Trzeci Górski Półmaraton Ślężański - przebiegłem!

Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba

Znowu biegamy w Sobótce. W sumie, to biega tylko jedno z nas, lub innymi słowy, nadszedł dzień startu w Trzecim Górskim Półmaratonie Ślężańskim. Bieg poświęcony jest pamięci Adama Palichleba, jednego z mieszkańców i biegaczy z Sobótki.

Górski półmaraton w Sobótce jest imprezą zdecydowanie mniejszą, niż rozgrywany wiosną, kilkutysięczny Półmaraton Ślężański (w którym też zresztą już biegaliśmy i mamy zamiar pobiec ponownie w przyszłym roku). Jesienią na starcie biegu melduje się niewiele ponad 500-set uczestników. Bieg w całości poprowadzony jest ścieżkami i szlakami turystycznymi w masywie Ślęży i Raduni.


Niby górki to małe, ba, wytrawny biegacz górski rzekłby może nawet, że są to ledwie wzniesienia. Jak by jednak nie było, nieco ponad 900m przewyższeń na odcinku 21 km i tak nieźle daje w kość. Dodatkowo szczytowe partie Ślęży to w zasadzie jedno wielkie rumowisko skalne, a podczas biegu na Ślężę wbiec, lub raczej wejść, trzeba dwa razy…

Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba
Widok z okolic startu półmaratonu

Nic to. W dniu 1 października 2016 roku Sobótka przywitała nas piękną jesienną pogodą. Trochę słońca, temperatura bardzo przyjemna. Nie ma wymówek. Po dość solidnej rozgrzewce ustawiłem się na starcie, a Matylda miała w planie spacer szlakami turystycznymi wytyczonymi w masywie Ślęży.


Przed startem krótka odprawa techniczna: na co i gdzie uważać, gdzie można nadrobić, a gdzie stracić… uzębienie. Wreszcie odliczanie i start. Przyjemna leśna dróżka, chwilę płasko, później mniej płasko, ale nadal całkiem przyzwoicie. Wreszcie docieramy do miejsca, w którym zbiegamy ze szlaku i rozpoczynamy mozolne podejście. Chyba gdzieś w połowie tego podejścia stwierdziłem, że to nie ma sensu. Wielkie kamulce, śliskie bloki skalne, niektóre sięgające mi powyżej kolan (a wzrostu jestem raczej podłego), które wymagają wysokiego podnoszenia nóg, częste uślizgi na omszałych głazach wytrącające z równowagi i powodujące dodatkowe przyspieszenie oddechu…


Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba
Ktoś tam w oddali biegnie...

Normalnie masakra jakaś - myślałem - gramoląc się wraz z innymi pod górę. Jeżeli to podejście wkrótce się nie skończy, to chyba na czterech będę zdobywał tę górę. Wreszcie jednak, po niemiłosiernie długim czasie, dotarłem na szczyt Ślęży. Łyk izotonika na punkcie i zaczynam biec, po to tylko, by po chwili znowu przejść do marszu i wdrapać się na schody znajdującego się na Ślęży zabytkowego kościółka pw. Nawiedzenia NMP.


Za kościołem zaczął się zbieg. Choć w sumie lepiej powiedzieć, że była to odwrócona wersja podejścia - przynajmniej na początku. Wysokachne progi skalne dla ludzi o krótkich nóżkach to nie jest najlepszy teren do zbiegania. Mimo wszystko lepsze to, niż podbieg. Zwłaszcza, że niebawem teren trochę się wypłaszczył i można było zacząć zbiegać.


Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba
Jesiennie w Sobótce

Nieskromnie powiem, że zbiegi - nawet te dość trudne - a myślę że te ze Ślęży do takich zupełnie łatwych nie należą, wychodzą mi całkiem przyzwoicie. Po latach męczenia przysiadów na siłowni mam raczej mocne mięśnie czworogłowe i na zbiegach mogę pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, nie odczuwając później jakichś dolegliwości mięśniowych.


To właśnie te zbiegi po kamieniach, korzeniach i czym tam jeszcze najbardziej podobały mi się na Górskim Półmaratonie Ślężańskim. Jedyną nawierzchnią, na której Cascadie zupełnie sobie nie radziły, były śliskie, wilgotne kamienne płyty. Tutaj o mało co nie zaliczyłem wywrotki, bo przyczepność miałem taką, jak gdybym biegł po lodowisku. Poza tym: zbiegowa bajka i wspaniała zabawa. Wiem, że zabawa wspaniała do momentu wywrotki, ale ponieważ takowej nie zaliczyłem, to uważam że było super. Miejscami wymagająco - dla mnie przynajmniej - ale za to ile satysfakcji ze zbiegu z tempem w okolicach 4min i kilku sekund na km na niektórych kamienistych odcinkach. Gdy teraz o tym myślę, to wydaje mi się, że nie było to najrozsądniejsze postępowanie, bo gdybym tak wywrócił się na tym rumowisku głazów, to różnie mógłbym później wyglądać…

Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba
Przed lub może raczej po biegu? W każdym razie - wyglądało podobnie ;)

Prawda jednak jest taka, że to co nadrobiłem na zbiegach, traciłem na podbiegach i podejściach. Tu zdecydowanie brakuje mi: mocy, doświadczenia, techniki, samozaparcia czy czego tam jeszcze. W ogóle (nawet normalnie po płaskim) nie umiem zbyt szybko chodzić, a co dopiero szybko się wspinać. Bieg w Sobótce wyraźnie pokazał mi, że o ile zbiegi i płaski teren nie są dla mnie jakoś bardzo uciążliwe, o tyle bardziej wymagające podbiegi lub podejścia pokonuję w równym, lecz ślimaczym tempie. Mam ambitny plan, aby zimową porą mocniej popracować nad tymi nieszczęsnymi podbiegami, choć tu gdzie mieszkamy, nie jest to najprostsze, bo brak ścieżek w stylu podejścia na Ślężę.

Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba
Unikatowy i sporych rozmiarów medal wypalany z gliny szamotowej


Drugie na trasie biegu podejście na Ślężę było mniej wymagające, niż pierwsze, poza tym wiedziałem, że po tym podejściu będzie już tylko z górki, praktycznie do samego końca biegu. Na podejściu dałem więc z siebie tyle, ile mogłem, a później cieszyłem się wspaniałym zbiegiem aż do samej mety.


Bieg ukończyłem z czasem w okolicach 2 godzin i 40 minut (wiosenny “asfaltowy” półmaraton w Sobótce biegłem w zeszłym roku coś około 1 godz 45 minut), tak więc trochę wysiłku w pokonanie Górskiego Półmaratonu Ślężańskiego włożyć trzeba. Po biegu coś dobrego do jedzenia, ciasto i wino z beczki bez limitu dla biegaczy :) Takie rzeczy tylko w Sobótce na GPŚ!

Górski Półmaraton Ślężański Memoriał im. Adama Palichleba
Dla tych, co lubią chcą i mogą - wino z lokalnej winnicy Sabat - Matylda mówiła, że całkiem niezłe

Jeżeli lubisz biegać w terenie, a dodatkowo górki i techniczne szlaki nie są ci obce, to zdecydowanie polecam GPŚ w Sobótce. Można się wspinać, zbiegać i nieźle zmęczyć. Trasa ciekawa, terenowo urozmaicona, z małym przerywnikiem w okolicach Raduni, bo tam biegnie się przyjemną leśną dróżką. Poza tym głazy, kamienie i korzenie. Jakieś mniej drogowe buty mocno wskazane i przednia zabawa gwarantowana!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze