Dziennik aktywności fizycznej – 18 - 24 stycznia 2016

Aktywność fizyczna – wtorek – 19 stycznia 2016: bieg

Wegetariańska grochówka i smalec z fasoli
Żeby nie było, że tylko biegamy - na końcu coś o jedzeniu

Rano to dobre -12 stopni było. Zdrowy mrozik. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak się ochłodziło, dopiero gdy wyszedłem na zewnątrz, poczułem że coś tu trochę tak zimnawo... 


Nic to. Porządny strój, dobre buty i bez większych problemów zrobiłem zaplanowane 9km szybkiego biegu. Średnie tempo wyszło 4:42min/km, co jak na terenowo-śniegowe podłoże, po którym biegłem, uważam za całkiem zacny wynik (jak dla mnie przynajmniej).



Później pobiegła Matylda. Tym razem osiem kilometrów rozbiegania. Tempo w okolicach 6:15min/km. Matylda wzięła ze sobą telefon i zrobiła przy okazji kilka fajnych zdjęć mroźnego przedpołudnia.

Bieganie zimą
Trochę mroźnej zimy

Aktywność fizyczna – czwartek – 21 stycznia 2016: bieg

No, a więc, zatem tak. U mnie dzisiaj dzień regeneracyjny. Żadnego biegania, żadnej siłowni. Ogólnie, to niemal cały ten tydzień mam trochę lżejszy, bo kiedyś odpocząć też trzeba. 

Zima tymczasem nie odpuszcza i co stary śnieg się stopi, to za chwilę z nieba spada już nowa dostawa. Matylda nie zwracając uwagi na śnieg zrobiła dzisiaj rozbieganie 8km i to byłoby na tyle. 


Aktywność fizyczna – sobota – 23 stycznia 2016: bieg

No i po dniu regeneracyjnym. Dzisiaj rozbiegałem się za wszystkie czasy. Był bieg łączony: najpierw 9 km w tempie 4:40min/km, później bez przerwy przejście do spokojnego rozbiegania w okolicach 5:20min/km na dystansie 16km. Nie powiem - pod koniec było ciężkawo, zwłaszcza że zapakowałem się oczywiście do lasu, na mniej uczęszczane ścieżki (którymi zazwyczaj biegamy w okresie bezśniegowym), a tam śnieg i tylko ślady zajęcy... Trochę się umordowałem w tym śniegu. Łydki zdrowo umęczone, ale założenia wykonane. Jestem zadowolony.



Aktywność fizyczna – niedziela – 24 stycznia 2016: bieg

Bieganie zimą
Ładnie, choć zimnawo


Dłuższego biegania ciąg dalszy, a tymczasem w nocy, niepostrzeżenie, nadeszła odwilż. Wszystko zaczęło się topić, a od rana kropił deszcz. Zrobiło się trochę nieciekawie. W końcu jednak wyczekaliśmy godzinę, gdy przestało padać i ruszyliśmy pobiegać. Matylda tak minimalistycznie z racji słabszego nastroju, jakiegoś pobolewania w nodze i w ogóle - pogody potruchtała sobie jakieś 7km, a później sama wróciła do domu. 



Ja pociągnąłem dalej i w sumie wyszło mi 20km rozbiegania po chlupoczącym błocie śniegowym na podmokłych łąkach. Piszę to już chyba po raz setny, ale taka prawda: buty z membraną w takiej sytuacji sprawdzają się doskonale, a z racji trochę większego, niż typowe szosówki, protektora, w terenie także radzą sobie dostatecznie.



Nie samym bieganiem żyje człowiek, czyli coś dla ciała i coś dla ducha

Dawno już nie zamieszczaliśmy żadnych kulinarnych eksperymentów i najwyższy czas, żeby coś z tej działki wrzucić. Matylda przewertowała Jadłonomię i zarządziła gotowanie. W niedzielę w menu znalazły się: grochówka wegetariańska i smalec z fasoli - też wegetariański.

Przygotowanie proste, a efekt przechodzi najśmielsze oczekiwania. Nie będę zamieszczał dokładnych przepisów z książki. Napiszę jedynie, że jeżeli ktoś nie je mięsa, a poszukuje inspiracji do gotowania, to warto, żeby Jadłononię sobie zakupił. 

Grochówka jak wojskowa i smalec z fasoli
Grochówka jak wojskowa i smalec z fasoli

Jeśli chodzi o smalec z fasoli - jestem mocno zaskoczony, jak ta potrawa dokładnie imituje taki prawdziwy smalec z cebulką, bez skwarek co prawda, bo to danie wegetariańskie, ale i tak kapelusze z głów przed smalcem z fasoli - polecamy! Książkę do kupienia, a przepisy do testowania.

To było coś dla ciała, teraz część dla ducha. Ukazał się ostatni tom cyklu "Królowie Przeklęci" Maurice Druon i Matylda oczywiście od razu go kupiła. Cały cykl polecamy miłośnikom dobrej powieści historycznej, bazującej na rzeczywistych wydarzeniach i rozwijającej je o wątki fabularne wymyślone przez Autora. Wciągająca lektura na długie jeszcze wieczory.


Królowie Przeklęci - dobra lektura na zimowe wieczory
Królowie Przeklęci - dobra lektura na zimowe wieczory

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze