Wyprawa rowerowo - piesza Miedzianka cz.1

Pałac w Wojanowie

No wreszcie! Rok po pierwszej nieudanej (plany pokrzyżowała pogoda) próbie wyjazdu do Miedzianki, udało nam się tu trafić i jesteśmy i cieszymy się z tego, że w miejscu, gdzie śpimy jest cicho i spokojnie, niby w rodzinnym grobowcu. Tym razem jest ciepło i nie pada śnieg. Znaczy się można trochę pojeździć na rowerze i trochę pomaszerować po okolicznych górkach.

Historię Miedzianki - miasteczka, którego już nie ma, znakomicie opisał w książce "Miedzianka. Historia znikania" Filip Springer. Zainteresowanym gorąco polecamy tę arcyciekawą lekturę, a tym mniej ciekawym spieszymy donieść, że Miedzianka (do końca drugiej wojny świetnie prosperujące miasteczko - oczywiście niemieckie), po wojnie - choć zabrzmi to może trochę dziwnie - miało się zdecydowanie gorzej. Zaraz po wojnie wyzwoliciele rękami polskich robotników wydobywali tu w wielkiej tajemnicy uran. Około 1954 roku zakończono wydobycie, a ze względu na znaczące szkody górnicze powstałe wskutek bezmyślnego wydobycia na zasadzie "byle więcej", władze podjęły decyzję o likwidacji osady i tak oto Miedzianka została po trosze wysadzona w powietrze, po trosze wyburzona, a miejscowa ludność została przesiedlona do Jeleniej Góry.


Widoki w okolicach Miedzianki
Widoki w okolicach Miedzianki, a jako że po samej Miedziance niemal nic nie pozostało, tak więc zdjęć nie ma, a to które jest trochę w odcieni miedzi wyszło ;)
Obecnie po Miedziance zostało trochę zarośniętego gruzu, budynek zlikwidowanego w latach 70-tych browaru, kościół św. Jana Chrzciciela i to byłoby na tyle. Stojąc w miejscu, gdzie niegdyś był rynek, za żadne skarby nie można sobie wyobrazić, jak kiedyś w tym zarośniętym drzewami i krzakami miejscu mogło istnieć cokolwiek innego. Swoją drogą - znakomita okazja do przemyśleń na temat przemijania, ulotności rzeczy tworzonych przez człowieka oraz o sile natury, która - gdy tylko dać jej spokój - bardzo szybko odzyskuje zagospodarowane niegdyś przez ludzi tereny. A nam wydaje się czasem, jacy to niby my jesteśmy wielcy, potężni i jak możemy wszystko przystosować do swoich potrzeb. Tymczasem bardziej bliższym rzeczywistości, niż nasze nadmierne mniemanie o wartości wytworów cywilizacyjnych, zdaje się być powiedzonko: "Nie było nas - był las, nie będzie nas - będzie las".

Na obszarze byłej Miedzianki wytyczono ścieżkę dydaktyczną. Z umieszczonym wzdłuż tej smutnej nieco trasy tablic można się dowiedzieć, gdzie kiedyś znajdowała się jakaś ważniejsza budowla w Miedziance. Dodatkową atrakcją jest piękny i nowoczesny Browar Miedzianka, stojący w pobliżu zniszczonych zabudowań dawnego browaru. Można tu sobie usiąść na tarasie, sączyć miejscowe piwo i rozkoszować się przepięknym widokiem na okoliczne góry.

Letnia łąka
Na łące jest pięknie!
Całkiem możliwe, że i naszym udziałem staną się rozkosze oferowane przez nowy Browar Miedzianka, póki co jednak wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy na objazd tzw. doliny pałaców i ogrodów. Jak wspomniałem gdzieś na początku - pogoda dnia tego była wspaniała.

Trasa, którą planowaliśmy pokonać nie była specjalnie długa. Ot, może jakieś niecałe 50km. Ze względu jednak na znaczną ilość miejsc wartych po drodze zobaczenia oraz na to, że bądź co bądź jesteśmy niedaleko od Karpacza i teren trochę tu pagórkowaty, uznaliśmy że taka długość będzie w zupełności wystarczająca.

Pałac w Wojanowie - trzeba przyznać, że robi wrażenie
Pałac w Wojanowie - trzeba przyznać, że robi wrażenie
Wyruszyliśmy zatem o poranku z Mniszkowa, przez nieistniejącą Miedziankę do Janowic Wielkich. Stamtąd dalej uroczą dróżką, która choć nie była ścieżką rowerową, to jednak ze względu na szczątkowy ruch samochodowy na niej panujący, czasem sprawiała wrażenie bycia takową (w domyśle ścieżką rowerową) właśnie pojechaliśmy w kierunku Wojanowa. Przeuroczo pokręcone zdanie wyszło mi powyżej, ale co tam, niech już tak zostanie.

Sunąc zatem tą prawie-ścieżką-rowerową bez większych problemów, sycąc oczy pięknem Doliny Bobru, dotarliśmy do Pałacu w Wojanowie. Co tu dużo mówić - cud, miód i orzeszki. Pałac i otoczenie odrobione na wysoki połysk. Spędziliśmy trochę czasu w uroczym parku pałacowym i pojechaliśmy dalej, choć w zasadzie trudno tu mówić o jakimś większym jechaniu, bo zaraz za zakrętem czekał na nas kolejny pałac.

A to już pałac w Łomnicy od strony parku
A to już pałac w Łomnicy od strony parku
Tym razem był to pałac w Łomnicy. Budowla od Wojanowa skromniejsza, lecz także wzorowo utrzymana i na wysokim poziomie prowadzona przez potomkinię przedwojennych niemieckich właścicieli, Elisabeth von Kuster. Pałac znajdował się posiadaniu rodziny von Kuster od 1835 do 1945 roku. Po tzw. upadku "kumuny" dawni właściciele ponownie nabyli nieco podniszczoną siedzibę rodową i obecnie pałac wygląda jak za czasów dawnej świetności.

Pałac w Łomnicy i dwór Dom Wdowy po prawej stronie
Niemcy, Rosjanie, Polacy. Taka historia tego kawałka ziemi. Przewalają się tu ludy z zachodu na wschód, ze wschodu na zachód, granice przesuwa się w te i we wte i bądź tu później mądry, co jest czyje i dlaczego... i kto największą rację ma!
Tak sobie mniej więcej przemyśliwując, popedałowaliśmy dalej w kierunku Mysłakowic. Tutaj w dawnym pałacu mieści się obecnie szkoła. Budynek stoi, jest remontowany, jednak całe otoczenie zostało zupełnie zmienione (jak to przy szkole: boiska itp), tak że na dobrą sprawę, nawet zdjęć do celów dokumentacji podróży robić się nam nie chciało.

Dwór Dom Wdowy w Łomnicy
Dwór Dom Wdowy w Łomnicy
Po Mysłakowicach przyszła kolej na pałac w Bukowcu, który sam nie sprawia jakiegoś szczególnego wrażenia, jednak tutaj oprócz skromnego pałacu, mamy do dyspozycji świetnie przygotowane trasy spacerowe po przypałacowych terenach z ciekawymi tablicami informacyjnymi dotyczącymi miejsc, w których aktualnie się znajdujemy. Będąc w Bukowcu nie sposób nie wspomnieć o znajdujących się kilkadziesiąt metrów dalej byłych zabudowaniach folwarcznych. Obecnie mieści się w nich ładna kawiarenka. Dodatkowo także i tutaj dostępne są piękne rozległe tereny spacerowe oraz atrakcje w stylu Świątyni Ateny, Domku Ogrodnika, Opactwa itp. Warto pochodzić.

Pałac w Bukowcu
Pałac w Bukowcu
Z Bukowca ruszyliśmy dalej, w kierunku Karpnik. A tutaj... tak, kolejny pałac, a jeśli się kto uprze, to nawet i dwa pałace. Choć poprawnie byłoby powiedzieć jeden zamek i jeden pałac. W sumie to ani jeden, ani drugi jakiegoś szczególnego wrażenia nie robią. Niemniej jednak można chwilę przysiąść i popatrzeć.

Na tym zakończył się nasz dzisiejszy objazd zamków i pałaców. Przed nam jeszcze tylko wdrapać się na Przełęcz Karpnicką, a później dalej cały czas w górę, aż do Janowic i Mniszkowa. Cóż począć, takie życie raz z górki, a raz pod górkę.

Okolice Miedzianki - Mniszkowa
Okolice Miedzianki - Mniszkowa
Czy warto wybrać się rowerkiem na drogi i dróżki Doliny Pałaców i Ogrodów? Według nas, na tyle, na ile możemy się wypowiadać po krótkiej przecież, jednodniowej wycieczce, jak najbardziej i zdecydowanie warto. Dużo zabytków, piękne krajobrazy, mały ruch samochodowy (przynajmniej w dni wolne i święta), mnóstwo oznakowanych szlaków i rowerowych i pieszych. Jesteśmy na tak!

Sezon na łubiny
Sezon na łubiny
Pewnie wielu rzeczy nie zobaczyliśmy, wiele innych bezwiednie minęliśmy po drodze, ale dobre i to, co stało się naszym udziałem. Znowu jesteśmy bogatsi o kolejny kawałek historii, a przecież to jeszcze nie koniec naszego pobytu w Mniszkowie. Jutro mamy zamiar forsownym marszem ruszyć na podbój okolicznych szlaków wędrówkowych. Buty na nogi, plecak na plecy, aparat w dłoń i przed siebie, dokąd droga poprowadzi!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze