Dziennik aktywności fizycznej – 2 - 8 listopada 2015
Aktywność fizyczna – wtorek – 3 listopada 2015: bieg
Jesienne klimaty |
Tak oto niepostrzeżenie rozpoczął się listopad i jesień na całego. Nadchodzi trzecia zima naszego biegania. Mimo krótszych dni i niższych temperatur, pogoda - jak dotąd - wspaniała. Dziś od rana piękne słońce, rześko, lecz przyjemnie, aż chce się coś robić! A jeżeli coś robić, to można i pobiegać. I tak. Matylda o rześkim poranku 8 km rozbiegania w terenie. Pojechałem i ja na rowerku, potowarzyszyć w tym bieganiu. Piękne widoki o poranku. Było warto.
U mnie - trochę podobnie jak w ubiegłym roku - nastał sezon na biegi z narastającym tempem. Będzie tego teraz dość sporo. Tak niby niewinnie wyglądają na papierze... że co to takiego 9km. Tempa spokojniutkie - takie lekkie bieganie. Trochę inaczej wygląda to w terenie, ponieważ ostatnio biegam w zasadzie tylko w terenie. Bardzo rzadko zaglądam na asfalty i kostki. Wracając to tempa. Otóż w tym terenie, gdzie górki i dołki, gdzie piaski i korzenie, te niewinne tempa biegowe robią się dość wymagające, a tu jeszcze przyspieszać trzeba. Jest zabawa, a i wysiłek całkiem niezgorszy.
Aktywność fizyczna – czwartek – 5 listopada 2015: bieg
Od rana mgła straszliwa, ale też i bardzo urokliwa. O ile ktoś nie musi oczywiście samochodem jechać... My nie musimy, lecz możemy za to wybrać się na poranne rozbieganie we mgle. Przy okazji udało się zrobić kilka urokliwych fotek. A samo bieganie? Matylda spokojne 12km rozbiegania w terenie.
Ja także miałem dzisiaj odpoczynek od biegów z narastającym tempem i pobiegłem tylko 9 km w drugiej strefie tętna.
Jesienne mgły |
Konie we mgle |
Konie we mgle |
Gdzieś tam w oddali biegnie Matylda |
Las jesienią |
Aktywność fizyczna – sobota – 7 listopada 2015: bieg
Deszcz. Cały dzień deszcz. Pada, kropi, mży, zacina, kapie, siąpi, momentami leje nawet. Jest za to dość ciepło. I dlatego, deszcz, nie deszcz - idę biegać. Niedużo i krótko: 9 km biegu z narastającym tempem. Zakres od 5:24 do 4:47 min/km. Buty z membraną doskonale sprawdziły się w mokrym terenie. Nie żałując sobie specjalnie, wybrałem się na przełaje przez mocno zaniedbane łąki. Buty nie przemokły. Błoto ciamkało, kałuż co niemiara, ale stopy suche. I tak to miało właśnie wyglądać. Zrzutu z Garmina nie będzie, ponieważ po 5-ciu km zegarek się rozładował (zapomniałem podładować).
Niejadalne, ale za to ładnie wyglądają |
Aktywność fizyczna – niedziela – 8 listopada 2015: bieg + relaks w termach
Plan był taki: od rana Matylda biega, ja jadę z nią na rowerze, a później jedziemy na baseny termalne do Uniejowa. Plan udało się zrealizować w 100%. Od rana pogoda jak złoto. Bardzo, bardzo jak na listopad, ciepło. Wspaniale. Matylda zaliczyła 12km rozbiegania i jedną wywrotkę na błotnistej dróżce w terenie. Teren był trudny, a dodatkowo bardzo rozmokły po wczorajszych i nocnych deszczach, stąd i o wywrotkę łatwo.
Po powrocie, małe śniadanko - o ile ktoś jada - i jedziemy na termy. Dlaczego akurat do Uniejowa? Dlatego, że jak każdy uczestnik Biegu do Gorących Źródeł, w pakiecie startowym dostałem trzygodzinną wejściówkę na termy ważną prawie do końca grudnia, a gdy byliśmy na biegu, nie mieliśmy strojów na basen i w ogóle jakoś nie mieliśmy wtedy głowy do tego. Postanowiliśmy więc wykorzystać wejściówkę w tę niedzielę.
Zamek w Uniejowie |
Wymoczyliśmy się w termalnej solance za wszystkie czasy. Bardzo przyjemny relaks i świetne uczucie, gdy moczysz się na zewnątrz (w sensie: na dworze, lub jak mawiają w Krakowie: na polu) w wodzie o temperaturze 35 stopni, w twarz świeci jesienne słonko i ogólnie jest bardzo miło i relaksująco.
Termy w Uniejowie |
Były i masaże wodne i jacuzzi - świetna terapia rozluźniająco-masująca. Miłośnikom taplania się w wodach wszelakich (tu są termalne solanki) gorąco Uniejowskie Termy polecamy. W ten oto przyjemny sposób zagospodarowaliśmy sobie wolny dzień.
Niedziela była aktywna z bonusowym elementem relaksacyjnym, a co. Bo kiedy, jeśli nie teraz? To, jak długo będziemy jeszcze snuć się po tym łez padole, pozostaje niewiadomą. Być może nasz żywot skończy się nagle i niespodziewanie i co, nawet nie skorzystaliśmy z okazji, by zrelaksować się na termach. Skręca mnie, gdy słyszę: "Ja to będę jeździł, zwiedzał i się relaksował na starość. Teraz rozkręcam interes i zarabiam kasę..." Co by tu rzec... Ano, powodzenia zatem i życzymy dotrwania do tej mitycznej starości w stanie pozwalającym jeszcze na jakąkolwiek aktywność i w zdrowiu umożliwiającym wojaże i zażywanie rozrywek. Powodzenia życzymy - naprawdę i na poważnie, bo całkiem możliwe, że to my jesteśmy w błędzie... Ale przynajmniej byliśmy na termach :)
Niedziela była aktywna z bonusowym elementem relaksacyjnym, a co. Bo kiedy, jeśli nie teraz? To, jak długo będziemy jeszcze snuć się po tym łez padole, pozostaje niewiadomą. Być może nasz żywot skończy się nagle i niespodziewanie i co, nawet nie skorzystaliśmy z okazji, by zrelaksować się na termach. Skręca mnie, gdy słyszę: "Ja to będę jeździł, zwiedzał i się relaksował na starość. Teraz rozkręcam interes i zarabiam kasę..." Co by tu rzec... Ano, powodzenia zatem i życzymy dotrwania do tej mitycznej starości w stanie pozwalającym jeszcze na jakąkolwiek aktywność i w zdrowiu umożliwiającym wojaże i zażywanie rozrywek. Powodzenia życzymy - naprawdę i na poważnie, bo całkiem możliwe, że to my jesteśmy w błędzie... Ale przynajmniej byliśmy na termach :)
0 komentarze