Białowieża 2018 dzień szósty - koniec tego dobrego

Puszcza Białowieska - Aleja Dębów Królewskich i Książąt Litewskich
Trochę się w tych Teremiskach zasiedzieliśmy, a tymczasem sierpień się kończy, ranki i wieczory coraz chłodniejsze. Cóż robić, czas nam do domu wracać. 

Za nami kolejny odcinek szlaku Green Velo wraz z przyległościami. W tym tempie zwiedzania (teraz był czwarty rok na szlaku) braknie nam życia na przejechanie całości… Choć w sumie to nie mamy zamiaru przejechać całego szlaku od deski do deski. Raczej staramy się wybierać interesujące nas regiony wzdłuż szlaku i trochę jeździć samym Green Velo, a większość poświęcać na zwiedzanie okolicy.



Jak dotąd ten pomysł okazał się dla nas strzałem w dziesiątkę i każdy wyjazd czy to na Podlasie, czy w okolice Sandomierza, wspominamy bardzo miło. Ktoś, kto wpadł na pomysł utworzenia Green Velo miał naprawdę dobry pomysł. Sam szlak okrzepł już nieco, emocje wokół niego opadły. Co miało zostać zrobione, to w większośi zostało. MOR-y w stoją i są używalne. Pewne niedoróbki istnieją i będą istnieć, bo nie ma rzeczy idealnych. Mieszkający przy szlaku powoli zauważają, że coś takiego istnieje, że jeżdżą tym ludzie i że być może warto byłoby się nimi zainteresować i zaproponować im jakieś spanie, jedzenie, czy inne atrakcje, skoro tak już pod oknami śmigają.
Słońce chyli się ku zachodowi w Puszczy
Słońce chyli się ku zachodowi w Puszczy
Jeśli chodzi o nas, to wiemy, że gdyby nie Green Velo, to raczej nie zdecydowalibyśmy się na zwiedzanie wschodniej części Polski. Zawsze byłaby jakaś wymówka. A to że daleko, a to że szlaków mało… A tak - jest Green Velo, jest kręgosłup wokół którego można sobie budować jakieś wycieczki. Nie, ten wpis nie jest sponsorowany przez GV. Taka jest po prostu prawda. Powstanie szlaku zmobilizowało nas do organizowania wyjazdów do tej części naszego kraju.
O ile się nie mylę, to są to owoce pigwy
O ile się nie mylę, to są to owoce pigwy
W tym roku - jak pewnie domyśliliście się po przeczytaniu pięciu poprzednich wpisów (jak kto nie czytał, to gorąco zachęcamy do lektury) - wybraliśmy się na odkrywanie Puszczy Białowieskiej. Nocowaliśmy w gospodarstwie agroturystycznym na obrzeżu Teremisek.

Nasz nocleg w Teremiskach
Nasz nocleg w Teremiskach
Miejsce na pewno nie jest jakoś bardzo ekskluzywne. Jest dwupokojowy, powiedzmy, apartament z łazienką, jest aneks kuchenny, jest świetny taras do spędzania wieczorów. Wszystko ma już co prawda okres świetności za sobą, nadal jednak jest funkcjonalne i nadające się do użytku. Małe odświeżenie na pewno nie zaszkodziłoby, ale nam się podobało. Gospodarze są mili i "przezroczyści". W sensie: są, a jakby ich nie było. Najbardziej zaś ze wszystkiego podobała nam się lokalizacja. Do Białowieży 5km, do Hajnówki rowerem ok. 14km, do Narewki Drogą Narewkowską, która niby miała być asfaltowana, ale póki co nie wiadomo, jak z tym będzie, bo jednak pomysł na zrobienie asfaltowej drogi przez Puszczę niespecjalnie się wszystkim spodobał, a więc do Narewki około 15km, lub druga wersja przez Budy i Świnoroje zbliżona kilometrowo. Czegóż więcej potrzeba do szczęścia?
W Puszczy Białowieskiej
W Puszczy Białowieskiej
Jakby tego było mało na wyciągnięcie ręki kilka ścieżek edukacyjnych przez Puszczę, Rezerwat Pokazowy Żubrów dla zainteresowanych i całe mnóstwo puszczańskich "trybów", czyli prościuteńkich szutrowych lub żwirowych, zazwyczaj bardzo dobrze ubitych i świetnie utrzymanych szlaków, po których w większości można bez problemu jeździć na rowerach. Pora roku, a i pewnie pora dnia, w której jeździliśmy po Puszczy, nie sprzyjała po prawdzie zaobserwowaniu żubrów, że o wilkach nie wspomnę, ale dwie sarenki udało się pod lasem sfotografować.

Główną atrakcją regionu jest oczywiście Puszcza Białowieska. Trochę żałujemy, że nie chciało nam się wyrabiać paszportów i nie mogliśmy przez to skorzystać z bezwizowego przejścia z Białorusią, aby i skrawek Puszczy po tamtej stronie granicy objechać, no ale trudno, jakoś musimy z tym żyć. Poza Puszczą można pozwiedzać samą Białowieżę, pojechać do Hajnówki na basen lub do Parku Miniatur, zrobić sobie wycieczkę - rowerem, bądź kolejką - do Topiła. Można objechać okoliczne wioski w poszukiwaniu dawnej architektury i pięknych drewnianych cerkwi. Można zafundować sobie kajakowy spływ Narewką (cztery długości trasy do wyboru, kajak do wypożyczenia od ręki, miła i fachowa obsługa), można wreszcie udać się na wycieczkę z przewodnikiem do Rezerwatu Ścisłego. Dla każdego coś miłego.
Dzika Puszcza
Dzika Puszcza
Póki co Puszcza istnieje, jest piękna i oby tak dalej. Faktem jest, że przy wielu szlakach stoją znaki zakazujące wstępu do końca 2018 roku lub do odwołania, z powodu złego stanu drzewostanu i zagrożenia publicznego (jakoś tak jest na nich napisane). Nie chcę wikłać się tu w tematy i spory polityczne. Czy kornika jest za dużo, czy za mało, czy ktoś cichaczem wycina zdrowe drzewa, czy wręcz przeciwnie - stan mojej wiedzy jest niedostateczny, aby wypowiadać się jakoś jednoznacznie w tych tematach.
To co w Puszczy najcenniejsze
To co w Puszczy najcenniejsze
W każdym razie: kornik wszystkiego jeszcze nie zjadł, a do Puszczy można wchodzić. Jednakowoż temat na pewno jest gorący, dodatkowo podgrzewany przez media i planowanym asfaltowaniem Drogi Narewkowskiej. W Teremiskach ktoś nawet wywiesił na swojej posesji transparent z napisem "Brudne łapy pseudoekologów precz od puszczy. Mieszkańcy". Pieniądze są tutaj, tzn. w Puszczy na pewno wielkie. Okoliczni mieszkańcy żyli dotąd, a może żyją i teraz, w większości z Puszczy właśnie. Lasy Państwowe to moloch, czasem zdający się funkcjonować jak państwo w państwie. Gdzie są wielkie pieniądze, jest też wielka pokusa. My jednak mimo wszystko żywimy wielką nadzieję, że ludzie rozsądni mają jeszcze coś do powiedzenia w tym kraju i że Puszcza nadal będzie naszą chlubą na skalę Europejską.
Taki mały detal
Taki mały detal
Co tu zresztą dużo gadać. Większość rowerowych turystów w odludnych częściach Puszczy, których spotkaliśmy to byli obcokrajowcy. Spotkaliśmy Francuzów, wielu Niemców, Czechów, najprawdopodobniej Holendrów mówiących po angielsku. Oni przyjeżdżają tutaj nie po to, żeby zobaczyć park wodny w Hajnówce czy knajpkę w Białowieży - bez urazy. Oni przyjeżdżają tu po to, żeby zobaczyć las, jakiego sami od pokoleń już nie mają, bo go bezmyślnie wycięli. Może zacznijmy uczyć się na cudzych błędach, zamiast w imię cholera wie czego je powielać.
Green Velo w Puszczy Białowieskiej - Droga Narewkowska
Green Velo w Puszczy Białowieskiej - Droga Narewkowska
Duńczycy w pewnym okresie ogolili Bornholm z lasów do zera. Dopiero 200 lat temu teren został ponownie sztucznie już zadrzewiony, a drzewostan odbudowany i tak powstał nowy las Almindingen, trzeci co do wielkości las w Danii. Pewnie, że lepszy taki las, niż żaden. My jednak mamy zachowane ostatnie i największe w Europie fragmenty lasu pierwotnego. Czy koniecznie musimy iść śladem Duńczyków, czyli najpierw bezmyślnie wyciąć, a później rekonstruować? Po co i dlaczego? I kto wtedy przyjedzie toto oglądać? Wydaje nam się, że nikt nie powinien być na tyle nierozsądny, żeby zniszczyć coś takiego jak Puszcza Białowieska. Chociaż, w sumie to cholera wie… Jak napisałem - wielki pieniądz, to wielka pokusa, a jeśli jeszcze są to działania sankcjonowane odgórnie… Chyba jednak jestem sceptycznie nastawiony, co do dalszych losów naszej cywilizacji.
Zabytkowy słupek - chyba przydrożny gdzieś przy Drodze Narewkowskiej
Zabytkowy słupek - chyba przydrożny gdzieś przy Drodze Narewkowskiej
Tradycyjne pytanie końcowe: czy warto do Puszczy przyjechać? Pewnie, że warto. Znajdziecie tu miejsca turystyczne i zupełnie odludne. Można tu spacerować, biegać, jeździć rowerem, pływać na kajaku, zwiedzać, podziwiać, albo zamknąć się gdzieś na odludziu i słuchać szumu wiatru w gałęziach, a może kiedyś uda się nawet przyuważyć między drzewami jakiegoś żubra? Bo wszak - jak powiada reklama - żubr występuje w Puszczy!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze