Słów kilka z pamiętnika początkującej biegaczki

Powoli dobijam do 2000 kilometrów na biegowym liczniku i w związku z tym postanowiłam się nieco uzewnętrznić jeśli o sprawy okołobiegowe idzie.

2000 dla wytrawnych biegaczy to pewnie niewiele, ale dla mnie leśnej biegaczki - tupaczki to całkiem niezły wynik. Gdy zaczynałam swoją przygodę z bieganiem kilkanaście miesięcy temu metodą Gallowaya (właściwie to więcej było marszu niż biegu), nie przypuszczałam, że będę truchtać tak wytrwale. Jeżeli chcesz zacząć biegać, to polecam właśnie metodę Gallowaya - spokojne i rozważne wprowadzenie w świat biegania. Naszymi wrażeniami z początków biegania i stosowania tej metody podzieliliśmy się w cyklu "Nasze początki biegowe" - jeśli masz chwilę zajrzyj, może znajdziesz tam coś ciekawego dla siebie! Te wybiegane kilometry pozwoliły mi poznać siebie lepiej – w tym sensie, że wiem iż jestem w stanie powoli i wytrwale dążyć do celu.

Bieganie metodą Gallowaya
Bieganie metodą Gallowaya - od tego zaczynaliśmy

Wyklarowały się też moje biegowe preferencje – zamiast wybijania stopami kolejnych kilometrów po asfalcie, zdecydowanie wolę biegi po lasach, łąkach, piaszczystych ścieżkach, omijanie wystających korzeni, trzask suchych gałązek pod stopami, śpiew ptaków – jednym słowem z biegiem natury. Zapisałam się na swój pierwszy w życiu półmaraton, którego trasa prowadzi w 80% przez polne i leśne ścieżki. Wiem, że będzie do dla mnie wyzwanie, ale podjęłam rękawicę i startuję we wrześniu.


Oczywiście staram się solidnie przygotowywać do tego wydarzenia – biegam trzy razy w tygodniu realizując plan, który ma mi pomóc przygotować do wzięcia udziału w pierwszej w życiu „połówce”.
Poza tym pokonuję na rowerze całkiem spore odległości (o naszych wycieczkach możecie także poczytać na blogu), więc mam nadzieję, że dzięki temu siła nóg również się zwiększa.

Bieganie po lasach i polach
Bieganie po lasach i polach

Uwielbiam rozciągać się po bieganiu, bardzo mnie ta czynność odpręża i wycisza w związku z tym postanowiłam pójść krok dalej i zainteresować się nieco bliżej jogą. Na razie korzystam z zasobów internetowych, wykorzystując filmiki z nagraniami ćwiczeń dla początkujących, ale co będzie dalej, kto wie? Na razie jestem zadowolona – myślę, że byłoby to fajne dopełnienie dotychczasowych aktywności fizycznych czyli biegania i jazdy na rowerze.

Kolejną rzeczą, którą sobie uświadomiłam to to, że nie chcę skupiać się tylko na bieganiu, pomimo tego, że bardzo je lubię. Świat ma tyle do zaoferowania, że nie chcę ograniczać się tylko do wyjazdów na zawody biegowe, zaliczaniu kolejnych „życiówek” i ekscytowaniu się pseudomotywacyjnymi hasełkami w stylu Paulo Coelho.

Chcę mieć czas na inne aktywności i o nich również pisać na blogu. W sezonie wiosenno - letnim będą to na pewno rowerowe wyprawy w piękne zakątki naszego kraju, a kto wie, może i dalej. Poza tym jest tyle wspaniałych książek do przeczytania i rzeczy do zrobienia, że życia na to wszystko nie starcza, a jeszcze lwią jego część zajmuje praca.


Turystyka rowerowa

Jeśli chodzi o dodatkowe rzeczy związane z przygotowaniami do półmaratonu, to wiem, że powinnam wykonywać więcej ćwiczeń na tzw. „core stability”, ale niestety ten aspekt został przeze mnie zaniedbany. Bardziej przykładałam się do nich w okresie jesienno - zimowym. No ale wtedy tych dodatkowych podejmowanych przez nas aktywności było znacznie mniej – rowery zwykle do marca „zimują” w piwnicy, a i o bliższej znajomości z jogą wtedy nie myślałam.

Biegam systematycznie i wytrwale, bo wiadomo, że bez pracy nie ma... półmaratonu, a w międzyczasie pewnie i jakaś dyszka się trafi. Regularne treningi to podstawa, dlatego też biegam trzy razy w tygodniu, co nie zawsze przy letnich upałach jest łatwym zadaniem.
Na szczęście jestem do tego przygotowana jeśli chodzi o letni biegowy ekwipunek, w którego skład wchodzą:

Krótkie spodenki, super wygodne i przewiewne, wykonane z przyjemnej w dotyku, śliskiej tkaniny. Kupiłam je w zeszłym roku w sklepie Tchibo, do którego dość często zaglądam, szczególnie wtedy, gdy mają kolekcję dla biegaczy lub rowerzystów. Wśród ubrań i akcesoriów znajdujących się w ofercie można znaleźć sporo rzeczy jakościowo nieodbiegających od tych oferowanych przez znane sportowe marki, a ceny są jednak zdecydowanie bardziej przyjazne dla portfela.


Koszulki do biegania
Koszulki do biegania

Spodenki do biegania
Spodenki do biegania

Koszulek sportowych mam kilka, a kolekcja stale się powiększa dzięki pakietom startowym otrzymywanym przy okazji różnych sympatycznych imprez biegowych. Latem biegam jednak w trzech ulubionych – dwie z firmy Brubeck i błękitna firmy Craft. Koszulki Brubecka lubię z kilku względów – są wykonane z bardzo delikatnej tkaniny, którą dobrze się nosi i świetnie odprowadza pot. Po drugie, jak już pisałam przy okazji kosmetyków, jeśli mam okazję, to kupuję polskie produkty na zasadzie – głosuję portfelem i wspieram nasze rodzime firmy, nie chińską produkcję. Koszulka Craft podoba mi się ponieważ ładnie komponuje się kolorystycznie z czapeczką, o której poniżej.


Czapeczka z daszkiem Asics – świetnie chroni głowę i twarz przed słońcem. Tak bardzo się do niej przyzwyczaiłam, że bez niej nie wychodzę na trening. Dopiero późną jesienią zamieniam ją na coś cieplejszego. Czapeczka ma jeszcze jedną zaletę – utrzymuje moje długie włosy w ryzach. Nienawidzę sytuacji gdy biegnę, a wokół twarzy pałętają mi się niesforne kosmyki.

Pas do biegania z bidonem Asics to przy obecnych warunkach pogodowych rzecz absolutnie niezbędna, szczególnie przy długich wybieganiach. Kupiłam go w zeszłym roku, ale ubiegły sezon przeleżał w szafie, bo i tygodniowy kilometraż był znacznie skromniejszy od obecnego. Zdarza się, że przy treningach typu 15 kilometrów przez las, Leon jedzie przede mną na rowerze w charakterze ochroniarza, domowego działacza sportowego oraz mobilnego punktu odżywczego. Od razu lepiej się biegnie, gdy w oddali widzisz kogoś, kto przystaje na poboczu i dziarsko dzierży w dłoni butelkę „Muszynianki”.

Pas do biegania z bidonem
Pas do biegania z bidonem

Pas do biegania z bidonem
Pas do biegania z bidonem

Jeśli jest bardzo słonecznie, to zabieram ze sobą mój najnowszy nabytek, czyli okulary Kellys. Co prawda są to okulary przeznaczone dla rowerzystów, ale doskonale sprawdzają się również podczas treningów biegowych. Świetnie przylegają do twarzy, nie zsuwają się z nosa, są lekkie i komfortowe w noszeniu. Chronią nie tylko przed słońcem, ale również przed wszelkiego rodzaju muchami i muszkami, których o tej porze roku niestety dostatek. Poza tym są to okulary z polaryzacją dzięki której widzę wszystko ostro i wyraźnie.

Okulary sportowe i soczewki kontaktowe
Okulary sportowe i soczewki kontaktowe
Jeśli już o oczach mowa, to w końcu przekonałam się do soczewek kontaktowych i dzięki nim uprawianie sportów outdoorowych stało się o niebo bardziej komfortowe i bezpieczne. Na razie używam soczewek jednodniowych, które nie wymagają żadnych specjalnych zabiegów, ale zakładam je tylko biegając lub jeżdżąc rowerem. Poza tym na co dzień noszę okulary ponieważ mam dość wrażliwe oczy, które nie tolerowałyby ciała obcego przez siedem dni w tygodniu.


Moje pozostałe akcesoria biegowe to Garmin (recenzja tutaj), moja stara wysłużona MP- trójka. Przed wyjściem z domu obowiązkowo smaruję ciało kremem z filtrem, na twarz nakładam krem z filtrem 50 (pisałam o nim tutaj).

Przeróżne akcesoria na biegi
Przeróżne akcesoria na biegi

Uff, trochę się tego nazbierało, ale cóż, trzeba zadbać o siebie i wygodę podczas biegu. Nie wiem, jak to się ma do minimalizmu, który staram się praktykować ;) Hmm, muszę to jakoś zracjonalizować. Jak widać bieganie to fajna zabawa. Wystarczy trochę chęci i kilka, dobra kilkanaście akcesoriów i już można cieszyć się z przebywania na powietrzu i palenia zbędnych kalorii. Jeżeli jeszcze się zastanawiasz, czy zacząć biegać, to nie ma nad czym myśleć. Spokojnie, pomalutku zacznij zabawę. Może akurat Ci się spodoba, zostanie z tobą na dłużej i wprowadzi nową jakość do Twojego życia? Powodzenia!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze