Zimowe zakupy kosmetyczne

Korzystając z przerwy świątecznej zrobiłam przegląd moich ostatnich kosmetycznych nabytków i okazało się iż ostatnimi czasy zakupiłam kilka nowości, w sam raz na mój kolejny subiektywny przegląd kosmetyczny.


Zimowe zakupy kosmetyczne

Żel pod prysznic Biały Jeleń przeznaczony do cery wrażliwej

Zakupiłam go z myślą o naszych cotygodniowych wypadach na basen, bo nie mam zaufania do żeli dostępnych w dozownikach dostępnych w ośrodku do którego jeździmy. Poza tym moja skóra, szczególnie na nogach, jest podatna na wysuszenie i podrażnienia w związku z tym po kąpieli w chlorowanej wodzie nie chciałam narażać skóry na kontakt z jakimś agresywnym środkiem myjącym najpewniej zawierającym SLS. Zakupiony przeze mnie żel nie zawiera alergenów, parabenów i sztucznych barwników, został również przebadany w kierunku atopii. Produkt ma przyjemny, nienarzucający się zapach i rzeczywiście jest łagodny dla skóry. Po powrocie do domu i tak nawilżam skórę balsamem, bo jeszcze nie trafiłam na żel pod prysznic, który miałby jakieś wybitne właściwości nawilżające. Podsumowując produkt przyzwoity za umiarkowaną cenę, jedyne do czego mogłabym mieć zastrzeżenia to wydajność.


Żel pod prysznic Biały Jeleń
Żel pod prysznic Biały Jeleń


Mydło Błotno - Solne z Morza Martwego

Ostatnio wyruszyłam do Rossmanna w poszukiwaniu dobrego mydła. Na razie, po kilku latach regularnego użytkowania przestałam kupować mydła Aleppo i Marsylskie – nadal uważam, że to świetne produkty, ale czasami po prostu potrzebuję odmiany, także w zakresie pielęgnacji. Pierwszym i najważniejszym dla mnie warunkiem przy zakupie mydła jest to aby nie zawierało ono Sodium Tallowate, czyli soli sodowej tłuszczu zwierzęcego. Nie jestem veganką, ale sama myśl, że mogłabym myć twarz łojem zwierzęcym wywołuje u mnie obrzydzenie. Mydełko błotno- solne spełnia ten warunek i nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego, konserwantów ani toksycznych i rakotwórczych plastyfikatorów.

Mydło błotno-solne
Mydło błotno-solne

Bardzo podoba mi się jego zapach – nieco orientalny i tajemniczy – taki mydełko zza siedmiu mórz i oceanów. To mój najnowszy zakup sprzed paru dni, ale po pierwszych zastosowaniach zdecydowanie na plus.


Krem zimowy Winter Care firmy Perfecta

Zakupiony tylko i wyłącznie ze względu na to, że potrzebuję czegoś ochronnego na twarz gdy biegam, szczególnie w czasie porywistego wiatru i gdy temperatura spada poniżej zera. Według zapewnień producenta chroni skutecznie do – 20 stopni, swoją drogą mam nadzieję, że w tym sezonie zimowym nie dane nam będzie doświadczać aż tak siarczystych mrozów. Krem zawiera rówież filtry chroniące przed promieniowaniem UVA i UVB, ale jaką wartość mają rzeczone filtry, tego producent niestety nie podał. Skład bardzo przeciętny, parafina na drugim miejscu, ale tak jak napisałam wcześniej szukam ochrony w czasie biegania i to wszystko, nigdy w życiu nie zdecydowałabym się  na krem o takim składzie do codziennej pielęgnacji. W czasie biegu parafina tworzy ochronny film na mojej skórze zapobiegając negatywnemu działaniu czynników atmosferycznych, po powrocie do domu biorąc prysznic zmywam pozostałości tego specyfiku, ponieważ parafina nie pozwala skórze oddychać, a poza tym jest produktem ropopochodnym, a ja wolę widzieć na drugim miejscu w składzie wyciąg z brzozy lub inne roślinne składniki.

Krem Winter Care - Perfecta
Krem Winter Care - Perfecta


Odkąd dowiedziałam się, że jedna z drogerii w mojej okolicy ma w swojej ofercie produkty Sylveco, o których pisałam już we wcześniejszych wpisach z mojej kosmetycznej serii, jestem tam częstym gościem. Wybieram, przebieram, testuję i wśród wielu kosmetycznych perełek znajduję też takie, które mi nie służą jak na przykład krem Biolaven z wyciągiem z pestek winogron i olejkiem lawendowym. Na mojej skórze niestety się nie sprawdził, jego działanie odżywczo- nawilżające jest jak dla mnie zdecydowanie zbyt słabe. Tuż po nałożeniu kremu jest w porządku, ale już po godzinie czułam, że skóra jest ściągnięta i znikało jakiekolwiek uczucie nawilżenia.

Krem do twarzy - Biolaven organic
Krem do twarzy - Biolaven organic

Rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu firmy Sylveco

To moja miłość od pierwszego użycia. W składzie znajdziemy olej sojowy, wosk pszczeli, lanolina, olej rokitnikowy, masło karite, olej jojoba, olej z wiesiołka, masło kakaowe, betulinę, wosk Carnauba i olejek cynamonowy. Skład idealny z wyjątkiem lanoliny, ale przy całym tym bogactwie składników roślinnych mogę na to przymknąć oko. Pomadka doskonale rozprowadza się na ustach, nawilża i ma mój ulubiony cynamonowy zapach. Z pewnością jeszcze do niej wrócę i wypróbuję też inne pomadki tej firmy.

Rokitnikowa pomadka ochronna Sylveco
Rokitnikowa pomadka ochronna Sylveco

Kojący balsam do ciała Sylveco

Kolejny ciekawy kosmetyk w mojej eko – ziołowej kolekcji. Zawiera krwawnik pospolity, brzoza biała, miętę pieprzową, ekstrakt z aloesu, olej z pestek winogron, trigliceridy kwasu kaprylowego i kaprynowego, glicerynę i witaminę E.

Kojący balsam do ciała - Sylveco
Kojący balsam do ciała - Sylveco


Kosmetyk dobrze się wchłania i nawilża skórę, mięta daje takie fajne uczucie odświeżenia i ukojenia skóry, szczególnie po kąpieli w basenie. Podoba mi się również przezroczyste opakowanie dzięki któremu łatwo można sprawdzić ile kosmetyku jeszcze nam zostało.

Rumiankowy żel do twarzy Sylveco

Delikatny środek do mycia twarzy, oprócz rumianku w składzie ma kwas salicylowy o działaniu antybakteryjnym. Stosuję go codziennie wieczorem do zmycia makijażu, później przemywam twarz płynem micelarnym. Po miesiącu stosowania z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić iż jest to świetny kosmetyk z dobrym składem za umiarkowaną cenę. Do tego jest bardzo wydajny – z buteleczki o pojemności 150ml zużyłam dopiero jedną trzecią zawartości. Wystarczy odrobina żeby oczyścić twarz z makijażu i całodniowych zanieczyszczeń. Zapach też ma przyjemny, oczywiście pod warunkiem, że ktoś lubi rumianek, a ja uwielbiam.

Rumiankowy żel do twarzy - Sylveco
Rumiankowy żel do twarzy - Sylveco

Krem brzozowo – nagietkowy z betuliną Sylveco

Przeznaczony do skóry atopowej, przesuszonej i wrażliwej – z tego kremu jestem znacznie bardziej zadowolona niż z produktu z serii Biolaven, gdyż mam wrażenie iż znacznie bardziej nawilża i odżywia skórę. Stosuję go na noc i rano skóra jest gładka, promienna i wypoczęta. Oczywiście olbrzymie znaczenie dla kondycji nie tylko mojej cery, ale również całego organizmu jest to, iż bezwzględnie staram się wysypiać przynajmniej 8 godzin dziennie, a w okresie zimowym, jeśli tylko czas na to pozwala, to nawet więcej, bo czuję, że takie wsłuchanie się w siebie i życie zgodnie z rytmem natury jest dla mnie najlepsze. Okres jesienno- zimowy jest czasem odpoczynku, otulenia się kocem z kubkiem ciepłej herbaty i sen. Na podejmowanie życiowych wyzwań przyjdzie czas wiosną i latem, z którymi to porami roku nadejdzie przypływ nowej życiowej energii.


Krem brzozowo-nagietkowy z betuliną - Sylveco
Krem brzozowo-nagietkowy z betuliną - Sylveco

Eteryczny olejek miętowy 

Olejek powiększył moją kolekcję olejków, które stosuję praktycznie codziennie - olejek z drzewa herbacianego stosuję na niedoskonałości skóry i przy pierwszych objawach kataru, lawendowym przecieram nadgarstki przed snem, a sosnowy służy mi do domowej roboty odświeżaczy powietrza. Olejek miętowy również wykorzystuję do tego celu, ale również świetnie sprawdza się u mnie pocieranie nim skroni gdy jestem zmęczona, gdy mam długi męczący dzień pracy i potrzebuję przypływu energii i koncentracji. Olejek ten służy mi jako swego rodzaju „dopalacz” - polecam. Na razie stawiam swoje pierwsze kroki w temacie aromaterapii, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczona i mam zamiar kupować kolejne olejki i testować ich działanie.

Naturalny eteryczny olejek miętowy
Naturalny eteryczny olejek miętowy

No i to właściwie wszystko w grudniowym podsumowaniu kosmetycznym. Jak widzicie nie ma w tym zestawieniu kosmetyków do makijażu, w tym zakresie pełen minimalizm można powiedzieć. Makijaż raczej oszczędny, a w dni kiedy mogę leniuchować w domu i wchodzę tylko na biegowe ścieżki nie maluję się wcale. Obecnie stawiam bardziej na kosmetyki naturalne i pielęgnację. Pewnie według niektórych standardów nie jestem wystarczająco „zrobiona” i zadbana, ale dla mnie dbanie o siebie oznacza kilka ważnych czynników: ruch – bieganie, pływanie, regularne rozciąganie się, sen- przynajmniej osiem godzin, proste, ale pożywne posiłki przygotowywane z produktów sezonowych, czas na swoje pasje, a przede wszystkim polubienie siebie, cały ten pakiet, który dostaliśmy od losu.
Ten ostatni punk nam kobietom chyba spełnić najtrudniej, ja też nie osiągnęłam tutaj stanu zen, ale pracuję nad tym, staram się pielęgnować w sobie wdzięczność za ciało, które codziennie niezawodnie mi służy i dbam o nie najlepiej jak potrafię.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze