4. PKO Nocny Wrocław Półmaraton, czyli Matylda biega nocą po Wrocławiu
Po 4 Wrocławskim Nocnym Półmaratonie pozostały już tylko wspomnienia, a ja - odespawszy zarwaną noc - na gorąco postanowiłam spisać moje wrażenia z tej imprezy póki emocje nie opadły.
W zeszłym roku w tej samej imprezie brał udział Leon, a ja towarzyszyłam mu w charakterze kibica. W tym roku role się odwróciły: ja biegłam, a Leon kibicował.Medal i koszulka półmaratonu |
Do Wrocławia wyruszyliśmy wczesnym popołudniem, tak aby w spokoju znaleźć miejsce parkingowe i odebrać pakiet startowy. Woleliśmy to zrobić wcześniej, gdyż na tegoroczną edycję wrocławskiego biegu zapisanych była rekordowa liczba dziesięciu tysięcy biegaczy. Na szczęście zdążyliśmy przed największymi tłumami, szybko i sprawnie odebraliśmy pakiet i poszliśmy obejrzeć stoiska na targach Expo, gdzie Leon zrobił małe zakupy.
Przed halą AWF |
Stoisk nie było wiele, ale miło było pochodzić i pooglądać, co sklepy biegowe i nie tylko mają do zaoferowania. Niewątpliwą - jeżeli można tak powiedzieć - atrakcją targów był pan Jerzy Skarżyński, który podpisywał swoje książki. Miło było zobaczyć na żywo pana Jerzego, który jest dla mnie chodzącym przykładem tego, że warto biegać i prowadzić zdrowy tryb życia.
Jerzy Skarżyński |
Jeśli o pakiecie mowa, to znalazła się w nim koszulka techniczna firmy 4F, żel energetyczny, piwo bezalkoholowe, chrupki kukurydziane i jak to zwykle bywa – garść ulotek.
Hala, w której mieściło się biuro zawodów |
Mapka z trasą 4.Nocnego PKO Półmaratonu we Wrocławiu |
Gdy wróciliśmy na Stadion Olimpijski, tłum ludzi znacznie zgęstniał, poszłam do samochodu się przebrać, zjeść garść rodzynek i przyszła pora na rozgrzewkę. O 21.15 zawodnicy zaczęli ustawiać się w swoich strefach czasowych. Ja biegłam w strefie niebieskiej – czas: 2.01-2.20. Muszę przyznać, że dopiero na starcie zdałam sobie sprawę jakie morze ludzi będzie biegło ulicami Wrocławia, tłum gęstniał z minuty na minutę. Na szczęście punktualnie o godzinie 22.00 przy dźwiękach muzyki poważnej wystartowali biegacze z pierwszej strefy czasowej, start mojej strefy rozpoczął się o 22.15, a za oprawę dźwiękową służył nam „Lot trzmiela” Korsakowa.
"Strefa kibica" |
Przed startem w strefie startowej |
Najbardziej spodobała mi się grupka młodych ludzi ze sprzętem grającym, z którego płynęła jakaś zmiksowana wersja piosenki zespołu „Prodigy”, a dla dodatkowych efektów wizualnych jedna z osób tam stojących owinięta była lampkami choinkowymi. Czasami miałam wrażenie, że jestem na jakimiś wesołym happeningu, a nie na biegu, ale wszystkie te działania były niezmiernie bardzo pomocne i sprawiły, że kilometry mijały niepostrzeżenie odciągając moje myśli od sakramentalnego - „ile jeszcze zostało?” Niewątpliwie warto tutaj przyjechać dla tej niezwykłej atmosfery, którą tworzą wrocławianie.
Przed startem w strefie startowej |
Nocny półmaraton to również okazja do podziwiania pięknych budowli w stolicy Dolnego Śląska, które mijaliśmy na trasie biegu. O dodatkowe atrakcje na trasie zadbali również organizatorzy – mogliśmy oglądać iluminację świetlną na gmachu urzędu wojewódzkiego oraz koncerty muzyki klasycznej na trasie.
Jeśli chodzi o moją dyspozycję fizyczną podczas półmaratonu, to biegło mi się bardzo dobrze, pamiętałam o odpowiednim nawadnianiu i na siódmym oraz czternastym kilometrze przeszłam na chwilę do marszu, aby wypić kilka łyków wody. Zjadłam też jedną trzecią żelu energetycznego, ale muszę przyznać, że nie jestem ich fanką. Do dziewiętnastego kilometra biegło mi się dobrze, później zaczęłam nieco słabnąć. Kiedy jednak w oddali zobaczyłam światła i upragnioną metę, wykrzesałam z siebie resztkę sił i wbiegłam na metę z czasem 2 godziny osiem minut, poprawiając wynik z marcowego półmaratonu w Sobótce o minutę. Ostatecznie wynik może nie powala i przyznam, że po cichu liczyłam na więcej, ale chyba pora wreszcie pogodzić się z faktem, iż z astmą i pojemnością płuc na poziomie 70% normy, raczej nie będę szybkim biegaczem. Trudno, jest jak jest – nie pozwolę jednak, aby problemy zdrowotne odebrały mi radość, którą czerpię z uczestnictwa w tego typu imprezach.
Telebim w stefie kibica |
Na mecie spotkał mnie nie lada zaszczyt: medal wręczyła mi Renata Mauer, złota medalistka igrzysk olimpijskich. Warto wspomnieć, iż na mecie zameldowało się bagatela 9592 biegaczy. Przeszłam jeszcze kilkaset metrów żeby w tłumie ludzi odnaleźć Leona i nagle bardzo kiepsko się poczułam – okropny skurcz żołądka spowodował, że musiałam przysiąść na krawężniku, bo nie miałam siły iść dalej. Nie wiem co spowodowało taką reakcję organizmu – czy nagłe wychłodzenie, w końcu przybiegłam na metę po północy i zrobiło się bardzo rześko, czy może izotonik wypity przed biegiem, oraz ta odrobina żelu, którą zjadłam w czasie biegu podrażniła mi żołądek. W każdym razie zrezygnowałam z posiłku i poszliśmy do samochodu. Poczekaliśmy chwilę,aż rozładuje się korek przy wyjeździe z parkingu i wyruszyliśmy w drogę do domu gdzie wreszcie można było położyć się spać po tej emocjonującej nocy.
Start w Nocnym Półmaratonie Wrocławskim zaliczam do udanych. Co prawda znacznie bardziej lubię kameralne imprezy trailowe, ale mimo tłumów na starcie i na terenie Stadionu Olimpijskiego warto wziąć udział w tym biegu ze względu na absolutnie niezwykłą atmosferę na trasie – Wrocław nocą jest magiczny, ale to przede wszystkim kibice są wartością dodaną tego biegu – wielkie dzięki dla wszystkich, którzy wspierali biegaczy na trasie. Myślę, że dla tego wulkanu pozytywnej energii i przyjadę tutaj znów za rok.
Jakie plany biegowe na nadchodzące miesiące? W lipcu i sierpniu mam zamiar regularnie trenować, ale nie biorę udziału w żadnych imprezach biegowych, bo po pierwsze wówczas jest na to zbyt gorąco, a po drugie, wakacje planujemy zdecydowanie rowerowe, będzie dużo kręcenia w pięknych zakątkach naszego kraju. Poza tym postanowiłam poszerzyć mój trening ogólnorozwojowy o nowe elementy, tak aby wzmocnić nogi i plecy: więcej przysiadów z obciążeniem, trening z wolnymi ciężarami wzmacniający plecy i ramiona, jestem pewna, że to poprawi moją technikę i postawę podczas biegu.
Mam takie marzenie, aby w przyszłym roku zadebiutować na dystansie maratońskim, ale nie będę się z tym spieszyć. Myślę, że najpierw starty w 8-9 półmaratonach i dopiero wtedy można przymierzać się do maratonu. Cztery starty w połówkach już za mną, z niecierpliwością czekam na kolejne, które - tak ja ta wrocławska - na długo pozostaną w mojej pamięci.
Do zobaczenia we Wrocławiu w przyszłym roku!
0 komentarze