Dziennik aktywności fizycznej – 19 - 25 stycznia 2015

Przed nami kolejny tydzień stycznia. Co robimy? Eee, nic szczególnego, znowu staramy się biegać. Pogoda na razie całkiem przyzwoita, a przynajmniej pozwalająca na w miarę przyjemne klepanie kilometrów. I tak z dnia na dzień jakoś leci. Zawzięcie realizujemy nasze plany biegowe: Matylda na 10 poniżej godziny, ja - półmaraton w około 1.45 (ale tylko na płaskim, w terenie pagórkowatym w życiu takiego czasu nie wykręcę). Co z tego wszystkiego będzie, czas pokaże i w sumie tego czasu do pokazania nie zostało już zbyt wiele. Trzeba biegać. Może zima w tym roku okaże się łaskawa i nawet nam uda się nieco wcześniej rozpocząć sezon rowerowy... Trochę już tęsknimy za jazdą. Zawsze to miła odskocznia od biegania. 

Dopisek na zakończenie tygodnia: chyba jednak niekoniecznie. Zima ponownie dała o sobie znać i w końcówce tygodnia napadało całkiem sporo śniegu. O rowerach możemy na razie zapomnieć, no chyba że posiedzieć na nich i poudawać, że jedziemy ;)

Kolce na buty
Kolce na buty - rzecz mała, niedroga, a całkiem pomocna


Aktywność fizyczna – poniedziałek – 19 stycznia 2015: bieg

Matylda. Ostatnio cały czas odrabia treningi przesuwane z powodu poprzednich opadów śniegu i innych przyczyn obiektywnych. Jak na razie jest dobrze. Nic nie dolega, nogi całe, ochota do biegania jest. Morale wysokie! Dlatego dzisiaj - jakże mogłoby być inaczej - 8km biegu z narastającym tempem w zakresie od 07:07 do 06:13min/km. Cóż by tu powiedzieć. Chyba tylko tyle, że od rana szaro, buro i ponuro. Chociaż z drugiej strony, przynajmniej nie pada i jest prawie sucho, tak więc nie ma co narzekać ;)


Bieg z narastającym tempem - 19 stycznia 2015


Aktywność fizyczna – wtorek – 20 stycznia 2015: bieg

Dzisiaj moja kolej na bieganie. Jak to u mnie ostatnio bywa, ponownie bieg w stałym, równym tempie 9 km. Zakres tempowy od 05:09 do 04:53min/km. Znowu tak jakoś wyszło, że pobiegłem nieco szybciej. Średnia wyszła 04:49min/km. Znaczy się: jakiś tam postęp jest. Chyba... Sucho, chłodno, lecz przyjemnie. Podbieg pod wiadukt podbił tętno do 174bpm, jednak udało mi się cały czas trzymać stałe tempo, z czego jestem niezwykle zadowolony. Taki niezbyt długi, a dość stromy podbieg bardzo ładnie wybija z rytmu i myślę, że może być całkiem dobrym rozwiązaniem pomagającym w przystosowaniu się do różnych warunków na trasie.


Bieg - 20 stycznia 2015


Aktywność fizyczna – środa – 21 stycznia 2015: bieg

Nie, u nas nie może być razem. U nas musi być osobno. A najlepiej każdy innego dnia ;) W związku z powyższem dzisiaj Matylda nawijała swoje kilometry. Kanonicznie: 8km biegu z narastającym tempem w zakresie od 07:07 do 06:13min/km. Trochę się już pogubiłem, czy Matylda biega teraz aktualnie zaplanowane biegi, czy jeszcze odrabia zaległości przesuwane z ubiegłych tygodni. Z planu wynika, że już niebawem nieśmiertelne biegi z narastającym tempem zamienią się na biegi szybkie z równym tempem, zwiększy się długość biegów, a później nawet i jakieś interwały się pojawią.
Plan jest długi i może nawet odrobinkę jednostajny, lecz mam wrażenie, że taka ilość biegów z narastającym tempem, co jakiś czas sukcesywnie podwyższanym, a następnie biegów ze stałym tempem, znakomicie przygotuje Matyldę na bieganie 10-ciu kilometrów.


Bieg z narastającym tempem - 21 stycznia 2015

Aktywność fizyczna – czwartek – 22 stycznia 2015: bieg

Dzisiaj wg planu dzień wypoczynkowy, czyli tylko 5km joggingu w tempie ok 06:20min/km. Taki mały wieczorny spacerek. Nawet tętno nie zdążyło się specjalnie podnieść. Dawno nie było już takiego lekkiego dnia. Przeważnie biegi z narastającym tempem lub z tempem stałym minimum 9km. Wbrew pozorom taki biegowy spacerek dostarczył sporo przyjemności. Można było biec, lecz tak spokojnie, z nogi na nogę. Porozglądać się, zadumać. Przyjemna odskocznia od stałego biegania na określone tempo.


Bieg - 22stycznia 2015


Aktywność fizyczna – piątek – 23 stycznia 2015: bieg

Matylda 10km biegu w równym tempie. Zakres tempowy od 07:06 do 06:35min/km. Pogoda szczęśliwie nadal sprzyja bieganiu. Jest chłodno, lecz sucho i z lekkim wiaterkiem. Mimo tego, że słońca brak, to i tak jakoś łatwiej zebrać się do biegania. Matylda przebrnęła już chyba przez większość biegów z narastającym tempem (choć pewnie sporadycznie jeszcze jakieś się trafią) i dzisiaj porządna dziesiątka w stałym tempie. Z pamiętnika Matyldy:

Dzisiaj na biegowej drodze silna sekcja emerycka (biegam zazwyczaj rano lub przed południem) z kijkami nordic walking. plus pan z psem, który usiłował się na mnie rzucić. Pies usiłował, pan nie. Chociaż cholera, kto go tam wie... ;) na szczęście, wiedziona wrodzoną szybkością reakcji na niespodziewane zdarzenia drogowe, w porę zdołałam zrobić błyskawiczny unik ;) Pan dość mocno skrzyczał biedne psisko, aż mi się żal zrobiło stworzenia, bo pies raczej nie chciał mnie gryźć, lecz podbiegł z radości i chciał się bawić...

Bieg - 23 stycznia 2015


Aktywność fizyczna – niedziela – 25 stycznia 2015: bieg

Buuu, niestety nawaliło śniegu... Mrozu nie ma i to wszystko takie mokre i chlapiące, ale jest śnieg. W związku z tymże nieszczęsnym opadem atmosferycznym, dzisiaj po raz pierwszy użyliśmy naszych kolców na buty. Matylda długo się zastanawiała, czy w ogóle biegać, dlatego też najpierw ja zrobiłem rozpoznanie walką ;) i po powrocie mogłem zaraportować, że śniegu - i owszem nawaliło - lecz z nałożonymi na buty kolcami da się całkiem sympatycznie pomykać. To przekonało Matyldę do spróbowania. Wróciła zmęczona, lecz zadowolona i dumna z pokonania nieprzyjaciela ;)

Kolce na buty
Kolce na buty

Jak na coś, co kosztowało naprawdę niewielkie pieniądze, nakładki z kolcami sprawdziły się nadspodziewanie dobrze. Po śniegu biegnie się oczywiście ciężej, niż bez niego, lecz z kolcami można biec po zaśnieżonej po kostki łące i czuć się całkiem pewnie i bezpiecznie. Żadnych poślizgów, uślizgów stopy na boki, czy strat energii przy grzebnięciu. Odcinki bez śniegu bezlitośnie ścierają kolce i dlatego lepiej je omijać.

Po chwili od założenia, na kolce przestaje się zwracać uwagę i biegnie się "normalnie", jak bez nich. Podczas biegu nie odczepiły się, nie urwały, moje trochę przesunęły się na bok, ale to pewnie wskutek tego, że w ogóle nie zwracałem uwagi na to, że je mam i biegłem bez specjalnego uważania na odcinkach pozbawionych śniegu.

Wersja, którą posiadamy raczej nie wytrzyma zbyt długiej i intensywnej eksploatacji, lecz myślę, że na kilkanaście biegów w sytuacji awaryjnej jest się czym poratować. Oprócz kolców istnieją jeszcze podobne rozwiązania ze sprężynami oraz oczywiście super buty z kolcami na zimę. Cena takich bucików niestety trochę rozczarowuje...


Bieg z narastającym tempem - 25 stycznia 2015 - Matylda


Matylda bezpoślizgowo pobiegała dzisiaj swoje 8 km z narastającym tempem. Może tempo - z racji biegania po polnej, zasypanej śniegiem dróżce, nie było tak idealne, jak zazwyczaj, lecz za to było bezpiecznie i całkiem zabawnie. Zawsze to jakieś nowe doświadczenie. Poza tym oficjalnie ogłaszamy, że był to już chyba ostatni bieg z narastającym tempem do co najmniej maja ;) Teraz będą już tylko biegi szybkie, biegi z równym tempem oraz biegi interwałowe.


Ja biegałem 9km w równym tempie. Średnio wyszło 04:48min/km, co przy takich warunkach drogowych i biegu na kolcach poczytuję sobie za całkiem przyzwoity wynik, nie różniący się od tego, co osiągam na suchej, równej nawierzchni. Pewnie, że tętno kilka uderzeń w górę, ale ważne, iż mimo tego udało się osiągnąć stałe, równe tempo i nie odpuścić do końca biegu w śniegu :)


Bieg - 25 stycznia 2015 - Leon


Dzisiaj, podobnie jak ostatnio wybrałem się na trasę z krótkim, lecz dość ostrym podbiegiem na wiadukt powtarzanym dwukrotnie. Maks. tętno, które udało mi się dzisiaj wykręcić wyniosło 178 uderzeń na minutę, średnie to 167bpm. Dla porównania poniedziałkowy bieg po suchej nawierzchni maks. tętno to 176 (średnie 163), a bieg na tym samym dystansie z 15 stycznia br odpowiednio 175 i 165 uderzeń na minutę. Wszystkie biegi to były biegi w równym tempie na dystansie 9km.


Coś dobrego na ten tydzień


Z cotygodniowej dawki dobrego jedzonka. Co? Myśleliście, że w tym tygodniu nie będzie o jedzeniu? Nic z tego. Zawsze coś smacznego być musi. Tak więc, w tym tygodniu, a właściwie w sobotę i niedzielę zaprowiantowaliśmy: kwas chlebowy, daktyle i gorzką czekoladę 70%. Tak dla poprawy humoru i  zwiększenia chęci do biegania na ten sobotnio-niedzielny niespodziewany śnieg po kostki. 


Gorzka czekolada, daktyle i kwas chlebowy
Gorzka czekolada, daktyle i kwas chlebowy

Daktyle - samo zdrowie - nie wiem, czy akurat w tej dokładnie formie, ale co tam, raz nie zawsze. Zawierają witaminy A, C, B1, B2, PP, żelazo, potas, magnez i fosfor. Posiadają sporo błonnika oraz obniżają poziom cukru i cholesterolu we krwi. Zjedliśmy i od razu poczuliśmy się lepiej ;)

Czekolada gorzka - wiadomo - kakao, magnez itd, itp. W zależności od marki mniej lub więcej cukru i dodatków. Nasza jakaś bardzo markowa nie była (firma Baron bodajże, przynajmniej z Polski), ale skład - jak dla nas - wystarczająco przyzwoity. Zjedzona.


Gorzka czekolada i daktyle


Kwas chlebowy - napój popularny za naszą wschodnią granicą. U nas jeszcze nigdy go nie widzieliśmy i dlatego z ciekawości nabyliśmy po buteleczce. Ja swoją już wypiłem, u Matyldy została jeszcze połowa, ale sprzedają normalne, napełnione po korek butelki ;)

Kwas smakuje trochę jak ciemne, ciężkie piwo, jest gazowany, nie zawiera alkoholu, pachnie namoczonym chlebem. Ogólnie całkiem przyjemny napitek. Nie wiem na ile wersja, którą kupiliśmy jest wersją "kanoniczną" kwasu chlebowego, a na ile swobodną fantazją producenta na jego temat, jakby tam jednak nie było z ciekawości można kupić i posmakować :) Majątku nie kosztuje.


Kwas chlebowy - skład
Kwas chlebowy - skład

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

2 komentarze

  1. Malgorzata Wrzesinska25 stycznia 2015 20:52

    Gratuluję czasówek maratońskich i dyszki poniżej godziny no i oczywiście owocnego tygodnia :)

    Ach, więc stąd Twoja "awersja" do śniegu ... :) Już rozumiem ... :)
    Widać, że śniegu u Was dostatek - podzielcie się trochę :)



    Kwasu chlebowego jeszcze nie piłam a daktyle uwielbiam :)





    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Jakoś staramy się biegać. Śniegu i chłodu nie lubimy tak ogólnie - całościowo, bo przecież na co dzień tylko przeszkadza i życie utrudnia. Spadło całkiem sporo, teraz się topi, znowu trochę pada i taka beznadzieja cały czas...

    OdpowiedzUsuń