Kaszubska Marszruta - rowerem po Kaszubach - część IV - ostatnia
Czwarty dzień zaczęliśmy od tego, że skręciliśmy w niewłaściwą drogę. Po kolei jednak. Dzień wstał piękny i zapowiadał się na dość ciepły. Według prognoz miało być raczej słonecznie i bez deszczu. Zawsze to jakiś postęp w stosunku do kilku poprzednich chłodnych lub chłodnych i deszczowych dni.
Plan na dzisiaj to wycieczka do Parku Narodowego Borów Tucholskich i Chojnice. Po drodze oczywiście różne małe atrakcje i mniej lub bardziej urocze wioski.
W lesie o poranku |
Jak wspomniałem na początku, przez moją nieuwagę i roztargnienie, skręciliśmy w niewłaściwą drogę. Ponieważ jechaliśmy tą trasą w poniedziałek, w jakiś przedziwny sposób byłem przekonamy, że dziś ponownie mamy jechać tym fragmentem szlaku. Gdy zorientowałem się, że jedziemy nie tam, dokąd jechać powinniśmy, byliśmy już są daleko, aby zawracać. Skutkiem tego w ostatecznym rozrachunku nadłożyliśmy około 10-ciu kilometrów. Mówi się trudno, jedzie się dalej.
Po przejechaniu dodatkowych kilometrów, dotarliśmy W końcu do Małej Swornejgaci. Akurat w przypadku tej miejscowości, nazwa bardzo dobrze oddaje rzeczywistość. Wioska jest zwyczajnie mała. Niewielka przystań, kilkanaście domów i świetny unoszony most. Tyle w temacie. Kameralnie, cicho i spokojnie.
Małe Swornegacie - widok na jezioro |
Pojechaliśmy dalej i wkrótce wjechaliśmy do Parku Narodowego Borów Tucholskich. Są tu szlaki rowerowe i piesze. Wszystkie dobrze oznakowane i piękne. Miejscami mocno piaszczyste, ale przy odrobinie wysiłku, bez problemu można po nich jeździć.
W Parku Narodowym Borów Tucholskich |
A sam park narodowy? Powiem tyle: odbyliśmy wspaniałą przejażdżkę po pięknym i tajemniczym lesie. Im głębiej w las, tym mniej ludzi. Tylko my i wielka zieloność wokół. Delikatny śpiew ptaków i to powietrze, przesycone tysiącem zapachów po nocnym deszczu. Coś wspaniałego.
Gdzieś na szlaku Kaszubskiej Marszruty |
Kościół pw. Wszystkich Świętych w Brusach |
Po parku były Brusy. Miasteczko niczym specjalnie się nie wyróżniające. Dalej, zielonym szlakiem Kaszubskiej Marszruty, dojechaliśmy do Chojnic. Ładne Stare miasto, sympatyczny rynek, fragmenty murów obronnych. W Chojnicach zdecydowanie jest co oglądać. Dodatkowo na rynku można całkiem dobrze zjeść. Skuszeni zapachem pizzy, usiedliśmy w jednym z ogródków i też zamówiliśmy sobie słusznych rozmiarów vegetarianę.
Chojnicka starówka |
Najedzeni i trochę rozleniwieni posiłkiem i odpoczynkiem, ruszyliśmy W dalszą drogę. Do Sokola dojechaliśmy przez Charzykowy i to był koniec naszej dzisiejszej, niemal stukilometrowej wycieczki.
Dzień piąty
Jak mawiają, wszystko co dobre, szybko się kończy. Dzisiaj ostatni dzień naszych rowerowych wycieczek szlakami Kaszubskiej Marszruty.Na zakończenie pobytu postanowiliśmy zrobić sobie lekką wycieczkę odcinkiem czerwonego szlaku Marszruty, którym jeszcze nie jechaliśmy. Trasa łatwa, niemal w całości prowadząca równymi ścieżkami rowerowymi.
Na szlaku Kaszubskiej Marszruty |
Szybko dojechaliśmy do Małej Swornejgaci, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój nad jeziorem. Dalej komfortową ścieżką przez Bachorze, gdzie pogapiliśmy się na żaglówki, niespiesznie dotarliśmy na promenadę w Charzykowach. Tutaj kawa i znowu relaks nad jeziorem. Przy sobocie i ładnej pogodzie, na promenadzie trochę większy ruch, niż W tygodniu, ale i tak raczej dość spokojnie.
Posiedzieliśmy, nacieszyliśmy się ciepłem i wakacyjną atmosferą, a później znowu na koń, ostatnie kilometry do Sokola i koniec. Jutro wracamy do domu.
Mostek na Brdzie w Męcikale - dla pieszych i rowerzystów |
Za wyjątkiem Pętli Konarzyńskiej, przejechaliśmy niemal całą Kaszubską Marszrutę. Zostały oczywiście jakieś odcinki szlaku, które ominęliśmy, większość jednak udało nam się pokonać. Jeden dzień poświęciliśmy na jazdę szlakami Greenway, w tym fragmentem szlaku Naszyjnik Północy.
Marszruta to świetnie przygotowane i oznakowane ścieżki rowerowe dostępne W zasadzie dla każdego. Na trasie spotykaliśmy zarówno rowerzystów sprawiających przynajmniej wrażenie zaawansowanych, jak i rodziny Z dziećmi jadącymi na małych rowerkach, a nawet rowery z przyczepkami do przewozu dzieci. Słowem: Marszruta to znakomity pomysł na aktywne spędzenie czasu na rowerze niezależnie od kondycji i rowerowego doświadczenia.
Ścieżka Kaszubskiej Marszruty |
Zupełnie inaczej sprawa wygląda, jeżeli idzie o szlaki Greenway. Są one nieco bardziej wymagające, a niektóre odcinki mogą być dla kogoś mało zaprawionego W rowerowych bojach, mocno uciążliwe. O ile większość szlaków Marszruty można pokonać na jakimkolwiek rowerze (miejskim, trekkingowym, mtb czy nawet szosowym), o tyle na niektóre odcinki Greenway wybrałbym się tylko trekkingiem lub mtb.
Szlaki Greenway są za to zdecydowanie ciekawsze przyrodniczo i krajobrazowo. Zazwyczaj jedziemy W ciszy i samotności i możemy rozkoszować się pięknem otoczenia (o ile akurat nie grzęźniemy w piachu lub błocie, jeżeli na szlak wybraliśmy się po deszczowym dniu). A tak na poważnie: dla lubiących samotną jazdę po bezdrożach, szlaki Greenway, będą w sam raz.
Na koniec trochę plaży |
Podsumowując: rowerowe szlaki Kaszubskiej Marszruty oceniamy zdecydowanie na plus. Dobrze przygotowane ścieżki, piękne krajobrazy, Park Narodowy Borów Tucholskich, do tego wszystkiego mnogość miejsc do plażowania i obozowania. Dodatkowo, jeżeli pogoda dopisze, można wybrać się na kajaki. Tu nie sposób się nudzić. Polecamy, nie tylko rowerzystom.
Dodatkowo na zakończenie kilka słów o Agroturystyce u Garncarza - miejscu, w którym się zatrzymaliśmy. Świetny, klimatyczny domek. Na górze pokoje, super wyposażona kuchnia, a na dole - rodzinny warsztat garncarski.
Agroturystyka U Garncarza - ładnie i wygodnie |
Agroturystyka U Garncarza - ładnie i wygodnie |
Można zobaczyć, że "nie święci garnki lepią", można kupić coś na pamiątkę. Do kompletu przemili gospodarze i czegóż chcieć więcej? Zdecydowanie polecamy!
Świetnie wyposażona kuchnia |
Agroturystyka U Garncarza - ładnie i wygodnie |
W rodzinnym warsztacie garncarskim |
W rodzinnym warsztacie garncarskim |
W rodzinnym warsztacie garncarskim |
W rodzinnym warsztacie garncarskim |
0 komentarze