Sportowe podsumowanie września 2014

Półmaraton Philipsa Piła 2014
Wrzesień, wrzesień. Niewiele się w tym wrześniu działo. Pomijając oczywiście nasz wyjazd na półmaraton do Piły i związany z tym mój pierwszy udział w jakimkolwiek biegu masowym.

Wyjazd udany, impreza bardzo przyjemna. Dużo miłych wrażeń i wspomnień. Naprawdę cieszę się, że na swój debiut w bieganiu wybrałem start w Pile. Jak dla nas wszystko było zorganizowane bardzo dobrze. Wszystkich bliżej zainteresowanych tym wyjazdem odsyłam do wpisu o półmaratonie, w którym opisałem nasz wyjazd na tę imprezę biegową.

Po powrocie z półmaratonu zupełnie już wpasowaliśmy się w koleiny codzienności. Dom, praca, regularne treningi biegowe i na siłowni. Tę monotonię doskonale zresztą widać było w cotygodniowych dziennikach aktywności. Poza tym pogoda zrobiła się iście jesienna. Przez jakiś czas było chłodno, mokro i ponuro. Wszystko to nastrajało nas tak jakoś smutno i rzewnie... ;)

Nie wiem, jak Wy, ale ja - jesienną porą - mam duże skłonności do egzystencjalnej zadumy "nad nicością świata tego". Żniwa, koniec lata, powoli szykująca się do zimy przyroda. Jakoś tak to wszystko działa na mnie przygnębiająco. Jeszcze tak niedawno biegłem tą dróżką, było rozkosznie ciepło, rozbuchana roślinność, wielka "zieloność", nawet te nieszczęsne kąsające bąki dało się przecierpieć ;). Było wesoło, kolorowo i słonecznie! Teraz: ołowiane chmury nad głową, smutne zaorane pole, trawa już też jakaś taka wypłowiała, połamane i uschłe badyle przy drodze... Jedynym plusem jest brak jakichkolwiek gryzących owadów, a jedyną aktywnością, którą chciałoby się uprawiać, jest siedzenie w fotelu z dobrą książką w dłoni i ciepłą herbatką w dzbanku.

Przy okazji dobrej książki - EmmaErnst - dzięki Twojemu poleceniu przeczytałem ostatnio m.in. "Dzienniki kołymskie" i "Białą gorączkę" Jacka Hugona Badera (to się chyba odmienia?). Muszę przyznać, że pochłonąłem te relacje z podróży jednym tchem. Bardzo mi się podobały, chociaż momentami styl wydawał się trochę kanciasty, a niektóre opowiastki jakby nieco naciąganie. Ogólnie jednak duży plus - jak najbardziej polecam i dziękuję za polecenie tego Autora.

Wróciłem też nieco do moich zimnowojennych zainteresowań i wszystkim, których ciekawi ta tematyka gorąco polecam dzieło "Teraz już wiemy... Nowa historia zimnej wojny" - autor: John Lewis Gaddis, z literatury mniej poważnej "Matka diabła. Kulisy rządów Chruszczowa" - autor: Wiktor Suworow.
Na koniec trochę postapokaliptycznej fantastyki w postaci książki "Kantyk dla Leibowitza" - Waltera Millera, a dla tych, którzy kiedyś zagrywali się w gry komputerowe z serii Fallout nie lada gratka, bo wydana po wielu latach oczekiwań kontynuacja utrzymanej w postapokaliptycznym klimacie gry Wasteland o takiej samej nazwie tylko z cyferką 2. Doskonałe lektury (w grę nie grałem, a więc się nie wypowiadam) zdecydowanie ułatwiające osiągnięcie i utrzymanie jesiennego spadku nastroju ;)

Ale my tu gadu, gadu o książkach i grach, a to ma być sportowe podsumowanie miesiąca. Podsumowując zatem historie klimatyczno - atomowe. Świat bez słońca jest dla nas bardzo smutny, a ponura jesień i zima to nie są nasze ulubione pory roku. Jakoś jednak trzeba sobie radzić. Zwłaszcza, że ostatnio pogoda jakby się poprawiła. Znowu świeci słońce, jest radośnie i całkiem ciepło. Znakomita pogoda do wszelkich aktywności na świeżym powietrzu. Mamy wielką nadzieję na to, że taka pogoda utrzyma się jak najdłużej i że przez wiele jeszcze dni będziemy mogli cieszyć się piękną złotą jesienią.

Wrzesień w cyferkach wygląda mniej więcej tak:

Statystyki aktywności - wrzesień 2014

Biegowo realizujemy obecnie ten sam plan, czyli 10km w 50 minut, lecz każde z nas jest na innym jego etapie i w związku z pracą i rozkładem dnia, każde z nas biega w innych godzinach. Takie życie. Matylda rozpoczęła ten plan już po raz drugi i stopniowo poprawia swoje wyniki. Ja w przyszłym tygodniu mam ostatni - odpoczynkowy - tydzień planu, tak że zbyt wiele nie pobiegam.

Co będzie dalej? Nic szczególnego. Nadal będziemy starali się realizować swoje pomysły biegowe. Fajerwerków raczej nie będzie. Ot, raczej taka monotonna "praca u podstaw". Byle tylko się chciało chcieć!

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze