Rowerem po Podlasiu cz 1 - Biebrzański Park Narodowy i Carska Droga
Takie widoki przy Carskiej Drodze |
Miejsce pośrodku niczego. Dom, w którym śpimy, stoi dosłownie pośrodku niczego. Piękne miejsce. Wokół tylko bagna i łąki. O poranku i wieczorem brak dźwięków wytwarzanych przez człowieka i cywilizację. Jedyne, co słychać, to kumkanie żab, klekot bocianów i krzyki żurawi.
Poza tym nic. Cisza taka, aż uszy bolą. Rankiem na okoliczne pastwiska wychodzą stada krów, trochę koni. Pasie się to całe towarzystwo na ogromnych łąkach zupełnie swobodnie. Taki ot, bukoliczny niemal obrazek...
Na Podlasiu - chyba będzie burza... |
My - jak tradycja nakazuje - przywieźliśmy ze sobą rowery z zamiarem przejechania którejś setki kilometrów po tych pięknych okolicach. Pierwszego dnia pobytu wybraliśmy się na - można by powiedzieć - objazd Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wycieczka przewidziana na około 100km. Pewnie wyszło trochę więcej, ale tego już nie sprawdzę, bo w swojej nieogarnionej mądrości nie włączyłem rejestrowania śladu.
Pierwszym punktem wycieczki były resztki schronu, w którym podczas Kampanii Wrześniowej 1939 roku walczył i zginął wraz że swymi żołnierzami kapitan Raginis. Dysproporcja sił była ogromna: kilkuset przeciwko tysiącom...
Góra Strękowa - pozostałości schronu obserwacyjnego, w którym bronił się we wrześniu 1939 kpt Raginis z załogą |
Dalej skierowaliśmy się, jadąc wiele kilometrów fragmentem szlaku Euro Velo 11, do Osowca - Twierdzy Osowiec. Dla zainteresowanych napiszę, że szlak jest bardzo słabo oznakowany w terenie. W sporej części ledwo widoczne piktogramy malowane na drzewach. Dopiero w okolicach Osowca można zobaczyć w miarę czytelne tabliczki z oznaczeniem szlaku.
Pod wieżą obserwacyjną w okolicach Osowca - zaczęło padać |
Przed Osowcem złapał nas pierwszy deszcz. Trochę padało, ale nie było źle. Dojechaliśmy w okolice Twierdzy Zarzecznej, trochę pozwiedzaliśmy resztki umocnień, podeschliśmy na platformie widokowej i ruszyliśmy w stronę Osowca. Gdy do niego dotarliśmy, nadeszła kolejna fala deszczu. Tym razem schroniliśmy się na przydrożnym przystanku autobusowym. Lało naprawdę mocno. Siedzieliśmy na tym przystanku chyba z godzinę, aż w końcu przestało padać na tyle, że można było jechać dalej.
Okolice Osowca - element twierdzy zarzecznej w Osowcu |
Daliśmy sobie spokój ze zwiedzaniem twierdzy. Raz, że tego typu budowle raczej nas nie interesują, dwa, żeby zwiedzić twierdzę znajdującą się na terenie jednostki wojskowej i częściowo przez wojsko używaną, trzeba wcześniej umówić się telefonicznie, trzeba okazać się dowodem osobistym, którego przy sobie nie miałem, trzy wreszcie, mieliśmy trochę dość deszczu i chcieliśmy wykorzystać moment lepszej pogody na dalszą jazdę.
Za Osowcem wyjechaliśmy na piękną Carską Drogę, będącą jednocześnie fragmentem szlaku rowerowego Green Velo. Tak, to ta droga, przy której stoją znaki ostrzegawcze dotyczące łosi.
Wjeżdżamy na Carską Drogę |
Carska Droga wiodąca przez Biebrzański Park Narodowy, to po prostu coś pięknego. Miejsce wymarzone dla rowerzysty. Znikomy ruch samochodowy i super nawierzchnia.
Na drodze do Grobli Honczarowskiej |
Długa Luka - kładka wgłąb bagna - także przy Carskiej Drodze |
Las, bagna, ścieżki edukacyjne, ścieżki biegowe, groble i kładki przez mokradła, mnóstwo tablic informacyjnych. Do tego wszystkiego infrastruktura Green Velo, czyli MOR-y. Wszystko to sprawia, że będąc w okolicy, grzechem byłoby nie przejechać się Carską Drogą.
Nietypowe znaki drogowe przy Carskiej Drodze |
Dla informacji: do wejścia na teren parku i na ścieżki edukacyjne wymagane są płatne karty wstępu. Jasne, że raczej nikt w środku lasu tych kart sprawdzał nie będzie, tym niemniej, zawsze istnieje możliwość spotkania strażnika, a koszt jednodniowej karty nie jest duży i wynosi 6 złotych. Poza wszystkim jednak, warto je jednak kupić i w ten sposób jakoś odwdzięczyć się za stworzenie tak uroczego miejsca. Tyle spraw formalnych.
Tablice informacyjne przy Carskiej Drodze - są tu i ścieżki biegowe |
Jedynym, co trochę dzisiaj zepsuło nam radość z wycieczki, były mocne i częste opady deszczu. Po Osowcu jeszcze chyba dwa razy kryliśmy się na MOR-ach przed ulewą, a gdy padało nieco mniej, jechaliśmy w deszczu.
Jeden z MOR-ów przy Carskiej Drodze w okolicach Twierdzy Osowiec |
Dopiero po 17 na dobre przestało padać i na zachodzie nawet widać było jakieś przebłyski słońca. Pomijając zupełnie mokre buty, do naszej agroturystyki dojechaliśmy niemal wysuszeni. Jeszcze tylko przygotowanie czegoś do jedzenia, małe czyszczenie rowerów i napędów z błota, później można już leżeć i pisać relację... chociaż oczy same się zamykają..
Biebrzański Park Narodowy - morze traw po horyzont |
0 komentarze