Dziennik aktywności fizycznej – 8 - 14 lutego 2016
Aktywność fizyczna – czwartek – 11 lutego 2016: bieg
A 14 lutego nastała jednodniowa wiosna |
Wiem, znowu się obijamy, ale cóż zrobić. Matylda dochodzi do siebie i miejmy nadzieję pełni zdrowia i na razie nie biega wcale. Ja do czwartku zrobiłem sobie wolne po Forest Run. Trochę dlatego, żeby odpocząć, trochę po to, żeby także ostatecznie wyzdrowieć.
W czwartek zrobiłem lekkie rozbieganie - 10km po 5:23min/km. Jakoś ciężko i niemrawo mi się biegło. Nie wiem, o co chodzi. Niby zmęczony nie byłem, a jednak nogi jak z ołowiu. No nic, przebiegłem. Zobaczę, co będzie w sobotę, bo mam zamiar zrobić jakieś dłuższe rozbieganie. Mam nadzieję, że może wreszcie zacznie się jakieś normalne bieganie, bo jak na razie, to od początku lutego wygląda to nieciekawie.
Aktywność fizyczna – sobota – 13 lutego 2016: bieg
Jak zapowiadałem, tak i zrobiłem. Mimo niewielkich chęci zafundowałem sobie wycieczkę biegową 32 km. Tempo bardzo spokojne - okolice 6min/km. Zresztą szybciej i tak nie dałbym rady. Chyba ostatnio jestem w jakimś dołku biegowym, jeżeli chodzi o formę, bo biega mi się nadzwyczaj ciężko i mało komfortowo.
Nic nie boli, nie nie dolega, żadnych urazów, teoretycznie wszystko powinno grać, a tymczasem, mimo spacerowego tempa, po pięciu kilometrach miałem ochotę rzucić to w diabły i wrócić spacerem do domu. Nie przemęczam się jakoś specjalnie ostatnio. W tym tygodniu biegłem w sumie tylko raz - w czwartek. Pojęcia nie mam skąd takie znużenie. Poza tym, że męczy mnie już ta wszechotaczająca szarość, nagie drzewa, uschłe badyle i wieczny wiatr. No nic, trzeba przeczekać.
Nic nie boli, nie nie dolega, żadnych urazów, teoretycznie wszystko powinno grać, a tymczasem, mimo spacerowego tempa, po pięciu kilometrach miałem ochotę rzucić to w diabły i wrócić spacerem do domu. Nie przemęczam się jakoś specjalnie ostatnio. W tym tygodniu biegłem w sumie tylko raz - w czwartek. Pojęcia nie mam skąd takie znużenie. Poza tym, że męczy mnie już ta wszechotaczająca szarość, nagie drzewa, uschłe badyle i wieczny wiatr. No nic, trzeba przeczekać.
Aktywność fizyczna – niedziela – 14 lutego 2016: bieg
Trochę po asfalcie |
I trochę po lesie |
Po smutnej sobocie, przyszła słoneczna niedziela. Matylda po tygodniowym odpoczynku od biegania i walce z resztkami przeziębienia postanowiła skorzystać z przepięknej pogody i pobiegać. Mi po wczorajszej wycieczce specjalnie już biegać się nie chciało, a więc dla odmiany wsiadłem na rower i przejechałem z Matyldą te 10km rozbiegania.
Piękna pogoda, radosne słońce, ciepło, kolorowo i przyjemnie. Od razu więcej chęci do życia. Aż Matylda z radości włożyła swoje intensywnie kolorowe legginsy od Nessi ;)
Jakoś pomalutku może uda się wrócić do lepszej formy, a może także i znużenie z czasem minie. Staramy się być dobrej myśli, jak najlepiej robić swoje i nie rozmyślać zanadto, dlaczego jest raczej coś, niż nic ;) Niedługo szykuje się nam kolejne bieganie i bardzo chcielibyśmy być już całkiem zdrowi do tego czasu.
Mini wiosna w lutym |
Jakoś pomalutku może uda się wrócić do lepszej formy, a może także i znużenie z czasem minie. Staramy się być dobrej myśli, jak najlepiej robić swoje i nie rozmyślać zanadto, dlaczego jest raczej coś, niż nic ;) Niedługo szykuje się nam kolejne bieganie i bardzo chcielibyśmy być już całkiem zdrowi do tego czasu.
0 komentarze