Minimalizm w kosmetyczce - reaktywacja

Nadszedł czas, aby przedstawić kolejne podsumowanie moich kosmetycznych zakupów. Ostatni wpis z tej serii pojawił się na blogu jeszcze przed wakacjami, więc już najwyższa pora na kolejny.

Minimalizm w kosmetyczce - reaktywacja
Minimalizm w kosmetyczce - reaktywacja

Powodem dla którego nie udzielałam się ostatnio na blogu w kosmetycznej materii było to, że zawartość mojej kosmetyczki i łazienkowych szuflad cały czas się kurczy, co mnie oczywiście ogromnie cieszy. Udało mi się znaleźć kosmetyki, które świetnie mi służą, mają dobre składy i nie stanowią zbyt dużego obciążenia dla mojego portfela. Co niemniej ważne, są to w dużej mierze kosmetyki polskich firm które, w moim subiektywnym odczuciu nie odbiegają, a często nawet przewyższają jakością te, które oferują nam zachodnie korporacje.

Poza tym, o czym już pisałam wcześniej, współczesny patriotyzm to nie są puste hasła i kłótnie o wrak samolotu, ale wspieranie kraju swoim portfelem. Tak, jestem konsumpcyjną patriotką i jeśli to tylko możliwe wybieram produkty polskie – kosmetyki, środki czystości, ubrania i oczywiście polską żywność. No ale wracając do sedna mojego wpisu – oto moje ostatnie kosmetyczne zdobycze

Organiczny olej kokosowy firmy Be Organic

Tłoczony na zimno ze skladników pochodzących z ekologicznych upraw. To moje drugie podejście do oleju kokosowego. Poprzedni, który miałam też dobrze mi służył, ale pozbawiony był zapachu, natomiast ten pachnie po prostu bosko. Co najważnejsze, jest to kosmetyk wielozadaniowy – smaruję nim spierzchnięte usta, wcieram w końcówki włosów, stosuję jako balsam do ciała, a od czasu do czasu nakladam go na twarz. Poza tym nadaję się też do jedzenia. Zdecydowanie kupię kolejne opakowanie i przyjrzę się bliżej ofercie firmy Be Organic zajmującą się produkcją kosmetyków ekologicznych o bardzo ciekawych roślinnych składach.


Olej kokosowy
Olej kokosowy


Nadal jestem wierna kosmetykom firmy Sylveco

Kupiłam kolejną butelkę lipowego płynu micelarnego, którego zalety opisywałam już wcześniej na blogu. Skusiłam się też na tonik hibiskusowo - aloesowy. To kolejny produkt, który zagości u mnie na dłużej. Podobnie jak płyn micelarny, jest praktycznie bezzapachowy, co jest dla mnie bardzo istotne, bo od jakiegoś czasu bardzo drażnią mnie sztuczne zapachy w kosmetykach.

Tonik i płyn micelarny Sylveco
Tonik i płyn micelarny Sylveco


Produkt bezzapachowy, lub z nienachalnym ziołowym zapachem to jest to. Produkt ładnie tonizuje skórę nie powodując uczucia ściągnięcia, nie podrażnia, skóra jest po nim nawilżona i przygotowana do zastosowania kremu. Stosuję go raz dziennie wieczorem. Produkt dostępny jest z małej buteleczce o pojemności 150 ml, ale ze względu na żelową konsystencję jest bardzo wydajny gdyż nie wsiąka tak szybko jak inne toniki w wacik kosmetyczny i więcej produktu ląduje na skórze.

Odbudowujący szampon Sylveco

Robiąc zakupy, aby oszczędzić czas, działam na autopilocie – ponieważ sprawdziły się u mnie kremy, toniki, peelingi i inne produkty do pielęgnacji skóry twarzy firmy Sylveco, postanowiłam nie eksperymentować i nabyłam szampon tej samej firmy. Jest to szampon odbudowujący, pszeniczno – owsiany. Produkt ten ma zapobiegać przesuszaniu, wzmacniać strukturę włosów i przywracać miekkość i elastyczność. Czy te wszystkie obietnice się spełnią – zobaczymy. Na razie jestem na etapie pierwszych testów.

Odbudowujący szampon Sylveco
Odbudowujący szampon Sylveco


Myślę, że moim włosom traktowanym co sześć tygodni farbą, a co drugi dzień suszarką przyda się dopieszczenie w postaci dobrego ziołowego szamponu. Dodatkowo raz w tygodniu nakładam maseczkę do włosów z Alterry, a po każdym myciu wcieram w skórę głowy odżywkę Radical, firmy Farmona. Wcierki do włosów stosuję okazjonalnie, gdy nasila się wypadanie włosów. Gdy sytuacja się poprawia, zapominam o wcierkach i poprzestaję na maseczce do włosów.

Lily Lolo przegięło z cenami

Przez ostatnie trzy lata byłam wierną klientką mineralnych kosmetyków do makijażu angielskiej firmy Lily Lolo. Niestety przy okazji ostatniej wizyty w sklepie internetowym mającym w swej ofercie te kosmetyki, spotkało mnie duże rozczarowanie – ceny używanych przeze mnie kosmetyków wzrosły o kilka do kilkunastu procent.

Po drugie, nie podoba mi się, że próbka kremu BB o pojemności 1,5 ml, na której napisano "Produkt darmowy", sprzedawana jest za prawie 11 złotych. Zaczęłam więc buszować po internecie w poszukiwaniu mineralnej alternatywy, bo nie wyobrażam sobie już innych kosmetyków do makijażu.

Kosmetyki mineralne Annabelle Minerals
Kosmetyki mineralne Annabelle Minerals

Okazało się, że istnieje polska firma, która produkuje kosmetyki mineralne znacznie bardziej przystępne cenowo od swoich angielskich odpowiedników. Tym sposobem w wirtualnym koszyku wylądowały produkty Annabelle Minerals. Wybrałam trzy produkty – podkład rozświetlający beige medium i matujący w tym samym odcieniu, oraz puder matujący. Na razie przetestowałam puder matujący i jestem zadowolona. Uważam, że przewyższa on podkład z firmy Lily Lolo, którego używałam do tej pory, bo jest bardziej trwały. Przy poprzednim podkładzie miałam wrażenie, że po zaledwie kilku godzinach moja skóra go „zjada” i musiałam wykonywać dodatkowe poprawki pudrem.

Podkład z Annabelle Minerals utrzymuje się na skórze dłużej i zapewnia mojej mieszanej cerze dobre krycie bez efektu maski. Mam nadzieję, że oferta tej firmy będzie się poszerzała, bo uwielbiam stosować też rozświetlacze i bronzery – na razie kończę te z Lily Lolo. Cieszę się, że wreszcie opanowałam sztukę nakładania tych kosmetyków - efekt jest naprawdę zadowalający. Myślę, że to opakowanie które mam starczy mi jeszcze na przynajmniej rok, bo do codziennego makijażu wystarczy używam zaledwie odrobinki.

To tyle jeśli chodzi o kosmetyczne podsumowowania. Nie ma tego wiele, myślę, że będzie jeszcze mniej. Jestem przekonana, że kosmetyki to tylko dodatek - jeśli nie poświecamy ośmiu godzin na sen, jemy byle co, nie uprawiamy żadnej aktywności fizycznej, to nawet najdroższy krem nic tutaj nie poradzi.

Ważny jest również regularny kontakt z przyrodą, nie zamykajmy się w czterech ścianach przed telewizorem, wyjdźmy na łąkę, do lasu, spacerujmy biegajmy, cieszmy się pięknem które jest dostępne dla wszystkich, a nie zawsze jest doceniane i szanowane. Przebywanie na łonie przyrody pomaga niwelować stres, którego w codziennych zmaganiach mamy pod dostatkiem, a który ma negatywny wpływ na nasz wygląd, a przede wszystkim zdrowie.


Wyjście z domu dobrze robi :)

Jeżeli coś w tym tekście Cię zainteresowało, używasz innych kosmetyków i chciałabyś o tym napisać,  lub jeżeli chcesz po prostu wyrazić swoje zdanie, to serdecznie zapraszamy do dyskusji w komentarzach. Bez moderacji i odrzucania tego, co nam - autorom bloga - się nie podoba, ale też bez chamstwa, wulgaryzmów i z poszanowaniem zdania innych dyskutujących. Dzięki za to, że jesteście i zapraszamy do dyskusji!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze