Matylda biega: Nasza Dycha w Gostyniu
Nasza Dycha - Gostyń 2015 |
Ponownie na linii startu. Tym razem pojechaliśmy na bieg "Nasza dycha" rozgrywany na dystansie - jak sama nazwa wskazuje - 10km, a organizowany w wielkopolskim Gostyniu. Nie jest to jakaś wielka impreza biegowa. Bieg odbywa się w tym mieście po raz drugi. Z wyników open można się już dowiedzieć, że na starcie stanęło niespełna sześciuset biegaczy. Mimo, że bieg młody stażem, to jednak fachowo zorganizowany i dobrze przeprowadzony.
Do Gostynia wybraliśmy się w niedzielę 19 kwietnia 2015. Prognozy pogody na ten dzień nie były zachęcające. Raczej niezbyt ciepło, co akurat dla biegaczy nie jest wcale takie najgorsze, ale do tego pochmurno i wietrzenie. Mimo tego, oraz dość słabego biegowo ostatniego tygodnia, Matylda postanowiła wziąć udział w zaplanowanym biegu i tak oto przed południem zameldowaliśmy się w Gostyniu na ul. Sportowej.
Dobrze się stało, że pojechaliśmy. Wbrew prognozom praktycznie do końca biegu utrzymywała się bardzo przyjemna pogoda z pełnym słońcem. Momentami przeszkadzały tylko podmuchy chłodnego wiatru. Ogólnie było jednak bardzo, bardzo przyjemnie i dopiero na rozdaniu nagród niebo zaciągnęło się ciemnymi chmurami i zrobiło się dość chłodno. Deszczu z tego na szczęście nie było.
Odbiór numerów startowych i pakietów |
Tym razem biuro zawodów, depozyt, szatnie itp znajdowały się na terenie gostyńskiego OSiR-u. Wszystko blisko i pod ręką. Parkingu także całkiem sporo. Jak to mamy we zwyczaju, po przyjeździe poszliśmy odebrać numer startowy, pakiet i czip pomiarowy (tym razem były czipy mocowane do butów). Przy tak niewielkiej ilości ludzi trwało to wszystko chwil kilka i po załatwieniu formalności ruszyliśmy połazić trochę po Gostyniu.
Odbiór numerów startowych i pakietów |
Wiele nie pozwiedzaliśmy, bo i w okolicy, w której odbywał się bieg nic specjalnie interesującego nie było. Zrobiliśmy sobie przynajmniej miły spacer w słońcu.
Po spacerach i leniuchowaniu nadszedł czas na przygotowanie do biegu. Matylda przebrała się w strój biegowy, jeszcze tylko przypiąć numer, przymocować czip pomiarowy i już można iść się rozgrzewać. Start i meta były w różnych miejscach oddalonych od siebie o kilkadziesiąt metrów. Start z ulicy obok stadionu OSiR-u, a meta na stadionie.
Rozgrzewka na ulicach Gostynia |
Na starcie nie było podziału na strefy czasowe, mimo tego samo ustawienie i początek biegu przebiegły bezproblemowo. W końcu każdy raczej wie, na ile go stać i ustawia się tam, gdzie powinien. Miejsca było sporo. Zawodnicy startowali i biegli od prawej w lewo patrząc na poniższe zdjęcie (w ul. Leśną).
Brama startowa |
Okolice startu |
Nie wiem, jak innym, lecz mi bardzo przypadł do gustu komentator prowadzący imprezę. Czuć było, że człowiek sobie z tym radzi. Mówił składnie, wyraźnie i z życiem. Nie przeciągał, nie rozwlekał, mówił z werwą i energią. Bardzo szybko reagował na to, co działo się wokół, sprawnie komentował zachodzące wydarzenia, ładnie potrafił wybrnąć z nieuniknionych przy takich okazjach pomyłek. Żartował, zagrzewał do boju i zachęcał do wspólnej zabawy. Uważam, że zasłużył na wielkiego plusa i duże brawa. Aż chciało się go słuchać.
Pilot biegu |
Wystartowali - pilot biegu prowadzi |
Start! |
Ruszyli ostro |
Czołówka biegu |
I już biegną wszyscy pozostali |
Po "podgrzaniu" atmosfery odpowiednim komentarzem i muzyką, ostatnie odliczanie, strzał startera i ruszyli! Każdy, na ile może. W pierwszej edycji biegu nie brali udziału zawodnicy z Kenii i zwycięzcą był pochodzący z Gostynia Adam Nowicki. Na drugą edycję dotarła już objazdowa trupa czarnoskórych biegaczy i tak... dobrze myślicie, to właśnie oni zdominowali miejsca na podium. Adam dzielnie walczył gorąco dopingowany przez miejscowych i przyjezdnych. Niestety, w starciu z Kenijczykami nie dał rady i ostatecznie zajął trzecie miejsce w kategorii open wyprzedzając dwóch Ukraińców i pierwszą w kategorii kobiet Kenijkę.
Na prowadzeniu... wiadomo kto, ale dzielnie goni ich zawodnik z Gostynia Adam Nowicki |
Niestety, Adamowi nie udało się utrzymać tempa Kenijczyków - był trzeci na mecie |
Na trasie biegu |
Matylda trzymała się w bezpiecznej odległości od czołówki biegu i spokojnie starała się robić swoje. To znaczy: wreszcie i nareszcie przebiec 10km z czasem poniżej jednej godziny. Ostatnio zawsze do pokonania tej zaklętej granicy brakowało kilkudziesięciu lub kilkunastu sekund. I wiecie co? Tym razem się udało!
Oficjalnie, uczciwie, na atestowanej trasie i z czipem pomiarowym Matylda przebiegła 10km z czasem netto poniżej 60 minut! Wielkie brawa i gratulacje! Tym większe, że ten przełom był już bardzo potrzebny. No bo ileż można biegać tę dychę zawsze w okolicach godziny, ale powyżej tych 60-ciu minut? Ileż razy można po biegu, czy treningu stwierdzać: -Znowu brakło 14 sekund! Trochę to deprymujące.
Pierwsze pięć kilometrów przebiegłam dość dla mnie szybko, ok 5:50min/km. Dopiero później, gdy trasa prowadziła pod wiatr, tempo zdecydowanie spadło do okolic 6 minut i mimo starań, nie potrafiłam już biec szybciej. Na razie wszelkie takie przeszkadzajki w postaci wiatru, czy podbiegów, powodują że dość mocno zwalniam i tracę dużo energii. Trochę jeszcze brakuje siły i wytrzymałości, aby pobiec szybciej, ale pomalutku systematycznym bieganiem za jakiś czas powalczę o więcej.
To wszystko już za nami. W Gostyniu godzina na 10km została złamana. Teraz przez dni kilka czas bez biegania, myślenia o bieganiu, układania planów itp. Wszystko poza bieganiem. Wypoczynek i zadowolenie z osiągnięcia! Po takim "resecie" zapewne uknujemy jakieś kolejne biegowe plany.
Wreszcie finisz i meta |
Wolontariusze i medale |
Jak wspomniałem na początku, "Nasza dycha" w Gostyniu to bieg młody i kameralny z całkiem jednak bogatą obsadą, jeżeli chodzi o czołowych zawodników. Organizacja dobra. Na trasie mnóstwo wolontariuszy, którzy - ponieważ trasa była zapętlona różnymi ulicami - wskazywali dokąd i którędy biec. Biuro, pakiety, parkingi - wszystko bardzo dobrze. Trochę gorzej, jeżeli chodzi o prysznic po biegu. Umyć się było można, jednak ilość oraz czystość pozostawiały bardzo wiele do życzenia. Taka infrastruktura na stadionie i raczej ciężko byłoby specjalnie na bieg "wykombinować" skądś nagle więcej miejsc do mycia.
Poza tym małym minusem cała reszta jak najbardziej na plus. Radosna i energetyczna atmosfera, świetny prowadzący, dobra pogoda i łatwa trasa. Czegóż chcieć więcej? Do tego sympatyczny pakiet startowy z zestawem herbatek ziołowych gostyńskiej firmy Kawon oraz praktycznym ręcznikiem z logotypem biegu, a na mecie oczywiście pamiątkowy medal. Kolejny udany start!
Pakiet startowy biegu Nasza dycha |
Na koniec filmik autorstwa Radka Frydryszaka
2 komentarze
Gratuluję udanego startu Wam obojgu i Matyldzie złamania godziny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia , fajnie się prezentuje też pilot ;)
Pozdrawiam Was serdecznie, no .. i biegowo :)
Dziękujemy bardzo :) W tym biegu tylko Matylda brała udział, ja nosiłem torby ;) Wzajemnie pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń