Lato w kosmetyczce Matyldy

Ostatni mój wpis w serii „Minimalizm w kosmetyczce” ukazał się ponad cztery miesiące temu. Spowodowane było to tym, że zakupy kosmetyczne robiłam niezmiernie rzadko, a trzon mojej pielęgnacji stanowiły kosmetyki, które sprawdziłam i polubiłam, nie stanowiące żadnej nowości, takie o których w większości pisałam już na blogu. Czekałam więc aż zbierze się pula kosmetyków, których jeszcze nie recenzowałam i oto one:

Pasta do zębów Vilcacora

Praktycznie od czasów dzieciństwa miałam w zakodowaną w głowie informację, iż skuteczna pasta do zębów powinna zawierać fluor. W przeciwnym razie walka z próchnicą gwarantowana. Tymczasem korzystając z ogromu wiedzy, która dostępna jest w internecie coraz częściej napotykałam bardzo niepokojące informacje na temat wpływu tego pierwiastka na zdrowie. Niestety w żadnej z rozlicznych drogerii w moim miasteczku takiej pasty nie uświadczysz.

Pasta do zębów Vilcacora
Pasta do zębów Vilcacora


Na szczęście była dostępna w malutkim sklepie zielarskim. Według zapewnień producenta pasta ta wykazuje wysoką aktywność przeciwdrobnoustrojową, zawiera propolis, vilcacora oraz wyciąg z korzenia ratanii. Wszystko świetnie, ale jako konserwant w paście występują również parabeny i przez wzgląd na te paskudne substancje właśnie, nie kupię już więcej tego produktu, chociaż z pewnością do past z fluorem już nie wrócę.

Mydełka Yope

O tych mydełkach ostatnio głośno w internetach, więc i ja postanowiłam sprawdzić na czym polega ich fenomen. Mogę stwierdzić, że wszystkie zachwyty tym produktem są w pełni zasłużone – za niewygórowaną cenę dostajemy kosmetyk o bardzo przyzwoitym składzie. Mydełka zamawiałam przez internet i to co od razu rzuciło mi się w oczy to świetne opakowania – wygodne brązowe buteleczki z pompką są co prawda plastikowe, ale wraz ze świetnymi etykietami stanowią niewątpliwą ozdobę łazienki. Są to butelki wielorazowego użytku, można je uzupełniać kupując opakowania ekonomiczne w postaci woreczków, których zawartość przelewamy do butelek. Producent podaje iż jest to mydło do rąk, ale u mnie świetnie sprawdza się również jako żel pod prysznic.

Mydełka Yope
Mydełka Yope


Mydełka mają, moim zdaniem, obłędne zapachy: polubiłam szczególnie wersję wanilia-cynamon oraz werbena. Zapach jest subtelny, ale długo wyczuwalny na skórze. Wydaje się podobny do innych mydeł z tymi nutami zapachowymi, ale ma w sobie coś bardzo oryginalnego i luksusowego. Według deklaracji producenta 92 procent składników jest pochodzenia naturalnego. W składzie nie znajdziemy chemii typu silikony, parabeny i SLS-y i SLES-y. Jest za to spora ilość gliceryny roślinnej, którą moja skóra uwielbia Mydło jest wydajne, sprzedawane w pojemnikach o pojemności 500 ml. Cena w sklepie internetowym to 14.90 za butelkę i 12.90 za opakowanie ekonomiczne.

Balsam do rąk Yope

Zachęcona świetną jakością mydeł zamówiłam balsam do rąk tej samej firmy i nie zawiodłam się. W ofercie producenta jest kilka wariantów tego produktu, ja zdecydowałam się na miód i bergamotkę. Balsam ma przyjemny, nie narzucający się zapach troszkę cytrusowy, troszkę miodowy. Dobrze się wchłania i nawilża dłonie. Nie zawiera silikonów, parabenów, peg-ów i olei mineralnych. 97% składników jest pochodzenia naturalnego. Skład jest rzeczywiście bardzo dobry – oprócz ekstraktu z miodu znajdziemy w nim również cztery olejki roślinne, glicerynę oraz masło shea. Opakowanie również przypadło mi do gustu, duża biała butelka z pompką ułatwiającą ekonomiczną aplikację produktu, sympatycznym misiem oraz bardzo przejrzystym opisem zastosowanych składników stoi u mnie na umywalce, bo żal było mi chować coś tak ładnego do szafki ( większość kosmetyków i innych środków przechowuję w szufladach, ponieważ nie znoszę półek uginających się pod ciężarem wszelkiego rodzaju mazideł, które zbierają kurz – prostota, przestrzeń i minimalizm także w łazience).

Balsam do rąk Yope
Balsam do rąk Yope


Za opakowanie o pojemności 500 ml zapłaciłam w sklepie internetowym 39.90 i myślę, że cena jest adekwatna do jakości i wielkości opakowania. Produkt jest wydajny, używam go od kilku tygodni kilka razy dziennie i nadal jest go sporo. Wpisuję ten balsam jak i mydła firmy Yope na listę moich ulubieńców i z pewnością ponownie je zamówię. Świetnie, że na rynku pojawiła się kolejna polska firma produkująca znakomite kosmetyki.

Krem Resibo

Resibo to kolejna polska marka produkująca naturalne, ekologiczne kosmetyki. Wspaniale, że są to kosmetyki nietestowane na zwierzętach i odpowiednie dla wegan. Ponieważ kończyły mi się kremy Sylveco, które stosowałam do tej pory postanowiłam wypróbować krem odżywczy.Według deklaracji producenta, którą znalazłam na opakowaniu 98,8% składników jest pochodzenia naturalnego. Gdy rozpakowałam paczkę od razu zachwyciło mnie opakowanie – krem zapakowany był w dodatkową tekturową tubę, którą postanowiłam zachować, bo świetnie nada się do przechowywania na przykład pędzli do makijażu w czasie podróży. W środku tekturowej tuby znajdował się krem w plastikowym opakowaniu z higieniczną pompką.

Krem Resibo
Krem Resibo


Krem ma przyjemny zapach i bardzo bogaty skład. Zawiera między innymi ekstrakt z alg, olej z pestek moreli,olej z orzecha brazylijskiego, omega plus i lyco-sol czyli wyciąg z pomidora zawierający likopen chroniący skórę przed negatywnym wpływem zanieczyszczenia środowiska, poprawiający elastyczność skóry i redukujący zmarszczki.

Krem jest gęsty i kremowy, dobrze rozprowadza się na skórze. Czy kupię go ponownie? Szczerze powiedziawszy nie wiem, skład jest wspaniały, ale nie czuję, aby moja skóra była jakoś wyjątkowo odżywiona, krem stosuję codziennie od ok miesiąca, zobaczę jakie będą moje wrażenia, gdy skończę całe opakowanie. Cena jest dość wysoka – 79 złotych za opakowanie 50ml.

Naturalny olej ze słodkich migdałów

Jak pisałam już wcześniej w moich postach poświęconych kosmetykom, uwielbiam naturalne olejki eteryczne – lawendowy, z drzewa herbacianego oraz miętowy już na stale zagościły w mojej kosmetyczce. Ostatnio będąc w aptece wypatrzyłam pielęgnacyjny olejek ze słodkich migdałów. Cena buteleczki 50 ml wynosiła kilka złotych więc postanowiłam go wypróbować. Póki co jestem bardzo zadowolona – stosuję ten specyfik do wzbogacenia balsamu do ciała, lub po kąpieli nakładam go bezpośrednio na skórę. Mam wrażenie, że znacznie lepiej nawilża i odżywia skórę niż balsam, a do tego jest w 100% naturalny, nie zawiera żadnej chemii lub polepszaczy, które negatywnie mogłyby wpłynąć na nasze zdrowie.

Naturalny olej ze słodkich migdałów
Naturalny olej ze słodkich migdałów


Dążę do coraz większej prostoty w pielęgnacji – ograniczam ilość specyfików, które na siebie nakładam, staram się wybierać te o jak najbardziej naturalnym składzie. Skóra jest naszym największym organem, a to co w nią wcieramy przedostaje się do naszego organizmu. Coraz więcej osób dba o swój sposób odżywiania, natomiast świadomość iż wiele z pośród szeroko reklamowanych i promowanych kosmetyków zawiera wiele składników szkodliwych dla zdrowia nadal jest marginalna.

Olej z granatu Alterra

Olejek kupiłam na zasadzie eksperymentu, czasami zamiast wklepywania wieczorem kremu, wmasowuję olejek w wilgotną skórę twarzy wykonując delikatny masaż. To taki mały dodatek pielęgnacyjny zamiast maseczki.

Olej z granatu
Olej z granatu

Kula piorąca

Na koniec coś zupełnie niekosmetycznego, kolejny krok w mojej krucjacie przeciwko nadmiarowi chemikaliów w otoczeniu. Bardzo długo byłam sceptycznie nastawiona do tego wynalazków typu kula, czy orzechy piorące, ale odkąd mam problemy z astmą, drażnią mnie wszelkie chemiczne zapachy włącznie z tym, który wydzielają proszki do prania. Po obejrzeniu filmiku nagranego przez Agnieszkę z kanału nissiax83, w którym opisywała swoje wrażenia po użyciu kuli do prania postanowiłam dać kuli szansę.

Kula piorąca
Kula piorąca


Czy da się całkowicie zrezygnować z proszku do prania? Moim zdaniem nie da się, ale można go stosować znacznie mniej niż dotychczas i w połączeniu z kulą piorącą efekt jest bardzo zadowalający. Korzyść dla zdrowia, środowiska i naszego portfela – obecnie do prania zużywam jedną trzecią miarki proszku, którą stosowałam dotychczas. Oczywiście mówimy tu o dwójce dorosłych ludzi, nie wiem jak kula sprawdzi się w rodzinach z małymi dziećmi i ubraniach z większą ilością plam.

Uff, to byłoby na tyle jeśli chodzi o kosmetyczne nowości. Życzę wszystkim udanego lata i wielu wspaniałych naturalnych kosmetyków, które nie tylko pielęgnują naszą skórę, ale przede wszystkim nie szkodzą naszemu zdrowiu.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze