Biegowa majówka w Dusznikach Zdroju

Oleśnice w Górach Orlickich

Tak, wiemy, trochę długo na blogu nic się nie działo. Czasem tak bywa i wcale nie ma gwarancji, że znowu zaczniemy pisać regularnie. Dlaczego? Trochę zmęczenie blogowaniem, trochę brak pomysłów i co chyba najważniejsze: lenistwo i brak dyscypliny. 



Poza tym jakoś tego wszystkiego ostatnio coraz więcej. Pisząc "tego wszystkiego" mam na myśli blogi, teksty, wpisy, zdjęcia, artykuły, informacje, nowe książki... Nie ma kiedy czytać, a co dopiero mówić o dorzuceniu swojego kamyczka do tej olbrzymiej góry mniej lub bardziej udatnych wytworów ludzkiej wyobraźni.

Z drugiej strony, mimo że treści jest coraz więcej, to jednak coś znaczącego znaleźć w tym wszystkim coraz trudniej. Może to z wiekiem tak się dzieje z człowiekiem, ale dość dobrze pamiętam powieści, które czytałem kilkanaście lat temu. Jeśli natomiast idzie o ostatnio czytane, to jakoś żaden z autorów nie zapadł mi w pamięć, no może z wyjątkiem Marka Krajewskiego i jego świetnej, aczkolwiek wraz z kolejnymi tomami, coraz bardziej przekombinowanej serii o Mocku.
Co gorsza, wraz z upływem lat, życie przekornie nie chce zwalniać, a wręcz przeciwnie - jakby nawet przyspieszać zaczynało. Nie wiadomo kiedy mijają kolejne dni, miesiące i lata.

Widok ze schroniska Pod Muflonem
Widok ze schroniska Pod Muflonem

W ubiegłym roku nasze majowe plany wyjazdowe zostały pokrzyżowane przez pogodę. Na dzień przed planowanym wyjazdem rowerowym spadł śnieg. Wyjazd odwołaliśmy. W tym roku - żeby użyć wyświechtanego powiedzonka -  z pewną taką nieśmiałością zarezerwowaliśmy sobie pobyt na majówkę w Dusznikach Zdroju. Tym razem bez rowerów w planie, tak na wszelki wypadek, gdyby nagle wiosna postanowiła sypnąć śniegiem.

Wykombinowaliśmy, że zrobimy sobie mini obóz biegowy przed czekającymi nas w tym roku startami w długich biegach górskich. Nawet jeżeli pogoda będzie słaba, to i tak bez problemu będzie można trochę po górkach pobiegać.

Nasze obawy o pogodę okazały się zupełnie bezpodstawne. Tak wspaniałej pogody nie mieliśmy już dawno na żadnym z wyjazdów. Zawsze trafiły się jakieś deszczowe dni, ochłodzenie, burza i inne atrakcje. Tym razem było inaczej. Pogoda - kryształ przez wszystkie dni pobytu w Dusznikach. Dzień w dzień słońce i temperatura przyjazna dla biegaczy. Coś wspaniałego.

W Górach Orlickich
Bieganie w Górach Orlickich

Plany biegowe wykonaliśmy w stu procentach. Znaczy się, żadnych bardzo konkretnych założeń nie robiliśmy. Chodziło bardziej o zrobienie kilku wycieczek biegowych po okolicznych górkach, co udało nam się osiągnąć bez większych problemów.

Na pierwszy ogień poszła trasa z Dusznik do Zieleńca. Nie był to jednak prosty czerwony szlak, lecz trochę bardziej pokombinowana wersja przez Torfowisko pod Zieleńcem. Całość zamknęła się w dwudziestu ośmiu kilometrach. Znakomite rozbieganie, słoneczko pięknie przyświecało, trochę przewyższenia wpadło, czegóż chcieć więcej? Dla zainteresowanych wrzucam zapis śladu biegu:



W jedną i drugą stronę biegliśmy praktycznie tę samą trasą, z niewielkimi jedynie odstępstwami. Na Mapach Google nie widać szlaków, można jednak spojrzeć na Mapę Turystyczną (którą zresztą polecam, jest aplikacja na Androida i iOS), tutaj widać szlaki, jakimi biegliśmy: wycieczka Duszniki-Zieleniec. Niestety nie można tej mapki osadzić na blogu, tak więc podałem tylko odnośnik.

Widowiskowy zachód słońca w Dusznikach
Widowiskowy zachód słońca w Dusznikach

Kolejnego dnia postanowiliśmy ruszyć w inną stronę i trochę biegnąc Autostradą Sudecką, później trochę po granicy, dotarliśmy do Czech, do miejscowości Oleśnice w Górach Orlickich. Po drodze minęliśmy ulokowany przy Autostradzie Sudeckiej ośrodek szkoleniowy Piechoty Górskiej Wojska Polskiego. Same Olesnice to piękne miejsce, szczególnie okolice Taszowa na granicy polsko-czeskiej. Piękne na tyle, że wróciliśmy tam późnym popołudniem samochodem specjalnie na zdjęcia.

Za Oleśnicami szlak się trochę popsuł, a z powodu wielkich połamanych drzew leżących na ścieżce ciężko było biec, zwłaszcza odcinkiem wiodącym wzdłuż granicy. Po niezłej przeprawie dotarliśmy w końcu do asfaltu w miejscowości Kocioł. Stąd już tylko kawałek do Lewina Kłodzkiego, a później żółtym szlakiem na Jawornicę, Zielone Ludowe i dalej czerwonym do Dusznik. Trasa krótka - około 20 kilometrów - jednak bieg słabo utrzymanym odcinkiem granicznym trochę dał nam się we znaki.



Ślad trasy do przejrzenia na Mapie Turystycznej.

Jako że bez przerwy biegać nie można, a regeneracja jest najważniejszą częścią treningu, kolejny dzień poświęciliśmy właśnie na odpoczynek i zwiedzanie Muzeum (skansenu) Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego w Pstrążnej. W porównaniu z Muzeum Kaszubskiego Parku Etnograficznego we Wdzydzach Kiszewskich skansen w Pstrążnej jest bardzo niewielki, bardziej wielkością można by go porównać ze Skansenem Rzeki Pilicy w Sulejowie. Nie o wielkość jednak tu chodzi. Muzeum w Pstrążnej mimo małej powierzchni zgromadziło sporo ciekawych eksponatów.

Góry Orlickie - Coś pięknego...
Góry Orlickie - Coś pięknego...


Dodatkową atrakcją była odbywająca się w tych dniach Majówka 2018 i różne związane z nią atrakcje takie jak występy zespołów folklorystycznych z Czech i Polski, jakieś stragany z jedzeniem mniej lub bardziej lokalnym itp. wydarzenia mające miejsce zazwyczaj przy okazji przeróżnych majówek czy wolnych dni.

W Parku Zdrojowym w Dusznikach
W Parku Zdrojowym w Dusznikach

Po odpoczynku przyszedł czas na najdłuższy bieg podczas naszego mini obozu biegowego. Tym razem ruszyliśmy ku północy, do Parku Narodowego Gór Stołowych. Mimo, że najdłuższa, była to jednak najbardziej przyjemna i najładniejsza widokowo trasa ze wszystkich, które do tej pory przebiegliśmy.

Przepiękne tereny do biegania i wędrówek
Przepiękne tereny do biegania i wędrówek

Z Dusznik przez Łężyce dotarliśmy do Góry Świętej Anny i Skał Puchacza, dalej przez Skrzyżowanie Pod Zbójem i przecinając Kręgielny Trakt i dalej Drogą nad Urwiskiem dobiegliśmy do Skalnych Grzybów, a stąd już tylko Batorów i Duszniki stacja PKP.


Widoczek z Góry św. Anny
Widoczek z Góry św. Anny

Skalne Wrota
Skalne Wrota

Skalne Grzyby
Skalne Grzyby

Jak napisałem na początku tego akapitu, była to bardzo ładna widokowo i przyjemna biegowo wycieczka. Jedynie końcowy odcinek, po wybiegnięciu z Parku Narodowego Gór Stołowych, był nudny, nieciekawy i odrobinę nużący. Długość całej wycieczki to 30km.



Link do obejrzenia trasy na Mapie Turystycznej.

I to byłoby na tyle, jeżeli chodzi o bieganie w okolicach Dusznik. Ogólnie - świetne miejsce zarówno na wycieczki piesze, biegowe, jak i rowerowe, chociaż tutaj już trzeba czegoś bardziej specjalistycznego, niż zwykły rower trekkingowy, no chyba że ktoś lub ścigać się z samochodami na drodze nr 8.

Okolice Oleśnic w Górach Orlickich przy granicy polsko-czeskiej
Okolice Oleśnic w Górach Orlickich przy granicy polsko-czeskiej

Mnóstwo dobrze oznakowanych szlaków pieszych, kilka schronisk (najbliższe - schronisko Pod Muflonem to może jakaś godzina spaceru od Dusznik), w Parku Narodowym Gór Stołowych wiele ciekawych miejsc do obejrzenia, a same Duszniki to miejsce spokojne i ciche. Jest gdzie pospacerować, jest gdzie usiąść i coś zjeść, jak kto ma życzenie, może zafundować sobie kurację wodą zdrojową w pijalni wód w dusznickim parku.

Muzeum Kultury Pogórza Sudeckiego w Pstrążnej
Muzeum Kultury Pogórza Sudeckiego w Pstrążnej

Miejsc do spania także nie brakuje. Od bardzo tanich noclegów w stylu hostelowym, aż po wypasione apartamenty w pięknie odrestaurowanych starych willach. My nocleg i śniadania mieliśmy w Willi Fortuna znajdującej się przy ul. Granicznej. Lokalizacja świetna. Blisko do wszystkiego, co w Dusznikach najlepsze.

Muzeum Kultury Pogórza Sudeckiego w Pstrążnej
Muzeum Kultury Pogórza Sudeckiego w Pstrążnej

Sama willa całkiem w porządku. Śniadania dobre i można jeść do sytości. Mimo, że nie jadamy mięsa, to i tak nie mieliśmy problemów ze znalezieniem czegoś dla siebie. Widać co prawda, że najlepsze czasy pensjonat ma już za sobą i choć ogólnie jest czysto i schludnie to jednak rażą małe i banalnie proste do naprawienia usterki w stylu oberwanego karnisza czy ruszającego się kołka na którym jest przymocowany do ściany składany stolik. Takie drobnostki, które jednak niepotrzebnie psują ogólnie dobre wrażenie całości. Pomijając te drobnostki Fortuna to całkiem dobre miejsce na pobyt w Dusznikach.

Taki sobie zachód słońca z tęczą w tle
Taki sobie zachód słońca z tęczą w tle

Trochę pobiegaliśmy, trochę wypoczęliśmy, przed nami kilka tygodni maja, a później pierwsze w tym roku wyjazdy rowerowe. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że podobnie jak i w maju, tak i w czerwcu pogoda dopisze i uda nam się zrealizować zeszłoroczne plany rowerowych wycieczek. Jak i czy w ogóle było postaramy się opisać na blogu, bo choć ledwo, to jeszcze jednak trochę ten blog jest żywy.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze