Kaszubska Marszruta - rowerem po Kaszubach - część I
Spokojne jezioro w Czernicy |
Pierwsza część relacji z rowerowej wyprawy szlakami Kaszubskiej Marszruty. Jeździliśmy w sierpniu 2016 i choć pogoda niespecjalnie dopisała, to i tak była to całkiem udana wyprawa.
Dojechaliśmy na Kaszuby. I choć lato W tym roku nie rozpieszcza, mamy nadzieję na pogodę nieco lepszą, niż na Podlasiu. Za nami pierwszy dzień wyprawy i jak dotąd się nie rozczarowaliśmy. Może i w ciągu dnia nie było zbyt ciepło, ale za to przynajmniej nie padało i jechało się bardzo przyjemnie.Kwitnące wrzosy |
Wyruszyliśmy rano z wioski Sokole i po dotarciu do żółtego szlaku Kaszubskiej Marszruty dalej pojechaliśmy zgodnie z jego oznaczeniami w kierunku Swornegaci i dalej, przez Męcikał Strugę do Rytla. Jazdę do Czerska sobie odpuściliśmy, głównie dlatego, aby nie wracać tą samą drogą do Rytla-Nadleśnictwo.
Dwujęzyczne nazwy miejscowości |
A w lesie jak zwykle pięknie |
W Rytlu zrobiliśmy małą przerwę i przez Krojanty dojechaliśmy do miejscowości wypoczynkowej Charzykowy. Stąd pozostało nam już tylko kilkanaście kilometrów do Sokola. W Charzykowach posiedzieliśmy trochę w porcie jachtowym, zjedliśmy gofry, popiliśmy kawą. Taki mały odpoczynek. Z racji tego, że było raczej chłodno, na nabrzeżu ludzi niewielu, cisza i spokój, prawie jak po sezonie…
Jezioro i port w Charzykowach |
Jachtowych klimatów ciąg dalszy |
Bardzo oswojone stworzenie ;) |
Miejscowości, przez które dziś jechaliśmy, to albo wioski, albo miejscowości wypoczynkowe, położone nad jeziorem lub rzeką. Zabytków jako takich, w sensie: ręką ludzką zbudowanych, nie było wiele, za to sama trasa i przyroda, to po prostu coś pięknego.
Zbiornik Zapora Mylof |
Krajobrazy i nawierzchnia tak urozmaicone, że ani przez chwilę nie można było się nudzić. Trochę płaskiego terenu, trochę niewielkich górek i fajnych zjazdów, asfalt, szuter, kostka, większy i mniejszy piach, sporo zakrętów. Mimo tego, że wycieczka miała 90 kilometrów, to czas minął nam tak szybko, jakbyśmy wyszli na krótkie interwały biegowe.
Miejsce odpoczynku na szlaku Kaszubskiej Marszruty - coś jak MOR na Green Velo |
Ze względu na niską temperaturę, na kąpiel w jeziorze nie było szans, choć plaża w Charzykowach lub jeszcze lepiej, mniejsze kąpielisko na cyplu przy polu namiotowym w Czernicy, były bardzo ładne. W ogóle to pole namiotowe w Czernicy, było chyba jednym Z ładniejszych miejsc, które dzisiaj widzieliśmy.
Na ścieżkach Kaszubskiej Marszruty |
Na ścieżkach Kaszubskiej Marszruty |
Po pierwszym dniu na trasie Kaszubskiej Marszruty możemy powiedzieć, że terenowo i krajobrazowo ta część Kaszub, to zupełnie coś innego, niż fragment Podlasia, po którym jeździliśmy w lipcu. Tam było więcej miejsca, więcej przestrzeni, długie proste i chyba mniejsza gęstość zaludnienia. Wrażenia były jakby bardziej stonowane, wolniej odczuwane, niemal rozciągnięte w czasie i przestrzeni. Tutaj natomiast jest szybko, gęsto i bardzo intensywnie. Zupełnie odmienne, co w żadnym razie nie znaczy, że gorsze, doświadczenie otoczenia.
I już po żniwach |
Może ma to związek z odmiennością krajobrazu w tych dwóch regionach Polski. Na Podlasiu raczej płasko, łagodne wzniesienia, delikatne spadki. Powiedziałbym: delikatnie i leniwie. Jak las, to przez wiele kilometrów, jak pola i pastwiska, typ niemal po horyzont. Można to porównać do rozlewiska. Dla odmiany w okolicach Jeziora Charzykowskiego niedługie, lecz czasem strome zjazdy i podjazdy, sporo zakrętów, szybko zmieniające się otoczenie. Raz pole, raz łąka, a za chwilę jesteśmy w lesie nad jeziorem. Bardzo skondensowane wrażenia.
Gdzieś na trasie |
0 komentarze