Wiedźmin, czyli historia z jajem

Wiedźmin Geralt z Rivii - o czym mowa?


Bardzo skrótowo i pobieżnie: cykl wiedźmiński Andrzeja Sapkowskiego wyrasta z serii opowiadań publikowanych w czasopiśmie Fantastyka. Właściwa Saga o wiedźminie Geralcie składa się z pięciu powieści:

  • Krew Elfów,
  • Czas Pogardy,
  • Chrzest ognia,
  • Wieża jaskółki,
  • Pani Jeziora,
których głównym bohaterem jest Geralt z Rivii - wiedźmin. Druga znacząca postać to Ciri - Cirilla Fiona Ellen Riannon - dziecko - niespodzianka, obiecane wiedźminowi. Jest także trubadur i poeta Jaskier, jest Yarpen Zigrin i wesoła kompania krasnoludów i... i może wystarczy tych szczegółów, aby nie psuć zabawy tym, którzy książek o wiedźminie jeszcze nie czytali.

Któż zatem jest ów wiedźmin? Otóż, wiedźmin to zmutowany najemny wojownik, od dziecka przygotowywany do zabijania wszelkiej maści plugawych stworów dręczących nocami ludność wsi i miasteczek. Bestiarium jest całkiem bogate i znajdziemy w nim m.in.: trupojady, upiory, strzygi, wampiry, utopce, lykantropy, endriagi, smoki itp. ciekawe stworzonka. Eksterminację niemilców wiedźmin prowadzi najczęściej za pomocą specjalnego srebrnego miecza wiedźmińskiego, poza tym posiada także solidny miecz stalowy na resztę pospólstwa oraz specjalne wiedźmińskie eliksiry poprawiające, jakby to powiedzieć..., różne statystyki postaci, np.: odporność na trucizny, widzenie w ciemnościach itp. Dla obeznanych z terminologią RPG sprawa jest jasna ;)

Duża dygresja


Leonard J.Pełka - Polska Demonologia Ludowa
Wszystkim głębiej zainteresowanym światem stworów, które zaludniały uniwersum Sapkowskiego - i nie tylko - gorąco polecam świetną - moim zdaniem - książkę Leonarda J. Pełki pt. "Polska demonologia ludowa". Książkę tę kupiłem wiele lat temu i po prawdzie, była to pierwsza tak obszerna pozycja odkrywająca przede mną świat polskiej demonologii ludowej. Z książki dużo dowiemy się o stworzeniach zaludniających świat według naszych pradziadów. W większości w formie opowiadanych relacji ustnych poznamy płanetniki, wypióry, zmory, utopce, wąpierze, czarownice, południce, mory, mamuny i wiele, wiele innych przeciekawych bytów oraz związanych z nimi wierzeń i obrzędów. W bardzo ciekawy, przystępny i zupełnie pozbawiony naukowego zadęcia sposób, przedstawia nam autor charakter oraz pochodzenie wierzeń ludowych, a także wpływ mitologii słowiańskiej na ich kształtowanie. Warto przeczytać choćby dla pogłębienia wiedzy ogólnej.

Drugą wartą zainteresowania pozycją z tego kręgu tematycznego jest książka "Bestiariusz słowiański: Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach" napisana przez Pawła Zycha i Witolda Vargasa. Co prawda więcej w niej ilustracji opisywanych stworów, niż samego tekstu, ale przeczytać można.

Demonologia - książki


Ostatnią wreszcie księgą, którą mam i która dotyczy tematu wierzeń i potworów, jest Artura Szrejtera "Demonologia germańska. Duchy, demony i czarownice". Książka napisana w formie hasłowego leksykonu dostarcza sporo wiedzy o istotach wyrosłych z mitów i baśni, a obecnie zaludniających światy fantasy. Jak sam tytuł wskazuje, Autor zajmuje się głównie demonologią ludów germańskich. W książce znajdujemy jednak także informacje dotyczące folkloru Wysp Brytyjskich i Skandynawii. Na marginesie dodam - jest hasło omawiające dość dokładnie Dziki Gon.

Książka warta przeczytania choćby dlatego, że na skutek zmian przynależności państwowej części ziem polskich oraz migracji ludności, mity, opowieści, wierzenia i ich bohaterowie dość dokładnie się wymieszały i nie jest tak, że demonologia germańska, to coś dla nas zupełnie obcego, znajdziemy w niej bowiem wiele, znanych być może z babcinych opowiadań, stworów i wzajemnych zapożyczeń.

Saga o Wiedźminie - jak ja to widzę


Uczciwie przyznać muszę, że choć o Andrzeju Sapkowskim i jego książkach słyszałem już dawno, to jakoś nigdy nie zainteresowały mnie one na tyle, żeby zabrać się za lekturę. Do czasu. Do czasu aż nastał czas, dni się wypełniły, a Matylda kupiła "Opowieści o wiedźminie", przeczytała i powiedziała, że może łaskawie rzuciłbym na to okiem, bo ciekawe. Łaskawie rzuciłem.

Szczerze mówiąc: nie byłem zachwycony. No, bo niby świat ciekawy, swojski taki, ciepły, nasz, ale jednak... Jakiś mało wyrazisty, pozbawiony drobnych szczegółów i smaczków. Postaci niby są, ale także jakieś takie trochę drewniane. Krótko mówiąc, dobrze, ale bez fajerwerków. Niemniej jednak ziarno zostało zasiane, a ciekawość rozbudzona. Postanowiłem sięgnąć po Sagę Wiedźmińską.

Wiedźmin - moje ulubione postaci

Pierwsze dwa tomy mnie nie porwały. Dopiero "Chrzest Ognia" i "Wieża Jaskółki" na dobre wciągnęły mnie do świata Geralta i jego przyjaciół. Tutaj - moim zdaniem - Autor się rozpędził, powieść nabrała rumieńców, smaku i tempa. "Pani Jeziora" nieco ostudziła moje zachwyty, a już samo zakończenie nieco mnie rozczarowało, ale o tym za chwilę, ponieważ w tym miejscu chciałbym wspomnieć o postaciach, które (pomijając głównego bohatera, Ciri i kręcące się wokół Geralta czarodziejki) najbardziej zapadły mi w pamięć. Jest to zupełnie mój subiektywny wybór i wskazane byłoby się z nim nie zgadzać:
  • * bezdyskusyjnie na miejscu pierwszym cała ekipa rubasznych krasnoludów, a wśród nich oczywiście: Yarpen Zigrin i Zoltan Chivay - w ogóle trochę mało Autor o tych krasnoludach wg mnie pisał, a przecież to takie ciekawe stworzenia ;) , że o ich sposobie bycia oraz jakże bogatym słowniku nie wspomnę,
  • * wyższy wampir o przydługim nazwisku: Emiel Regis Rohellec Terzieff-Godefroy - ten ujął mnie sposobem wyrażania swoich opinii, wiekową mądrością i dystansem kogoś, kto może, i wie więcej,
  • * sadystyczny łowca nagród i zabójca Leo Bonhart, który - jakkolwiek by to nie brzmiało - imponuje profesjonalizmem i opanowaniem, chociaż później zaczyna nieco "kozaczyć" i momentami psuje pierwotny wizerunek zimnego i wyrachowanego zawodowca,
  • * żołnierz służb specjalnych Nilfgaardu Cahir Mawr Dyffryn aep Ceallach, który koniec końców (żeby nie zdradzać szczegółów) zginął w obronie Ciri, polubiłem go za uczciwość, odwagę i żołnierską solidność.


Jak widać nie ma tutaj Jaskra, ale - na swoje usprawiedliwienie dodam - nie ma także wielu innych. Cóż by rzec wypadało? Jaskier to jakoś nie mój typ. Owszem jest towarzyski, momentami zabawny, momentami odważny, jednak jakoś w pamięć mi nie zapadł. To także moje subiektywne wrażenie, z którym Broń Panie Boże, zgadzać się nie lza.

Wiedźmin - język powieści

Jak postaci to i język, a język Sagi to osobne zagadnienie. Rubaszność i prostolinijność krasnoludów, uczone wywody czarodziejów, gładkie przemowy elfów, poetyckie wprawki Jaskra oraz proste i gwarowe kwestie ludu dodają powieści rumieńców. Język jest swojski, znany, bo mamy tu i gacie, i wrota, chmyza, łajno i wyciąganie kopyt, żeby wymienić tylko kilka. I chociaż może momentami za dużo jest chędożenia, kurwiego syna i rzyci (a może to było w grze?), to jednak czyta się to dobrze, jest soczyście i mocno, a przy tym można się nieźle uśmiać, bo czyż nie śmieszne są kwestie w stylu:
  • * – Ktoś jedzie za nami – powiedział podniecony. – Na wozie!
    – Niesłychane – zadrwił wiedźmin, nie oglądając się. – Na wozie? A ja myślałem, że tutejsi jeżdżą na nietopyrzach.
  • * Biedaków nigdy nie stać na nic. Dlatego właśnie są biedakami.
  • * Przyjdzie gości w gaciach powitać. Ale po prawdzie, jacy goście, takie i powitanie.
  • * – Synu – powiedział wreszcie bardzo serio. – Spójrz. Tam przy szynkwasie siedzi Evangelina Parr. Jest ona, trzeba przyznać, pokaźna. Ba, nawet wielka. Ale mimo jej rozmiarów ponad wszelką wątpliwość nie jest to kurwa zdolna położyć kres wszystkim kurwom.
  • * Żarty na bok, jak powiedział król Dezmod, gdy wśród uczty goście nagle zaczęli sinieć i umierać.
  • * Postęp (...) jest jak stado świń. I tak należy na ów postęp patrzeć, tak go należy oceniać. Jak stado świń łażących po gumnie i obejściu. Z faktu istnienia tego stada wypływają rozliczne korzyści. Jest golonka. Jest kiełbasa, jest słonina, są nóżki w galarecie. Słowem, są korzyści! Nie ma co tedy nosem kręcić, że wszędzie nasrane.
  • * Kobietom pieniądze potrzebne nie są. Bo i po co? Nie piją, w kości nie grają, a kobietami, psiakrew, są przecież same.
  • * Strzyg, wiwern, endriag i wilkołaków wkrótce nie będzie już na świecie. A skurwysyny będą zawsze.

Kończąc wątek języka dodam tylko, że być może to "kwestia osobnicza", ale wydaje mi się, że Trylogia Husycka oferuje jeszcze większe bogactwo językowe, z tym, że tutaj mamy bardzo dużo wtrąceń i zapożyczeń z łaciny, ale to znowu nadaje wypowiedziom wiarygodności i bardziej osadza je w kontekście kulturowym.

Wiele zwrotów zostało przetłumaczonych na końcu książki, ale nie wszystkie i nie w całości, co jest bardzo dobrym posunięciem ze strony A. Sapkowskiego, ponieważ zachęca czytelnika do samodzielnych poszukiwań i dociekań, co z kolei pozwala jeszcze bardziej "wsiąknąć" w opisywane w Trylogii Husyckiej wydarzenia (dłuższego zdania nie dało się już napisać...). Polecam do przeczytania: Trylogia Husycka (Narrenturm, Boży Wojownicy, Lux Perpetua). Warto.

Wiedźmin - historia z jajem?

Idąc dalej, jak postaci i język, to i historia. Historii zdradzał nie będę. Rzeknę jeno, że jak dla mnie historia jest długa i zagmatwana, ma wiele wątków pobocznych, w których nawiasem mówiąc, czasem się gubiłem, ale czy jest najciekawsza? Otóż wg mnie, niekoniecznie. To coś podobnego, jak we współczesnych grach cRPG (computer Role Playing Game): czasem nie główny wątek, lecz zadania i misje poboczne, dają więcej smaczków i satysfakcji z zabawy - czytania. W moim odczuciu tutaj jest podobnie. Wiele razy więcej frajdy niż losy Ciri dostarczyły mi historie tylko pośrednio z głównym nurtem powiązane. De gustibus non disputandum est - jak mawiali starzy mądrzy ludzie ;)

Summa summarum


Summa summarum uważam, że warto Sagę Wiedźmińską przeczytać. Warto (mimo moich zastrzeżeń) dla opowiedzianej historii, warto dla bohaterów, warto wreszcie dla języka w tejże użytego. Warto, ponieważ jest to niejako nasz, polski, swojski świat. Świat osadzony w realiach fantasy, ale jakoś tak - wg mnie przynajmniej - nawiązujący do realiów dawnej (i może nie tak dawnej, bo czyż Imperium Nilfgaardu nigdy nie skojarzyło się Wam z Trzecią Rzeszą?) Polski, czy Europy. Świat, z którego możemy być dumni, ponieważ wymyślił go Polak i zrobił to na tyle dobrze, że polskiej produkcji gra komputerowa bazująca na postaci wiedźmina Geralta, jako jedna z niewielu polskich gier, odniosła znaczący sukces na całym niemal zupełnie już zamerykanizowanym świecie.

Jeszcze tylko kilka słów o zakończeniu. Bo tak po prawdzie, to sam nie wiem, czego oczekiwałem i spokoju mi to nie daje. No bo jakże to tak, najpierw tyle kombinacji, poszukiwania, skakanie po światach, a później tak po prostu widły, łódka i nic? Nie, no przecież pobrali się i było wielkie wesele..., pewnie, chcielibyście, nic z tego. Widzi mi się, że to otwarte zakończenie. Każdy może wydumać dalszą część historii, taką jaka najbardziej mu się podoba, a kto wie, może gdzieś tam, w którymś z wielu światów, żyją sobie szczęśliwie Geralt i Yen...

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze