Dziennik aktywności fizycznej – 6 do 12 kwietnia 2015
Aktywność fizyczna – wtorek – 7 kwietnia 2015: bieg
Pies do wzięcia |
Na początku tygodnia wystartowaliśmy razem! To znaczy: Matylda w zasadzie już wyzdrowiała, a ja ciągnę nadal swoją rutynę biegową. Na szczęście kwietniowa zima wreszcie ustąpiła i można było biegać w komfortowych warunkach.
Matylda 7km biegu w tempie 5:58 do 5:34. Mimo tego, że po chorobie i przerwie od biegania, nie było źle. Bieg w założonym tempie bez jakichś specjalnych problemów.
Ja dzisiaj rekreacyjnie i wypoczynkowo. Tylko 5km joggingu. I bardzo dobrze, bo gdyby było coś innego, to chyba musiałbym zrezygnować. Byłem tak słaby i zmęczony, jakbym dzień wcześniej maraton biegał. Coś podobnego miałem przy którymś z biegów na 18km przed półmaratonem. Też za nic nie mogłem wtedy uciągnąć. Pewnie do czwartku przejdzie. Korzystając z kiepskiej formy pobiegłem w lasy. Spod nóg niemal wyleciał mi bażant, a kilkanaście metrów przede mną przebiegło stadko saren. Ot, takie atrakcje przyrodnicze jako nagroda :)
Ja dzisiaj rekreacyjnie i wypoczynkowo. Tylko 5km joggingu. I bardzo dobrze, bo gdyby było coś innego, to chyba musiałbym zrezygnować. Byłem tak słaby i zmęczony, jakbym dzień wcześniej maraton biegał. Coś podobnego miałem przy którymś z biegów na 18km przed półmaratonem. Też za nic nie mogłem wtedy uciągnąć. Pewnie do czwartku przejdzie. Korzystając z kiepskiej formy pobiegłem w lasy. Spod nóg niemal wyleciał mi bażant, a kilkanaście metrów przede mną przebiegło stadko saren. Ot, takie atrakcje przyrodnicze jako nagroda :)
Aktywność fizyczna – czwartek – 9 kwietnia 2015: bieg
Dzień rozpoczął się pełnym słońcem i błękitnym niebem. Od rana ja do pracy, a Matylda do biegania. Dzisiaj w planie 10km biegu. Zakładane tempo w przedziale od 5:58 do 5:49min/km. Niestety. Podobnie, jak ja we wtorek, tak Matylda dzisiaj, ledwie co nogami przebierała i po siedmiu kilometrach musiała zakończyć bieg. Bywają i takie dni. Może następnym razem będzie lepiej.
U mnie wczoraj na siłowni osłabienia ciąg dalszy. Nie wiem, czy to przez jakieś skoki ciśnienia, czy inna jakaś przyczyna. Co miałem zrobić, zrobiłem, ale momentami po wysiłku aż się w głowie kręciło. Na wszelki wypadek wieczorem solidna dawka Rutinoscorbinu i kilka ząbków czosnku do tego. Rano wstałem całkiem zdaje się zdrowy.
Dzisiejsze bieganie to 13,5km biegu z narastającym tempem. W założeniu zaczynam od 5:16min/km, kończę z tempem 4:53min/km. Wyszło szybciej. Pierwszy raz (nie licząc biegu w Sobótce) biegłem w krótkich spodenkach! Wreszcie sie ociepliło. Idealna pogoda do biegania. Po wtorkowym zmęczeniu nie było śladu. Bezproblemowo zakończyłem bieg w okolicach 4:40min/km.
Dzisiejsze bieganie to 13,5km biegu z narastającym tempem. W założeniu zaczynam od 5:16min/km, kończę z tempem 4:53min/km. Wyszło szybciej. Pierwszy raz (nie licząc biegu w Sobótce) biegłem w krótkich spodenkach! Wreszcie sie ociepliło. Idealna pogoda do biegania. Po wtorkowym zmęczeniu nie było śladu. Bezproblemowo zakończyłem bieg w okolicach 4:40min/km.
Aktywność fizyczna – piątek – 10 kwietnia 2015: bieg
Pogoda coraz lepsza i dlatego Matylda dzisiaj wybrała się na małe bieganie: trasa 5km w tempie ok 06:00min/km. Siły co prawda od wczoraj nie wróciły, ale chociaż taki niewielki bieg zrobiony. Zawsze lepsze coś, niż nic.
Aktywność fizyczna – sobota – 11 kwietnia 2015: rower
Grzechem byłoby nie wykorzystać tej wspaniałej sobotniej pogody. Wreszcie ciepło! Ponieważ w sobotę też pracujemy, dlatego dopiero popołudniową porą wybraliśmy się - po długiej przerwie - na rowery.
Dziwnie się jechało, oj dziwnie. Jakoś tak zupełnie ciało odwykło od siedzenia na rowerze. Bieganie wydaje się takie naturalne, a rower - sztywno i niewygodnie. Po kilku kilometrach dziwne uczucie minęło i spędziliśmy bardzo przyjemne popołudnie odwiedzając stare kąty.
Może nie najpiękniej, ale przynajmniej karmią |
Podrzuciliśmy trochę karmy dla psów, panu który przygarnia bezpańskie czworonogi. Ostatnio ktoś podrzucił mu takie psisko (chodzi o tego czarnego psa) - pies młody i wesoły - można brać do domu od ręki. Nie mam zupełnie pojęcia, czy wyrośnie duży, czy taki już zostanie, ale nawet obecnie waży całkiem sporo. Ale gdzie u nas jeszcze pies z tymi dwoma kotami...
Ostatnio podrzucony pies |
Ostatnio podrzucony pies |
Jeden ze starszych mieszkańców - burek jakich wiele - ale też chce mieć dom |
Później pokręciliśmy się trochę po okolicy i przy okazji zrobiliśmy fotki przyrodnicze:
Ta mała jaszczurka buszowała w leśnym rowie (ma może ok 10cm) |
A tutaj w zeszłym roku rosły żonkile, które kiedyś fotografowaliśmy |
Bardzo dużo tego rowerowania nie było, ale mimo tego spędziliśmy przyjemne popołudnie na świeżym powietrzu. Trochę inne zdanie na ten temat miała pewna część ciała...
Źle tu pokazuje średnią prędkość - razem z postojami - średnia prędkość samej jazdy to 16.8km/h |
Aktywność fizyczna – niedziela – 12 kwietnia 2015: bieg + rower
Od rana trochę chmur, a w nocy mocno wiało i padał deszcz. Na szczęście już około 7 rano zaczęło się wypogadzać i mimo, że nie było tak ciepło, jak wczoraj, a wiatr był dość chłodny, to postanowiłem od rana pobiegać. Dzisiaj drugi w tym tygodniu bieg z narastającą prędkością na 13.5km. Zakres tempa taki, jak ostatnio od 5:16 do 4:53min/km. Jak to zwykle w niedzielę, biegło się trochę ciężko i bez polotu, ale ogólnie tempo zachowane. Jedyny minus: obtarł mnie jeden z nowych butów. A taki byłem z nich zadowolony. Mam nadzieję, że wkrótce się dopasuje i nie będzie więcej takich atrakcji.
Po bieganiu chwila przerwy. Spokojna poranna kawka, kilka kartek z książki i zbieramy się na rowery. Trochę wieje, ale ogólnie jest bardzo ładnie. Dzisiaj jedziemy zobaczyć wystawę psów rasowych, która odbywa się w pobliżu, a później, zobaczymy jak nam się będzie chciało.
Wystawa chyba nie była zbyt duża i zdaje się, że większość psów to różne odmiany owczarków, ale były też inne rasy. Nie znamy się na tym specjalnie, tak więc trochę popatrzyliśmy, zrobiliśmy kilka zdjęć, Matylda pozachwycała się, jakie to słodkie psiaki i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Ten został przez Matyldę wygłaskany za wszystkie czasy |
A do tych to prawie bez przerwy była kolejka dzieci chętnych do głaskania |
A teraz uwaga: najgroźniejszy brytan całej imprezy. Szczekał na wszystkie psy wokół i ogólnie rzucał się na smyczy niemiłosiernie ;) W całej okazałości jamnik długowłosy króliczy (chyba ta nazwa odnosiła się do niego, bo innych jamników nie zobaczyliśmy). Ciałem wprawdzie niewielki, bo ledwo co z trawy wystawał i brzuchem po ziemi szorował, lecz duchem - olbrzym:
Zdziwiony owczarek nie wiedział, co na niego tak szczeka ;) |
Psiej konwersacji ciąg dalszy |
A oto i on w pełnej krasie: bardzo groźny jamnik |
Jamnik długowłosy króliczy |
Po wystawowych atrakcjach zdecydowaliśmy się na dojazd do małej cerkiewki, którą także kiedyś już pokazywaliśmy, lecz wtedy zdjęcia robiłem telefonem i były raczej kiepskie, tym razem trochę lepiej. Zdjęcia z aparatu:
Odrestaurowana cerkiewka |
Odrestaurowana cerkiewka |
Droga skrajem lasu |
Przy cerkiewce zrobiliśmy sobie mały popas, ponieważ ostatnio jakoś nie mogę jeździć bez jedzenia. Nawet na krótkie trasy musimy zabierać trochę jadła, bo inaczej brakuje energii. Dziś wieźliśmy naleśniki pełnoziarniste, serek pleśniowy i pomidory. Matylda trochę się ze mnie podśmiewała, że naleśniki biorę, ale jak przyszło co do czego, to ze smakiem zjadła...
A na zakończenie zdjęć z dzisiejszego wyjazdu, ponure dworzyszcze ;) od którego jednak lepiej trzymać się z daleka, dlatego zdjęcia takie przez płoty i krzaki robione:
Straszny dwór, przytułek dla obłąkanych opanowany przez pacjentów lub szalonych psychiatrów, a może jeszcze co gorszego... |
Te samochody stoją tam już od wielu, wielu lat... naprawdę |
Takie to było nasze niedzielne rowerowanie. W końcówce wycieczki czołowy wiatr trochę nam uprzykrzył zabawę, ale jakoś dotarliśmy szczęśliwie do domu. Odbiliśmy sobie wczoraj i dzisiaj Wielkanoc, którą z powodu pogody musieliśmy spędzić w domu. Wspomniana w opisie wczorajszej wycieczki, pewna część ciała miała dzisiaj naprawdę dużo do powiedzenia i szczęście wielkie, że jechaliśmy pod koniec dość gładką drogą... Cyferkowo zabawa wygląda jak poniżej:
No i znowu prędkość średnia z kosmosu - jeździmy powoli, lecz nie aż tak - prawidłowa prędkość ruchu wynosi 15.3km/h, czas także podany całkowity - łącznie z postojami samej jazdy były trzy godziny |
2 komentarze
Tak to już nieraz na wiosnę bywa, że przesilenie wiosenne daje się nam we znaki i stąd osłabienie, infekcje. Ja czasami także miewam gorsze biegowo dni ;)
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że są na świecie jeszcze tacy ludzie, którzy nie są obojętni wobec doli braci mniejszych.
A zdjęcia - super !!! Swoją drogą jeszcze na wystawie piesków jeszcze nie miałam być przyjemności :)
Trzymajcie się zdrowo :) Pozdrawiam Małgosia :)
Teraz już chyba na szczęście wszystko wróciło do normy. My też po raz pierwszy byliśmy na takiej wystawie i zupełnie nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać i na czym to polega. Spędziliśmy więc miło trochę czasu oglądając psiaki ;)
OdpowiedzUsuń