IX Ogólnopolski Ekologiczny Bieg do Gorących Źródeł w Uniejowie

Jesień. Październik. Uniejów. Pogoda pod psem. Chłodno i od czasu do czasu siąpi deszcz. Jest niedziela. Do miasteczka znanego z gorących źródeł zjeżdża coraz więcej ludzi. Będą biegać. Na 10km. Będą startować w IX Ekologicznym Biegu do Gorących Źródeł.

Mam i ja biegać w Uniejowie, po super płaskiej trasie, idealnej do bicia rekordów. To moja ostatnia szansa w tym roku na poprawę czasu na dystansie 10km. To mój ostatni bieg masowy w tym sezonie.


IX Ogólnopolski Bieg do Gorących Źródeł w Uniejowie
IX Ogólnopolski Bieg do Gorących Źródeł w Uniejowie

Jestem zdrów i wypoczęty. Pełen ochoty do biegania, pozytywnej energii i dobrego nastawienia. Chcę spróbować. Wiem, że lekko nie będzie. Ustaliłem sobie, że pobiegnę negatywnym splitem. Czas docelowy to 45 minut. Przyjąłem podział: 5km po 4:35min/km i 5km po 4:24min/km. Trochę mnie ta druga połowa przerażała, ale wiedziałem, że muszę spróbować. Dodatkowo wiadomo, że nie da się biec idealnie co do sekundy, dlatego założyłem sobie przedziały: 4:35 do max 4:30 i 4 ile się da do max 4:24 ;)

Termy w Uniejowie
Termy w Uniejowie - w pakiecie była wejściówka, ale nie mieliśmy niezbędnych utensyliów, żeby wejść...

Na bieg dojechaliśmy z mniejszym, niż zazwyczaj zapasem czasowym. Dlatego też po odebraniu numeru startowego i krótkim spacerze po uniejowskim rynku nadeszła pora na przebranie się w strój startowy i rozgrzewkę przed biegiem. Po raz pierwszy miałem pobiec w nowej bluzie Surge, z orłem na piersi. Trochę dziwnie się czułem tak wystrojony, ale co tam. Później wrócę jeszcze do tego tematu.

Bieg w Uniejowie - odbiór pakietów startowych
Bieg w Uniejowie - odbiór pakietów startowych

Zrobiłem solidną rozgrzewkę. Starałem się pamiętać o wszystkim, o czym pamiętać powinienem. Wydawało mi się, że jestem dobrze przygotowany. Że co miałem nabiegać, to już nabiegałem, że o niczym nie zapomniałem, a teraz pozostało tylko zamienić to wszystko na dobry wynik.


Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie
Przed biegiem

Trochę zagadałem się przed startem z Matyldą, skutkiem czego do strefy startowej dotarłem, gdy było tam już dość ciasno, a że uliczka wąska, to i przejść do przodu nie za bardzo mogłem. Stref czasowych nie było i każdy stawał tam, gdzie mu się wydawało, że będzie dobrze.


Na rynku w Uniejowie
Na rynku w Uniejowie

Stanąłem i ja, tam gdzie udało mi się dotrzeć. Na treningach prawie nigdy nie biegam z muzyką. Na biegach masowych, niemal zawsze. Tak było i tym razem. Zapakowałem słuchawki do uszu, podkręciłem głośność i po chwili już mijałem linię startu. Rozpoczęliśmy bieg.


Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - na linii startu
Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - na linii startu

Już od początku zacząłem ostro manewrować i wyprzedzać, po to, aby jak najszybciej osiągnąć tempo zaplanowane na pierwsze 5km. Trochę po chodniku. Trochę po kałużach i jakoś poszło. Znalazłem swoją niszę w tłumie. Ustabilizowałem tempo. Zaczęła się walka. Słyszałem, że trasa biegu w Uniejowie jest płaska jak naleśnik i że znakomicie nadaje się do ustanawiania rekordów. Byłem pełen nadziei na sukces.

Biegłem swoje 4:30-4:35. Nie było źle. Nie musiałem się hamować, ale też i utrzymanie tego tempa nie kosztowało mnie jakoś przesadnie wiele wysiłku. Ot, po prostu biegłem. Równo i miarowo. Unikając niepotrzebnych zrywów i odskoków.

Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - wystartowaliśmy
Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - wystartowaliśmy

W miarę zbliżania się do półmetka, zacząłem odczuwać utrzymywane tempo. W pewnym momencie spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że już za kilkanaście metrów będę musiał przyspieszyć o jakieś 10 sekund na kilometrze. Trochę się przestraszyłem. Za nic nie utrzymam takiego tempa - pomyślałem. Uciszyłem jednak wątpliwości i postanowiłem spróbować.

Nie ruszyłem „z kopyta” od razu na 4:25. Raczej starałem się płynnie zwiększać tempo. Było ciężko. Garmin co i rusz dawał znać wibracją, że cały czas jestem poza zaplanowaną strefą czasową. Ignorowałem to. Wiedziałem, że jeżeli nagle zerwę się do tego, aby wejść w strefę, to będzie koniec i tak szybko, jak do niej wejdę, tak szybko ją opuszczę.

Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - blisko mety
Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - blisko mety

Zacząłem systematycznie „zaczepiać” się za ludźmi biegnącymi przede mną. Dopóki tempo jakiegoś biegacza mi odpowiadało - biegłem za nim. Jeżeli zwalniał - wyprzedzałem go i przeskakiwałem do kolejnego. Jeżeli przyspieszał na tyle, że byłem w stanie dotrzymać mu kroku, biegłem za nim dalej.

Tak minęły kilometry 6 i 7. W pewnym momencie zacząłem biec w wyznaczonej strefie. Organizm dobrze zareagował na większy wysiłek. Tętno oczywiście wzrosło, oddech uległ przyspieszeniu, lecz siła w nogach była i wciąż panowałem nad tym wszystkim.

Na ósmym kilometrze byłem niemal pewien, że jednak mi się uda. Wyprzedziłem kogoś, za kim trzymałem się od jakiegoś już czasu i wrzuciłem kolejny bieg. Teraz dopiero zaczęła się prawdziwa walka. Teraz biegłem już prawie „po granicy”. Maszyneria telepała się i groziła wybuchem. Jeszcze tylko kilometr - pomyślałem - mijając tabliczkę z cyferką 9 - Zaraz, zaraz od 9 do 10 to kilometr, czy dopiero jak minę tabliczkę 10 to jeszcze kilometr i to będzie koniec? Nie, to teraz jest ostatni kilometr - matematyka nigdy nie była moją mocną stroną, a teraz to już nawet do dziesięciu nie potrafiłem zliczyć… Dałem sobie spokój z rachunkami i biegłem dalej.

Zbliżałem się do mety. Wskazówka na skali wysiłku już od dawna była w czerwonej strefie. Trudno. Teraz, albo w przyszłym roku. Chrzanić czerwoną strefę. Mam gdzieś oddech i tętno. Jest chłodno, kropi deszcz, nie przegrzewam się. Wytrzymam jeszcze te kilkaset metrów.

Na ostatnich pięciuset metrach biegnący przede mną dwaj „prywatni zające” przyspieszyli do prędkości dla mnie już nieosiągalnej. Wystrzelili chłopaki, jak z procy. Trudno. Biegłem dalej, co mogłem. Płuca jęczały, serce waliło jak szalone ale już widziałem niebieską bramę mety z napisem Mizuno. To tam - powtarzałem sobie w myślach. - To już prawie, jeszcze parę kroków. Przyspiesz chłopie, przyspiesz. Wydłuż krok i przebieraj szybciej tymi krótkimi nóżkami! Rób miny, machaj rękami, wachluj uszami, rób co chcesz, ale przyspiesz i dociągnij z tym tempem do końca!


Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - dobiegłem
Ekologiczny bieg do gorących źródeł w Uniejowie - dobiegłem

Minąłem matę pomiarową na mecie. Zatrzymałem Garmina. Już wiedziałem. Zegar przed metą pokazał trochę ponad 45 minut. Nawet po odliczeniu kilkunastu sekund na starcie, braknie mi jeszcze kilkunastu do zejścia poniżej 45 minut. - Cholera, a może jednak. W sumie startowałem z dość odległej pozycji - kombinowałem, gdy wolontariuszka zawieszała mi medal na szyi. Później przyszedł SMS z wynikiem. 45 minut i kilkadziesiąt sekund. W sumie poniżej 45:30. Uznałem, że zaliczyłem. Jest 45? Jest. Trochę naciągane, ale jest.

Misja zaliczona. Sezon biegowy 2015 zakończony. Spotkaliśmy się z Matyldą obok fontanny z gorącą, termalną wodą. Pogadaliśmy chwilkę, pamiątkowe zdjęcia i prędko pod prysznic, bo zaczęło całkiem nieźle padać i zrobiło się nieprzyjemnie chłodno.

Jedna z dwóch fontann na uniejowskim rynku - ale to nie ta, o której piszę
Jedna z dwóch fontann na uniejowskim rynku - ale to nie ta, o której piszę

A to taka nietypowa dekoracja z kolorowej kapusty
A to taka nietypowa dekoracja z kolorowej kapusty

To był zupełnie inny bieg, niż tegoroczny kaliski Bieg Ptolemeusza. Było chłodno, padał deszcz, ale przynajmniej byłem zdrowy i mimo o ponad minutę lepszego wyniku, na metę przybiegłem mniej zmęczony, niż w Kaliszu.

Podczas biegu deszcz i chłód zupełnie mi nie przeszkadzały. Biegło się bardzo dobrze. Trasa faktycznie zupełnie płaska. Znajdująca się w okolicach półmetka betonowa kładka wprawiona przez setki biegaczy w rezonans była dość ciekawym urozmaiceniem. Biegnąc po niej miało się wrażenie miękkich nóg. Przyznać muszę, że to dość ciekawe uczucie. Tak nagle w środku biegu poczuć, jakbyśmy mieli nogi z waty :) Poza tym płasko i asfaltowo-kostkowo. Nic, tylko pędzić przed siebie po rekord.

Kościół w Uniejowie
Kościół w Uniejowie

A teraz - wierzcie mi lub nie - napiszę, że biegnąc w jakimś konkretnym stroju możemy dać sobie dodatkowego motywacyjnego kopa. Wiedziałem, że mam na piersiach wielkiego orła i ogólnie wdzianko przypominające nieco zbroję z Mass Effecta i jakoś tak głupio było mi poddać się i zwolnić. No jakże to tak? W takim stroju? Wlec się noga za nogą? Toć to nie uchodzi!

Zbroja Surge
Zbroja Surge

Do tej pory nigdy nie pomyślałbym, że odpowiedni nadruk, czy hasło na koszulce, może mieć wpływ na motywację i postawę podczas wysiłku. Teraz już wiem - może mieć i ma - przynajmniej w moim przypadku. Polecam spróbować. Chyba będę musiał kupić koszulkę Surge z krótkim rękawem - na biegi letnie.

Mimo tego, że nie zszedłem poniżej tych wymarzonych 45 minut, uważam ten bieg za bardzo udany. Dałem z siebie tyle, ile mogłem. Rozegrałem trasę zgodnie z planem. No dobra, może parę razy niepotrzebnie pozwoliłem sobie na chwilę oddechu, biegnąc za kimś, kto biegł w nieco wolniejszym tempie. Może dlatego zabrakło mi tych kilkunastu sekund. Chociaż z drugiej strony, może gdyby nie te chwile na ustabilizowanie się, to w ogóle nie dotrzymałbym tempa do końca? Ciężko z całą pewnością stwierdzić, jak by to było.


Zamek w Uniejowie
Zamek w Uniejowie

Zamek w Uniejowie
Zamek w Uniejowie - trochę poruszone zdjęcie...

Coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że negatywny podział (czy negative split, jeżeli komuś tak się bardziej podoba), to najlepsze dla mnie rozwiązanie. Przynajmniej, jeżeli chodzi o biegi na 10km i półmaratony po w miarę płaskim terenie. O maratonie się nie wypowiem, bo nigdy go nie przebiegłem i nie wiem, czy kiedykolwiek przebiegnę, a przynajmniej, czy będzie to taki maraton „asfaltowy”, na który jakoś specjalnie nie mam ochoty.


Na rynku w Uniejowie
Na rynku w Uniejowie - Matylda robiąc to zdjęcie była przekonana, że rower stanowi część dekoracji... Zdjęcie zrobione w trakcie biegu. Po biegu, gdy wróciliśmy na rynek mówi do mnie: - Chodź zobacz, jaki tam jest zabytkowy rower przy studni! Poszliśmy, a roweru już nie ma...

W tym roku negatywny podział zastosowałem w trzech biegach i w zasadzie były to - pod względem osiągniętego wyniku i samopoczucia podczas biegu - najbardziej udane tegoroczne imprezy biegowe. Nie wiem, może to dlatego, że ubiegłej zimy i wiosny robiłem bardzo dużo biegów z narastającym tempem?

Jak napisałem - nie biegłem jeszcze maratonu i nie wiem, czy przy dłuższym dystansie ta strategia ma sens. Nie wiem także, czy można coś takiego zaplanować w przypadku biegów trailowych, crossowych, czy terenowych - jakkolwiek ich nie nazwać, gdzie raz jest z górki, raz pod górkę, raz po piasku, a za chwilę po trawie i kamieniach. Myślę, że w takich biegach należałoby raczej wykorzystywać ukształtowanie terenu i nawierzchnię, po której biegniemy, a nie sztywno trzymać się jakiegoś podziału (dobra, odkryłem koło na własny użytek). Maleńki przedsmak takich biegów miałem w tym roku w Sobótce. Pierwszym z nich był marcowy Półmaraton Ślężański, drugim, sierpniowy Bieg Niezłomnych. Tutaj biegałem raczej zgodnie z tym, na co teren pozwalał, nie patrząc na zegarek i tempo.

W Uniejowie ciepłej wody nie brakuje
W Uniejowie ciepłej wody nie brakuje - ta mgła na zdjęciu to para wodna

Piszę o tym wszystkim dlatego, że najprawdopodobniej w kolejnym roku przygody z bieganiem, będę skłaniał się ku bieganiu w większości „po terenie”, rezygnując raczej z biegów typowo „asfaltowych”.

Jakoś taki rodzaj biegania mocniej mnie chyba pociąga. Jest bardziej urozmaicony i nieprzewidywalny. No i co dla mnie, ale i dla Matyldy, z którą pasję do biegania po wertepach dzielę, a która tak na marginesie swój półmaratoński debiut miała w biegu trailowym w Kaźmierzu, dość ważne - takie biegi odbywają się w lasach, na polach i łąkach. A przecież zawsze to nieco przyjemniej biec przez las, niż przez rozpalone upałem, bądź smagane deszczem miasto…


Mini-mini tężnia w Uniejowie
Mini-mini tężnia w Uniejowie - tutaj też cieplutka woda

Ci, którzy choć pobieżnie zerkają na nasze Dzienniki Aktywności (które co tu dużo kryć - lekturą pasjonującą na pewno nie są, a służą raczej dokumentacji naszych treningów), zauważyli pewnie, że od jakiegoś już czasu sporo biegamy właśnie w terenie. Głównie po lasach i drogach gruntowych.

Biegamy po piachu, błocie, trawie, ściółce, korzeniach, kamieniach i co tam się po drodze trafi. Jest trudniej, ale przynajmniej samochody nie jeżdżą :) Kupiliśmy sobie trailowe buty, dodatkowo na sezon jesienno-zimowy dołożyliśmy buty z membraną z goretexu. Teraz nie ma wymówek. Mokro, czy nie - można biegać. Poza tym - i to chyba najważniejsze - korzystamy z okazji, że tak się nam w życiu poskładało, iż w tym roku możemy biegać w dzień. Zeszłej jesieni i zimy było to całkowicie niemożliwe. Biegać w dzień, w sensie: gdy jest jeszcze jasno. Bo bieganie z czołówką po ciemku po lesie i po śniegu, to już jest pewne wyzwanie…


Asics Gel Pulse 6 w wersji z membraną
Nowiutkie Asics Gel Pulse 6 w wersji z membraną

Bieg w Uniejowie był ostatnim biegiem masowym, w którym jedno z nas brało udział w roku 2015. Teraz już tylko treningi i budowanie formy na kolejny rok. Całkiem możliwe, że napiszemy jakiś tekst podsumowujący nasze tegoroczne wyczyny biegowe. Trochę tego było. Nabiegaliśmy się za wszystkie czasy, przy okazji odwiedzając sporo nowych miejsc, zwiedzając ciekawe zabytki i zapoznając się z nowymi rejonami kraju. Tak, dobrze myślicie - staramy się uprawiać coś w stylu turystyki biegowej. Przy okazji biegu w miarę możliwości czasowych zwiedzamy, czytamy o miejscu, do którego przyjechaliśmy, robimy zdjęcia, no i oczywiście piszemy mniej lub bardziej udane relacje na bloga, do czytania których serdecznie wszystkich zapraszamy! Zostańcie z nami - mamy nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi!


I na koniec: kamperowisko obok uniejowskich basenów termalnych
I na koniec: kamperowisko obok uniejowskich basenów termalnych. Nie powiem - trochę nam się marzy taki pojazd

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze