Rowerem po Podlasiu cz 3 i 4 - dzień samochodowo-rowerowy


Podlasie - wiejskie klimaty
Podlasie - wiejskie klimaty

Podobno dzisiaj w całej Polsce pogoda zupełnie nie wakacyjna. U nas też od rana pada deszcz. Na szczęście dzisiaj nasz zwyczajowy dzień gospodarczy. Odpoczynek od rowerów, jakieś małe pranie oraz wycieczka samochodowa po trochę dalszej okolicy.

W strugach deszczu najpierw pojechaliśmy do Supraśla. Tutaj obowiązkowym punktem wycieczki był prawosławny monastyr. Niestety, wnętrza cerkwi są obecnie w remoncie. Artyści rozrysowują freski i nie ma specjalnie czego w środku oglądać. Za to z zewnątrz cały zespół klasztorny prezentuje się całkiem okazale.

Monastyr w Supraślu
Monastyr w Supraślu - brama wejściowa

Monastyr - cerkiew w Supraślu
Monastyr - cerkiew w Supraślu

Supraśl to poza monastyrem także przepiękny były pałac Buchholtzów, w którym obecnie mieści się Liceum Plastyczne. Pałac to urocza zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz budowla. Naprawdę trudno byłoby sobie wyobrazić lepsze miejsce na szkołę kształcącą genialnych być może w przyszłości malarzy, grafików czy fotografików.

Były Pałac Buchholtzów w Supraślu - obecnie Liceum Plastyczne
Były Pałac Buchholtzów w Supraślu - obecnie Liceum Plastyczne

Były Pałac Buchholtzów w Supraślu - obecnie Liceum Plastyczne - stylowy pokój nauczycielski
Były Pałac Buchholtzów w Supraślu - obecnie Liceum Plastyczne - stylowy pokój nauczycielski

Były Pałac Buchholtzów w Supraślu - obecnie Liceum Plastyczne - szkolna wystawa prac uczniów
Były Pałac Buchholtzów w Supraślu - obecnie Liceum Plastyczne - szkolna wystawa prac uczniów
Jedna z ulic w Supraślu
Jedna z ulic w Supraślu

Poza tymi dwoma, istnieje w Supraślu jeszcze kilka innych miejsc i zabytków wartych uwagi. Mimo niemal bez przerwy padającego deszczu zrobiliśmy mały spacer po miasteczku, a jego efekty możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach. Dodam jeszcze, że gdyby ktoś chciał co zjeść w Supraślu, to całkiem spory wybór przeróżnych dań regionalnych znaleźć można w barze Jarzębinka. Na pewno bez problemu każdy znajdzie coś dla siebie, a w piątki nawet i wegetarianie dostaną bezmięsną wersję babki kartoflanej.

Tzw. Domek Ogrodnika w Supraślu
Tzw. Domek Ogrodnika w Supraślu

Z Supraśla ruszyliśmy dalej na wschód, do wioski Kruszyniany. Niewielka ta osada leży już tylko jakieś może 15 km od przejścia granicznego z Białorusią w Bobrownikach. Po co aż tam pojechaliśmy? Głównie dla obejrzenia maleńkiego zabytkowego meczetu społeczności tatarskiej, a mniej głównie dla spróbowania jakichś tatarskich przysmaków w Jurcie u Dżennety. Meczet zobaczyliśmy. Niestety, znowu zaczęło mocno padać i musieliśmy skrócić nasz spacer po Kruszynianach.

Meczet w Kruszynianach
Meczet w Kruszynianach

Zaszliśmy zatem coś zjeść do Tatarskiej Jurty Dżennety. W jurcie serwuje się głównie dania kuchni tatarskiej. Mimo, że nie jemy mięsa, to i tak udało nam się wybrać coś pysznego: robione na zamówienie na parze manty na ostro z pysznym orzechowym sosem. Na deser aromatyczna kawa z przyprawami, a do tego super słodkie tatarskie ciasteczka czak-czak, oblane naturalnym miodem o posypane makiem lub migdałami.

Manty na ostro w Tatarskiej Jurcie Dżennety w Kruszynianach - polecamy
Manty na ostro w Tatarskiej Jurcie Dżennety w Kruszynianach - polecamy

Tatarska Jurta Dżennety - tam można zjeść dobrze i posmakować czegoś zupełnie odmiennego od tego, co znamy na co dzień. Polecamy!

Tatarska Jurta Dżennety w Kruszynianach
Tatarska Jurta Dżennety w Kruszynianach

Tatarska Jurta Dżennety w Kruszynianach
Tatarska Jurta Dżennety w Kruszynianach

Gdy czekaliśmy na zamówione manty, wyszedłem przed budynek, aby obejrzeć mapkę regionu pokazującą różne pobliskie miejsca warte uwagi turysty. Gdy na jednym że zdjęć zobaczyłem most z charakterystycznym dla epoki napisem МИР, wiedziałem że musimy tam pojechać. I pojechaliśmy.

Najpierw asfaltem, później drogą gruntową, w końcu jednak dotarliśmy do wioski Gobiaty, a niebawem do zamkniętej obecnie trasy kolejowej, na której - niby brama do niegdysiejszego robotniczego raju - nadal dumnie stoi konstrukcja z innej epoki, a na niej widnieje wielki, z daleka widoczny, czerwony napis МИР.

Zamknięte kolejowe przejście graniczne pomiędzy Polską a byłym ZSRR - czuć klimat - warto zajechać i zobaczyć
Zamknięte kolejowe przejście graniczne pomiędzy Polską a byłym ZSRR - czuć klimat - warto zajechać i zobaczyć


Mimo, że linia kolejowa dawno zamknięta, a o planach raju dla ludu pracującego, mało kto pamiętać się zdaje, to przyznać muszę, że to zagubione w lasach miejsce zrobiło na mnie spore wrażenie. To tak, jakby patrzeć na nędzne pozostałości czegoś, co nie tak przecież dawno temu… Dajmy może spokój upiorom przeszłości, niech rdzewieją w ciszy. W każdym razie wydaje mi się, że dla ludzi pamiętających poprzedni ustrój, dla ludzi zainteresowanych historią najnowszą, dawny most graniczny na nieistniejącym już przejściu do nieistniejącego państwa może być miejscem wartym odwiedzin.

Wiejskie klimaty w Kruszynianach
Wiejskie klimaty w Kruszynianach

Z Gobiat wróciliśmy na drogowe przejście graniczne w Bobrownikach, a stąd pojechaliśmy na Białystok i dalej, do Zajek. Padać co prawda w końcu przestało, ale do końca dnia niebo zakrywały ciemne chmury, a pogoda - bardziej niż lipiec - przypominała raczej deszczowy wrzesień. No nic, może jutro będzie lepiej, zwłaszcza że jutro ponownie wsiadamy na rowery…


Dzień czwarty, czyli nastało jutro, gorsze od wczoraj


No i nici z naszych rowerowych planów na dzisiaj. Jak w środku nocy zaczęło wiać, tak wiało i padało mniej więcej do 14. Może nie równocześnie, chociaż w zasadzie wiało zdrowo bez przerwy. Przy takim wietrze jazda rowerem to żadna przyjemność, szczególnie że temperatura spadła poniżej 15-stu stopni. Normalnie jakiś już nawet nie wrzesień, ale wręcz październik w połowie lipca się zrobił!

Kraina Otwartych Okiennic
Kraina Otwartych Okiennic

Kraina Otwartych Okiennic
Kraina Otwartych Okiennic

Radzi, nie radzi, zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy na zwiedzanie Krainy Otwartych Okiennic, czyli trzech wiosek (Puchły, Soce i Trześcianka) o charakterystycznej zabudowie i unikatowych drewnianych zdobieniach snycerskich domów.

Kraina Otwartych Okiennic
Kraina Otwartych Okiennic

Kraina Otwartych Okiennic
Kraina Otwartych Okiennic

Mimo, że same domki ładne i owszem, to jednak największe wrażenie zrobiła na nas cerkiew we wsi Puchły. Piękna, zadbana i bardzo dobrze zachowana budowla. Nawet kiepska pogoda nie mogła przeszkodzić w podziwianiu cerkwi w Puchłach. Takie cudo schowane w wiosce gdzieś pod wschodnią granicą!

Cerkiew w Puchłach
Cerkiew w Puchłach

Cerkiew w Puchłach
Cerkiew w Puchłach

Gdy wróciliśmy do Zajek, pogoda zaczynała się robić bardziej lipcowa. Jako że dzień był jeszcze młody, deszcz przestał padać, wiatr trochę osłabł, a słońce zaczęło nieśmiało wyglądać zza chmur, postanowiliśmy wykorzystać moment i zrobiliśmy sobie małą wycieczkę rowerową po najbliższej okolicy. Bez jakiegoś konkretnego celu i założenia. Ot tak, żeby złapać trochę słońca, którego w tym tygodniu nie było zbyt wiele. Wycieczka się udała, pogoda się utrzymała, a jutrzejsze prognozy wyglądają całkiem optymistycznie. Trzymany zatem kciuki za jutrzejszą o pogodę, bo dobra będzie nam bardzo potrzebna.

Cerkiew

Po południu pogoda zdecydowanie się poprawiła
Po południu pogoda zdecydowanie się poprawiła

Dlatego pojechaliśmy na małą wycieczkę
Dlatego pojechaliśmy na małą wycieczkę
Na grzyby?
Na grzyby?

Zobacz także:

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze