Dziennik aktywności fizycznej – 29 grudnia 2014 - 4 stycznia 2015

Jakiś sposób na Sylwestra ;)

Aktywność fizyczna – wtorek – 30 grudnia 2014: bieg


Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, mróz trzyma niezgorszy, a ja i tak biegam. Dzisiaj ciemnym wieczorkiem 9 km biegu z narastającym tempem w zakresie od 05:32 do 04:54. Choć było naprawdę chłodno, to biegło się bardzo dobrze. Aż sam byłem zdziwiony, że jest tak lekko. Dzięki temu tempo wyszło nieco wyżej od zakładanego, ale skoro nogi same niosły...


Bieg - 30 grudnia 2014


Matylda dzisiejszy bieg przełożyła na jutro z powodu obecności śniegu i lodu na ścieżkach i chodnikach.



Aktywność fizyczna – środa – 31 grudnia 2014: bieg


Dzisiaj - ponieważ od wczoraj świeżego śniegu nie dosypało, a stary się zużył ;) - Matylda zrealizowała wczorajszy bieg na 10km. Bieg w stałym, jednostajnym, komfortowym tempie, po ścieżce między lasem i polem, w cichej i spokojnej atmosferze późnego przedpołudnia. W pewnym momencie, niemal spod nóg, wyskoczyły cztery piękne sarny - było co podziwiać.


Bieg 31 grudnia 2014 - Matylda

Aktywność fizyczna – czwartek – 1 stycznia 2015: bieg


Pierwszy dzień nowego roku. Biegło się strasznie. Nie, nie z powodu, o którym zapewne niektórzy sobie pomyśleli;) Ja niepijący jestem, tak że przeważnie wstaję rano zdrowy i świeżutki. Jednakże wczoraj strułem się jakimś jedzeniem. Okropieństwo: dreszcze, zimno, mdli, głowa boli... W ciągu godziny ze zdrowego człowieka stałem się dygocącym z zimna zdechlakiem. Ot, taki Sylwester.


Bieg - 1 stycznia 2015


Jakoś tę nockę przemęczyłem i ponieważ rano czułem się już całkiem znośnie, postanowiłem pobiec. Zwłaszcza, że w nocy bardzo się ociepliło - temperatura zdecydowanie na plusie i jak tu w domu siedzieć? Na ulicach pusto i cicho, ni żywego ducha, tylko opakowania po petardach. Pobiegłem zaplanowane 9 km w narastającym tempie od 05:32 do 04:54. Bieg ukończyłem już tylko siłą woli. Bardzo kiepskie samopoczucie. No nic, pewnie jutro będzie lepiej. Nowy rok, cholera...


Aktywność fizyczna – sobota – 3 stycznia 2015: bieg


Znowu biegamy na przemian - tak, żeby było więcej dni w dzienniku aktywności ;) Dzisiaj Matylda, walcząc z silnym wiatrem pobiegła 8 km w równym tempie. Tempo nie było specjalnie zawrotne, lecz w pełni zgodne z założeniami planu. Co prawda ogólnie pogoda była całkiem przyjemna, bo i dość ciepło i słońce wyglądało zza chmur, lecz wiatr bardzo uprzykrzał bieganie.


Bieg 3 stycznia 2015 - Matylda


Aktywność fizyczna – niedziela – 4 stycznia 2015: bieg


Dzisiaj wspólne bieganie. Znaczy się biegniemy oddzielnie, lecz tego samego dnia. Dzisiaj wiatrzysko było naprawdę spore. Odcinki, które wypadały pod wiatr, lub z wiatrem bocznym wymagały sporo dodatkowego wysiłku i samozaparcia. Później w ciągu dnia na przemian spadł śnieg, świeciło słońce, zrobiło się niemal ciemno i spadł grad, znowu zaświeciło słońce, a wieczorem do wszystkich tych atrakcji dołączył lód, który cienką warstewką pokrył mokre drogi i chodniki. Lodowisko za darmo.


Mały grad



Matylda - 8 km szybki bieg. Zakładane w planie biegowym tempo na dzisiejszy bieg: od 06:39 do 06:15min/km. Wyszło 06:17min/km, tak więc w górnym zakresie normy, co przy dzisiejszym wietrze, jest bardzo dobrym wynikiem.


Bieg 4 stycznia 2015 - Matylda


Mnie wypadło dzisiaj 13,5km spokojnego biegu w zakresie od 06:05 do 05:32min/km, co po niedawnym dziwnym zatruciu, bardzo mi odpowiadało. Żeby nieco uniknąć dokuczliwego wiatru pobiegłem większą część trasy lasami i była to dobra decyzja. Końcówka - jakieś trzy ostatnie kilometry - była centralnie pod wiatr i mimo spokojnego tempa wymagała całkiem sporo wysiłku. Jakoś jednak się udało. Tym oto sposobem kolejny tydzień biegania, a jednocześnie pierwszy tydzień nowego roku, za nami.



Bieg - 4 stycznia 2015


Trylogia Władca Pierścieni



Wracając jeszcze do tzw. Sylwestra. Trochę pod wpływem obejrzanego w święta filmu "Hobbit" postanowiliśmy odświeżyć sobie trylogię Władcy Pierścieni. Tak się składa, że mamy komplet na DVD i takim to maratonem filmowym przywitaliśmy (co niektórzy okutani we wszystko, co można było na siebie narzucić, a i tak trzęsący się z zimna) Nowy Rok. Do tego jakieś gazetki i czy potrzeba czegoś więcej? Pomińmy tutaj zasadność czytania magazynów w stylu "Women's Health".

Chociaż w sumie, to zależy, co kto lubi. Jednemu dobrze na imprezie, innemu w ciepłych kapciach. W każdym razie, u nas były ciepłe kapcie.





  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze