kruszwicy i w Inowrocławiu kibice naprawdę kibicowali. Dzieciaki "przybijały piątki", dorośli zagrzewali do walki :) Wielkie dzięki za doping! Na osobne gratulacje zasługują zarówno debiutująca w półmaratonie Małgorzata z bloga "Zakochana w bieganiu" - za to że dała radę i dotrwała do końca, jak i Waldek - także debiutant, który przed biegiem skromnie zamiarował zmieścić się w dwóch godzinach, a ukończył bieg z czasem 1 godzina 44 minuty. Wielkie gratulacje i czapki z głów! Oby tak dalej i powodzenia w przyszłych startach!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

14 komentarze

  1. Leonie (T.) ;) wielkie gratulacje !! :) Wszyscy jesteśmy zwycięzcami - niezależnie z jakim czasem ukończyliśmy tą połówkę :) a czas poprawisz na kolejnej połówce :) Wierzę w to :)


    Świetna relacja !!! Super zdjęcia :) Miło było Was poznać na żywo :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne tereny i fantastyczne zabytki tam macie . Chciałbym kiedyś odwiedzić tamte strony .

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszamy do odwiedzenia Kujawsko - Pomorskiego :) Zahaczcie też o Wenecję (Muzeum Kolejki Wąskotorowej)i Biskupin (Wykopaliska) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muzeum Kolejki Wąskotorowej zainteresowałoby mnie szczególnie . u mnie jest tylko taki malutki mini skansen, jedyna pamiątka po dawnej Leśnej Kolejce Wąskotorowej Lipa - Biłgoraj . Biskupin też chętnie odwiedziłbym , ale to strasznie daleko z Podkarpacia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki. Mam nadzieję, że się poprawię ;) Bardzo nam miło, że się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. MarquoBiker - to nie nasze tereny, zupełnie - byliśmy tam po raz pierwszy, ale za to Małgorzata jest stamtąd i na pewno może udzielić wielu ciekawych informacji o tym regionie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bierzesz samochód, rower w samochód, planujesz kilka wycieczek i sprawa załatwiona. My do Kazimierza też mamy strasznie daleko, a jednak się udało. Czasem trzeba trochę pokombinować, ale warto dla nowych miejsc, wrażeń i przeżyć! Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Witajcie! Miło było was poznać! Choć z Matyldą nie było okazji za bardzo porozmawiać, bo po zawodach zaraz gdzieś mi zniknęliście. Wierzę, że będzie ku temu jeszcze okazja. Leon jeszcze raz dziękuję za pomoc przed zawodami, to samo zresztą tyczy się Małgosi i jej ekipy ze Żnina! Dzięki takim ludziom jak Wy, na zawody jeździ się z przyjemnością :) Co do mojego startu, to jestem zadowolony :) Już za pierwszym podejściem osiągnąłem cel na ten sezon czyli złamać tempo 5 min / km :) Wracając jeszcze do naszej rozmowy o waszej wycieczce na Bornholm, wspominałem o KASZUBSKIEJ MARSZRUCIE, poczytajcie sobie tę relację: http://www.znajkraj.pl/kaszubska-marszruta-bory-tucholskie-na-rowerze może się kiedyś skusicie, to wtedy koniecznie prędzej dajcie znać! Ja Marszrutę przetestuję na pieszo już w ten weekend (o ile nie będzie jakiegoś załamania pogody) - 100 km / 24 h.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Miło że zajrzałeś! Po biegu wziąłem prysznic na stadionie, a później M chciała jeszcze do tężni, bo bardzo jej się tam podobało no i tak zawinęliśmy się trochę niespodzianie ;)


    Cieszę się, że bieg Ci się udał, że zrealizowałeś swoje założenia startowe i w ogóle, że się spodobało :) Jeszcze raz - wielkie gratulacje za wynik i walkę do końca!


    Co do Kaszubskiej Marszruty - dałeś nam do myślenia... Trochę, a właściwie bardzo, to od nas daleko, ale do zrealizowania :) Nie wiemy, czy w tym roku, bo mamy jeszcze zaplanowane wyjazdy, ale być może w przyszłym się tam wybierzemy, bo miejsce zaiste piękne i obejrzenia warte, a infrastruktura super!


    Powodzenia w przejściu Marszruty! Trzymamy kciuki - jesteś niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z przyjemnością :) Poddaliście mi właśnie pomysł na post na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Blog jest już w zakładkach, na pewno będę zaglądał :)


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Mamy tylko nadzieję, że znajdziesz coś ciekawego, bo ostatnio z weną pisarską u nas krucho... Wakacje się zbliżają, ot co ;)

    OdpowiedzUsuń