Sportowe podsumowanie maja 2014

Medal
Za nami kolejny aktywny miesiąc. W maju pogoda specjalnie nie dopisywała i dlatego wypadło nieco aktywności związanej z rowerem. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Może w czerwcu uda nam się te braki nadrobić, tym bardziej, że rower, a raczej kondycja umożliwiająca poruszanie się na nim, będzie dla nas dość ważna w okresie wakacyjnym, ale o tym na razie sza!

Trochę w tym maju się działo. Matylda wykoncypowała sobie nowy plan/sposób na bieganie - stopniowe zwiększanie czasu i długości biegu prowadzonego w tempie konwersacyjnym. Bez żadnych przyspieszeń, bez marszu. Po prostu jednostajny bieg w tempie ok 7min/km. Ja tam nie wiem, co z tego będzie. Jak już pisałem, jakoś nie do końca mi się ten pomysł podoba, ale kto wie, może to, co dobre dla mnie, nie jest dobre dla Matyldy i odwrotnie. Zobaczymy z czasem.

Ja staram się trzymać założeń: szybkie przebieżki, podbiegi i długie wybiegania. Trzy do czterech biegów w tygodniu. Ostatnimi czasy znacząco udało mi się zwiększyć dystans biegu ciągłego i powoli mam nadzieję dobić do odległości półmaratonu w czasie powiedzmy ok dwóch godzin. No, po tym oczywiście z 60 km na rowerze, koniecznie pod wiatr, żeby chociaż trochę się zmęczyć... Wszystkich, którzy nie wiedzą, o czym ja tutaj bredzę, zapraszam do przeczytania Dziennika Aktywności Fizycznej 26 maja - 1 czerwca 2014.

W którymś z dzienników wspomniałem już, że nasze drogi biegowe trochę się rozchodzą. Wychodzimy ćwiczyć razem, część trasy robimy wspólnie, później jednak najczęściej rozdzielamy się i każdy realizuje swoje założenia. Rodzi to pewne problemy, jeżeli chodzi o pomiary tego biegania. Mimo, że raczej nie jesteśmy gadżeciarzami, to jednak lubimy sobie czasem te cyferki porównać, czy podsumować na zakończenie roku. Ma to jakieś działanie motywacyjne, można przy okazji powspominać - zwłaszcza że sports-tracker zapisuje zdjęcia robione na trasie razem z treningiem, miejscem i czasem zrobienia fotki. Urządzenie pomiarowe mamy póki co tylko jedno. Matylda coś tam przebąkuje o pulsometrze, ale sam pulsometr nie zmierzy tempa, prędkości czy długości trasy..., a porządne zegarki to już wydatek kilku stówek (najtańszy to chyba Garmin Forerunner 110 wersja z miernikiem tętna oraz GPS-em), a kilka stówek, to zawsze kilka stówek ;( Tak źle i tak niedobrze... Nieważne.

To, jeżeli chodzi o bieganie. Na rowerkach jeździmy razem, podziwiamy krajobrazy, cieszymy się wolnością i możliwością obcowania z przyrodą oraz klniemy - przynajmniej ja -  na przeciwne wiatry ;)

Na zakończenie trochę cyferek. W maju zrealizowaliśmy (czasem biegałem sam, ale nie będę już tego rozbijał, bo i po co):
  • 21 jednostek treningowych, w tym 17 biegowych i 4 rowerowych,
  • pokonaliśmy ogólnie 296 km, z tego 145 km przebiegliśmy, a 152 przejechaliśmy na rowerze,
  • średniej prędkości w maju nie podam, ponieważ program wyświetla jakieś bzdury (chyba coś się źle zsynchronizowało, albo jakiś inny babol - nie będę już dociekał),
  • średnia prędkość jazdy w maju wyniosła 17,98 km/h, a średnie tempo 3,20 min/km,
  • ogółem orientacyjnie - do tej cyferki nie przywiązujemy akurat prawie żadnej wagi, gdyż jej wiarygodność jest raczej niewielka - spaliliśmy 14742 kcal.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze