I jak tu nie biegać - książka Beaty Sadowskiej okiem Matyldy
„I jak tu nie biegać”
Beaty Sadowskiej – początkowo nie brałam pod uwagę zakupu tej
książki, mimo tego, że od kilku miesięcy widziałam ją na
listach książkowych bestsellerów. Mój sceptycyzm wynikał z tego, iż ostatnio obserwuję istną „klęskę urodzaju” rozmaitych
poradników napisanych przez naszych rodzimych celebrytów, a pani
Beata znana mi była do tej pory głównie jako prezenterka telewizji
śniadaniowej. Tymczasem moje obawy co do wartości i zawartości tej
książki okazały się zupełnie bezzasadne.
Książka jest naprawdę świetna
i godna polecenia zarówno dla tych, którzy
rozpoczynają dopiero swoją przygodę z bieganiem, początkujących
biegaczy (do których zalicza się ma skromna osoba), jak i tych
bardziej zaawansowanych rozważających swój start w zawodach typu
półmaraton (Leon). Dopisek Leona: Leon też jest początkujący tylko może trochę bardziej się stara, ale ze względu na warunki fizyczne, rasowym biegaczem raczej nigdy nie zostanie.
W książce barwne
opowieści autorki o przygodach z bieganiem przeplatają się ze
wskazówkami profesjonalnego trenera Kuby Wiśniewskiego na temat
tego, jak dobrać odpowiednie buty, rozgrzewki, rozciągania, diety
biegacza i wielu innych istotnych dla wszystkich biegających
kwestii. Książka jest napisana w bardzo wciągającym stylu i
przyznam, że skończyłam ją w ciągu jednego dnia.
Lektura ta pojawiła się
w moim życiu we właściwym momencie – po ponad półrocznych
systematycznych treningach dopadł mnie kryzys spowodowany brakiem
widocznych postępów, który podkopał nieco moją wiarę w sens
kontynuowania tej aktywności fizycznej. „I jak tu nie biegać”
dała mi pozytywnego kopa i wzmocniła moją mocno sponiewieraną
motywację. Dopisek Leona: a to dopiero, to ja z bloga muszę się dowiadywać o tym, że moja żona ma "mocno sponiewieraną motywację" - bardzo nieładnie...
Emanuje z niej autentyczna radość z biegania osoby,
która wzięła udział w dwunastu maratonach na kilku kontynentach, poza
tym jest to książka o bieganiu napisana z kobiecej perspektywy, a
takich książek na ten temat jest niewiele.
Dopisek Leona: mimo, że książka faktycznie pisana z kobiecej perspektywy, to jednak po jej przeczytaniu, mogę polecić ją także panom. Zarówno tym biegającym, jak i tym, którzy dopiero do biegania się przymierzają.
Książeczka napisana w stylu lekkim i przyjemnym. Nie straszy wyliczeniami, rozpiskami treningowymi i technicznym żargonem. Czyta się szybko i "jednym tchem". Autorka wg mnie większy nacisk kładzie - jak to kobieta - na odczucia związane z bieganiem, na radość płynącą z uprawiania tej aktywności fizycznej. Barwnie opisuje doznania związane z porannymi biegami, uczucia towarzyszące bieganiu w różnych egzotycznych miejscach. Pisze "po prostu" i "po ludzku". Myślę, że każdy biegający w wielu miejscach się z nią zgodzi i w duchu powie: "Faktycznie, też tak to czuję".
Sadowska pisze także trochę o tym, w jaki sposób godzi bieganie z życiem rodzinnym i zawodowym. Niewielu z nas może sobie przecież pozwolić na zupełne poświęcenie się swojej pasji, z pominięciem pracy zarobkowej, czy rodziny. Autorka swoim przykładem udowadnia, że można robić i jedno i drugie, tzn. pracować, wychowywać dziecko i biegać. Jeżeli ktoś chce, to może. Pewnie, że nie jest łatwo, ale za to jak satysfakcjonująco!
Podobnie, jak Matylda: szczerze polecam przeczytanie tej książki. Bardzo lekka i przyjemna lektura na wakacyjne wyjazdy.
Polecam z całego serca
– na pewno jeszcze nieraz wrócę do tej książki.
0 komentarze