Blaski i cienie pracy na swoim

Dokładnie osiem lat temu postanowiłam zostać swoim sterem, żeglarzem i okrętem i porzuciłam pracę na etacie na rzecz własnej działalności gospodarczej. Dziś chciałabym podzielić się z Wami kilkoma refleksjami na ten temat.

Po pierwsze, chciałabym wyjaśnić dlaczego zdecydowałam się na taki krok. Zanim rozpoczęłam pracę u siebie i dla siebie, pracowałam w kilku miejscach. Były to firmy zarówno prywatne jak i państwowe. Oczywiście nauczyłam się tam bardzo wiele i zdobyłam doświadczenie, które dodało mi pewności siebie, no ale... pracując na etacie w pewnym momencie odniosłam wrażenie, że przestaje się rozwijać - pomyślałam i co, to już koniec? Teraz tylko stagnacja aż do osiągnięcia wieku emerytalnego? 

Poza tym chyba nigdy nie byłam graczem zespołowym, zdecydowanie wolę działać w pojedynkę. Podjęta przeze mnie decyzja o założeniu własnej działalności spotkała się z totalnym niezrozumieniem wśród znajomych w pracy: Jak to? Będąc w posiadaniu świętego Graala w postaci umowy na czas nieokreślony składam wymówienie? Na szczęście miałam pełne poparcie najbliższej mi osoby czyli Leona, a to dla mnie liczyło się najbardziej.

No i tak oto zaczęłam pracować na własny rachunek. Jakie są moje subiektywne plusy i minusy tej formy zatrudnienia?- oto one:



  • niezależność, jestem swoim własnym szefem i to ja decyduję, co mam zrobić, czego nie, co spodoba się moim klientom, mogę wdrażać swoje pomysły w życie bez konieczności tłumaczenia się przed swoim pryncypałem, lub co gorsza składania przydługich raportów na ten temat,

  • poczucie, że pracuję na własne nazwisko i ciężką pracą i zaangażowaniem wyrabiam sobie markę, jestem proaktywna i dzięki działaniu zbieram owoce swojej pracy

  • mniejszy poziom stresu – nie uczestniczę już w firmowym wyścigu szczurów, nie dotyka mnie mobbing, generalnie budzę się w poniedziałek bez poczucia strachu,co zdarzało mi się wcześniej, gdy byłam pracownikiem najemnym

  • poczucie, że nie stoję w miejscu, ciągle się rozwijam, jeśli chcę się utrzymać na powierzchni muszę być na bieżąco i nie spocząć na laurach,

  • jestem panią swojego czasu, nie muszę prosić szefa o urlop, sama go sobie udzielam :)

  • ludziom, którzy mnie wyjątkowo irytują, dla spokoju ducha i zdrowia psychicznego mogę po prostu podziękować za współpracę.



A teraz czas na minusy:



  • oczywiście miejsce pierwsze - ZUS. Bez względu czy w danym miesiącu mam jakieś dochody czy nie, trzeba karmić tego nienasyconego potwora i składać daninę w wysokości 1100 do 10 każdego miesiąca,

  • mimo tego, że karmię nienasyconą hydrę regularnie prognozowana emerytura prezentuje się bardzo marnie,

  • urzędnicze absurdy i przepisy, które osobom prowadzącym własną działalność przyjazne nie są- vide: urząd skarbowy,

  • martwe okresy, w których nie zarabiam ani grosza. Prowadzenie działalności wymaga ode mnie na pewno więcej planowania i przewidywania w zakresie finansów niż miało to miejsce w czasach pracy na etacie,

  • jako że pracuję w domu, czasami trudno jest oddzielić pracę od życia prywatnego. Potrzeba też sporej dawki samodyscypliny żeby płynnie przechodzić od beztroskiego surfowania po internecie w ulubionym dresie i z kubkiem kawy w dłoni do pełnej koncentracji na sprawach zawodowych pół godziny później

  • generalnie mniejsze poczucie bezpieczeństwa, niż to które pamiętam z pracy etatowej, ale z drugiej strony, kto ma obecnie poczucie bezpieczeństwa zatrudnienia i gwarancję pracy do 67 roku życia?



To takie moje maleńkie subiektywne podsumowanie. Jak widzicie plusów jest tyle samo co negatywnych stron bycia swoim własnym szefem. Generalnie Polska nie jest krajem przyjaznym osobom prowadzącym własną działalność, ale jeśli ktoś ma fajny pomysł i kocha to co robi to czemu nie? Jestem dyrektorem wykonawczym i zarządzającym i dobrze mi z tym, co będzie dalej, co przyniesie przyszłość zobaczymy.


Zdjęcia: freeimages.com

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

4 komentarze

  1. Gratuluję samozaparcia i wsparcia w osobie Leona - to najważniejsze.
    Ja też myślałam o założeniu własnej działalności i tak jak mówisz ten potwór Zus połyka dużo i trochę się obawiałam tych danin.
    Ale wszystko prze de mną :)

    Pozdrawiam serdecznie i życzę lukratywnych zleceń i "ustawicznego" rozwoju Twojego i firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbować zawsze można, choć czasem taka próba może być dość kosztowna. Ja zaczynając, wcale nie byłam przekonana, czy to na pewno się uda, tym bardziej że ludzie wokół mówili, że popełniam wielki błąd. Byłam jednak zdecydowana i uparta. Leon poparł i tak to się zaczęło.
    Jak do tej pory się udaje i prowadzę sobie tę swoją firemkę. Jak długo? Któż to wie...

    OdpowiedzUsuń
  3. To że się nie uczestniczy w wyścigu szczurów jest wielkim luksusem, a dla mnie sprawą wręcz priorytetową. Jestem pracownikiem najemnym, ale na szczęście ten rodzaj pracy którą wykonuję, daje możliwość wycofania się z rywalizacji i z tej możliwości korzystam. :)
    Własnej działalności bym się chyba bała... Szacun, że Ty nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też się bałam, ale postanowiłam rzucić się na głęboką wodę. Byłam młodsza i wydaje mi się, że łatwiej przychodziło mi podejmowanie odważnych decyzji i przewracania życia do góry nogami.

    OdpowiedzUsuń