Bieg - krótki dystans - 15.03.2014
Sobotnie bieganie. Jedno słowo: tragedia. Ciężko, boląco, bez polotu i amortyzacji. Mozolne tupanie noga za nogą. Do tego straszny wiatr, który odbierał całą przyjemność z i tak ciężkiego biegu.
Matylda wymyśliła jakiś ból śródstopia, ja biegłem z kolkopodobnym bólem w boku. Normalnie: tuptanie dwóch połamanych inwalidów. Pocieszamy się tylko tym, że następnym razem będzie lepiej, o ile ta nieszczęsna pogoda nie zepsuje się do reszty... (dopisane drugiego dnia: pogoda zepsuła się do reszty, a tak było ładnie)
Zaliczyliśmy - tylko i aż tyle. Prędkość i czas ze zrzutu ekranowego mówią same za siebie: jakoś się toczyliśmy:
0 komentarze