Wyprawa rowerowo - piesza Miedzianka cz.3

Rudawy Janowickie - Kolorowe Jeziorka

Nasz ostatni dzień w Mniszkowie. Jutro wracamy do domu, a od poniedziałku powrót do codzienności. Póki co jeszcze odpoczywamy. Teraz akurat pasywnie. Po rowerze, wędrówce i dzisiaj ponownie małej wycieczce rowerowej nadeszła pora na leżenie bykiem. Matylda popija miejscowe piwo, ja mam herbatkę, za oknami przyświeca słonko i ta cisza dokoła. Nie słychać niczego poza śpiewem ptaków i szumem wiatru, aż w uszach dźwięczy. Może jeszcze przed wieczorem wybierzemy się na pobliską łąkę na jakieś zdjęcia zachodu słońca, o ile oczywiście pogoda dopisze.

Gdzież to nas dzisiaj nogi poniosły? Zupełnie niedaleko, trochę przełajowo i z pięknymi widokami po drodze, oglądaliśmy Kolorowe Jeziorka. Kolorowe Jeziorka to po prostu kolorowe jeziorka. Małe zbiorniki wodne z wodą o różnych kolorach. Zabarwienie wody w jeziorkach związane jest ze składem chemicznym ścian i dna wyrobisk pozostałych po działającej tu w XVIII wieku kopalni pirytu. Gdy kopalnia przestała istnieć, woda wypełniła pokopalniane wyrobiska i tak powstały kolorowe jeziorka.


Jeziorka to chyba jedna z najbardziej znanych i obleganych atrakcji regionu. Takiej ilości odwiedzających nie widzieliśmy przy żadnej atrakcji, które zwiedziliśmy podczas naszych dwóch ostatnich wycieczek. Owszem było kilkanaście osób przy Starościńskich Skałach, trochę turystów w ruinach Zamku Bolczów, poza tym na szlakach raczej cisza i spokój.

Kolorowe jeziorka
Kolorowe jeziorka
Tymczasem Kolorowe Jeziorka jakimś cudem stały się tłumnie przez turystów obleganą atrakcją. Nie wiem w sumie dlaczego. Pewnie, że jest tam ładnie, że są kolorowe jeziorka i parę innych atrakcji w rodzaju groty, ale żeby od razu aż takie tłumy? Hmmm, może to zmasowana akcja promocyjna właścicieli okołojeziorkowych płatnych parkingów, których po drodze do jeziorek naliczyć można ze cztery. Oczywiście to bardzo dobrze, że lokalni mieszkańcy dostali po trosze przez wcześniejszą ludzką działalność, a po trosze od natury, taką atrakcję, która przyciąga do regionu wielu turystów i że starają się jakoś na niej zarobić. Wszak każdy z czegoś żyć musi, a jeżeliby komuś (tak jak jednemu panu, który zawzięcie wykłócał się z obsługą parkingu o jakieś pierdoły) nie pasowało to, że parking jest płatny, to zawsze przecież można wybrać się na rowerze, albo nawet i piechotą przy okazji wejścia na Wielką Kopę. Kolorowe Jeziorka dostępne są za darmo, 24 godziny na dobę przez cały rok, aczkolwiek zimą i w nocy mogą być pewne kłopoty z zobaczeniem kolorów.

Kolorowe jeziorka
Kolorowe jeziorka
Jakby tam nie było, nas jakoś specjalnie te jeziorka nie zachwyciły. Byliśmy, obejrzeliśmy, posiedzieliśmy sobie na słonku i tyle. Rowery między nogi i czas w drogę powrotną.

Piękna łąka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkowo
Piękna łąka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkowo
Trochę nam się przy końcu tego powrotu szlak pogubił i mozolnie przedzieraliśmy się z rowerami przez nieużytki. Dobrą stroną tego zboczenia ze szlaku było to, że przypadkiem trafiliśmy na przepiękną, pełną kwiatów łąkę. Taką naturalną, "łąkową" i wielogatunkową, a w dodatku na pewno bardziej kolorową, niż Kolorowe Jeziorka.

Piękna łąka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkowo
Piękna łąka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkowo
Wycieczka do Jeziorek była krótka, ale wraz ze zwiedzaniem, leniwym wypoczynkiem na miejscu i pobłądzeniem w drodze powrotnej i tak zajęła nam sporą część dnia. Z prognozowanych burz i opadów nic nie wyszło, a pogoda była w sam raz na wycieczki piesze, rowerowe i wszelkie inne, jakie kto tam uważa.

Piękna łąka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkowo
Piękna łąka, na którą trafiliśmy zupełnie przypadkowo
Na zakończenie relacji wypadałoby napisać słów parę o miejscówce, w której mieliśmy noclegi. Nocowaliśmy w Mniszkowie w agroturystyce o nazwie Przystajnia. Miejsce ciche i kameralne. Gospodarze udostępniają dla gości dwa pokoje z łazienkami i dostępem do internetu. Dodatkowo w pakiecie mamy super w pełni wyposażoną kuchnię, ze wszelkimi możliwymi akcesoriami od czajnika elektrycznego zaczynając, a na piekarniku kończąc. Duża jadalnia, na zewnątrz miejsce na ognisko, grilla, hamak. Jest gdzie przechować rowery. Słowem - jest wszystko, co potrzebne.

Takie widoczki znajdziemy niemal zaraz za Przystajnią - pięć minut spacerkiem
Takie widoczki znajdziemy niemal zaraz za Przystajnią - pięć minut spacerkiem
Pomieszkanie i wyposażenie to jedno, najważniejsi są jednak ludzie. Ci zaś ludzie, czyli Gospodarze Przystajni to nadzwyczaj miłe i sympatyczne małżeństwo. Wszystko pokażą, wytłumaczą, gdzie, co i jak, a poza tym można z nimi zwyczajnie pogadać, jak ze znajomymi, mimo że znamy się dopiero od kilkunastu godzin.

Jeden z kotów kociej szajki zamieszkującej Przystajnię
Jeden z kotów kociej szajki zamieszkującej Przystajnię
Poza tym Mniszków, w więc także i Przystajnia położone w są bardzo dogodnym miejscu wypadowym na wycieczki w Rudawy Janowickie. Blisko stąd do Kowar, Karpacza czy Jeleniej Góry. Całkiem blisko do Kolorowych Jeziorek, ruin zamku Bolczów i zamku w Bolkowie, rzut beretem do Starościńskich Skał i mały spacerek do nowego Browaru w Miedziance. Dodatkowo pod samym nosem mamy Dolinę Pałaców i Ogrodów, a tam atrakcji i zwiedzania tyle, że i tygodnia byłoby za mało.

Lokalne piwo z miejscowego nowego browaru w Miedziance
Lokalne piwo z miejscowego nowego browaru w Miedziance
Każdy znajdzie coś dla siebie: ci co lubią piesze górskie wędrówki, ci lubiący mocniej pocisnąć na rowerze pod górkę, miłośnicy nordic walking-u itp. Żeby nie było, że to tylko tak na sportowo - można też zapakować się do samochodu i pojechać trochę dalej (do Bolkowa, Jeleniej albo Karpacza). Dodatkowo w browarze w Miedziance dają całkiem nieźle zjeść, a i dobrego lokalnego piwa nie zbraknie.

Widok z murów zamkowych w Bolkowie
Widok z murów zamkowych w Bolkowie
Super Gospodarze, wszystko co potrzebne z wyposażenia, świetna lokalizacja, a poza tym cisza, spokój i piękne widoki tuż za domem. Zdecydowanie polecamy Przystajnię jako miejsce znakomicie nadające się do wypoczynku i zapewniające bliskość wielu atrakcji historyczno-przyrodniczych. No i zawsze można jeszcze potrenować kondycję, fundując sobie raz dziennie - w ramach relaksu - podejście z Janowic Wielkich do Mniszkowa. To jedynie cztery kilometry pod górkę, a ich pozytywnego wpływu na kształt łydek i pośladków nie sposób wprost przecenić…

W drodze powrotnej przejeżdżaliśmy przez Bolków i postanowiliśmy przy okazji zobaczyć zamek, który został założony przez księcia legnickiego Bolesława II Rogatkę, a rozbudowany przez Bolka I Surowego, księcia świdnicko-jaworskiego.
Na zamku w Bolkowie
Na zamku w Bolkowie

Widoki z murów zamkowych
Widoki z murów zamkowych

Zamek w Bolkowie
Zamek w Bolkowie
W niewielkiej części, ale zawsze, zobaczyliśmy kolejny rejon Polski. Dolina Pałaców i Ogrodów pełna historii i znakomicie nadająca się do rowerowych wycieczek, Rudawy Janowickie - doskonałe miejsce na piesze wędrówki, wspinaczkę, czy treningi pod biegi górskie, Kolorowe Jeziorka, do których można zarówno dojść, jak i dojechać na dwóch lub czterech kółkach. Piękny to region i w atrakcje przebogaty. Przed wojną chyba dość wysoko rozwinięty i gęsto zaludniony. Po wojnie, było co było. Niewiele mogliśmy z tym jako Państwo Polskie zrobić. Wiele zabytków zostało zniszczonych, część celowo, część przez zaniedbanie, a część w imię "walki z niemczyzną na Ziemiach Odzyskanych". Smutna najnowsza historia tych ziem. Ludzie siłą niemal przerzuceni ze wschodu na zachód. Miejscowi - znienawidzeni hitlerowcy przecież, choć niektórzy z Adolfem i NSDAP mieli wspólnego tyle, co my obecnie - przegnani jeszcze dalej na zachód, dobra rozszabrowane, majątki stracone.

Ostatni wieczór w Mniszkowie
Ostatni wieczór w Mniszkowie
Wielka historia i wielka polityka, które nie widzą pojedynczych ludzi i ich tragedii. Widzą tylko masy lub narody. Szkoda jedynie że bezosobowa masa czy naród to zupełnie nie to samo, co zwyczajny, dobry i uczciwy człowiek, który na całych tych narodowo-ideowych przepychankach traci najwięcej.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze