Dziennik aktywności fizycznej – 6 - 12 października 2014

Piękna jesień
Aktywność fizyczna – wtorek – 7 października 2014: bieg

Emocje startowe opadły, czas na powrót do rzeczywistości. Jako że założenia (przebiegnięcie 10km w okolicach 50min) zrealizowałem na biegu w Kaliszu (czas: 48 min z sekundami), nadszedł czas na coś troszkę bardziej ambitnego.

Jest zapał. Są chęci i siły. Startuję z nowym planem. Tak, wiem, wiem - zawsze muszę mieć plan. Na siłowni mam podobnie... Krótki, intensywny plan na próbę pobiegnięcia 10km w około 45min. Troszkę inne jednostki treningowe, niż w dotychczasowych planach, lecz w sumie narzędzia podobne (pewnie dlatego go wybrałem) chociaż trochę inaczej czasem poukładane.

Dobrze. A zatem zgodnie z nowym planem dzisiaj pobiegłem 5km w tempie 05:20-05:40, następnie 10 dwustumetrowych przebieżek na 85% możliwości przeplatanych 200m odcinkami w truchcie, a na zakończenie kilometr truchciku na wyciszenie. Cały trening zakończył się w okolicach 10-ciu kilometrów i trwał prawie godzinę, czyli podobnie, jak w poprzednim planie. Ogólnie dobrze. Wrażenia pozytywne. Jak to zwykle u mnie bywa, spokojny odcinek pobiegłem trochę za szybko. Będę musiał przyzwyczaić się do nowego, nieco szybszego, tempa spokojnego biegu. Tempo trochę wyższe, niż w dotychczasowych planach. Myślę jednak, że powinienem dać radę, ale nic na siłę.


Bieg - 7 października 2014


Matylda w tym tygodniu niestety choruje. Była u lekarza, dostała zestaw uderzeniowy i stara się rozprawić z tym paskudnym przeziębieniem. Metody domowe nie skutkowały, choróbsko były zbyt silne. To chorowanie w październiku to już jakaś nasza coroczna tradycja. W zasadzie przez cały rok nie chorujemy w ogóle, natomiast - od już chyba trzech lat - w okolicach października skutecznie udaje nam się coś złapać... No i w tym roku tradycji stało się zadość, przynajmniej jeżeli chodzi o Matyldę, ja na razie jakoś się trzymam.


Aktywność fizyczna – czwartek – 9 października 2014: bieg


Pogoda wspaniała. Co prawda bieganie kończę już po ciemku, ale przynajmniej jest komfortowa temperatura. Według planu na dzisiaj przebiegłem 10km w tempie 05:20-05:40, na zakończenie 5x100m na 85% przeplatanych 100m truchtu. Do domku 1km truchtu. Jak zwykle pobiegłem trochę za szybko. Co prawda średnie tempo wyszło w zakładanym zakresie, lecz sam bieg był dość nierówny. Nie umiałem jakoś złapać stałego tempa na poziomie 05:30. Biegłem albo za szybko, albo za wolno. Nie jestem z tego zadowolony.

Nie wiem, czy to jakaś doroczna tradycja (w zeszłym roku o tej mniej więcej porze miałem problemy z więzadłem kolana prawej nogi - miesiąc bez biegania), ale wczoraj po biegu zaczęło pobolewać mnie ścięgno Achillesa w lewej nodze. Na razie smaruję przeciwzapalną i masuję lodem. Jeżeli do soboty się nie poprawi, to dwa biegi z tego tygodnia odpuszczam (sobota i niedziela), żeby noga trochę odpoczęła. 

Bieg 9 października 2014


Matylda nadal na antybiotykach. Z dnia na dzień jest lepiej, lecz do pełnego powrotu do zdrowia jeszcze trochę brakuje.


Aktywność fizyczna – niedziela – 12 października 2014: bieg


Matylda powolutku zalecza przeziębienie i być może już w przyszłym tygodniu będzie mogła spokojnie wdrożyć się na nowo do biegania. 

Tak jak napisałem wcześniej: ze względu na jakiś taki dyskomfort odczuwany w lewym ścięgnie Achillesa w sobotę zrobiłem sobie wolne. W niedzielę natomiast - ponieważ z nogą wszystko wydawało się być już dobrze - zrobiłem spokojne 12 km wybiegania.

Pogoda wspaniała. Temperatura, jak nic, około 25 stopni! Słońce, lekki powiew! Taką jesień to ja lubię! Aż chce się żyć!

Tempo i tętno na wykresie są mocno umowne, ponieważ najpierw GPS nie mógł się zafiksować i zrobił to dopiero po około 10 minutach biegu, później czujnik tętna stracił kontakt z telefonem. Nie chciało mi się już z tym walczyć na trasie. Czasem ręce opadają, a cała ta technika, która ma pomagać, przeszkadza, denerwuje i wybija z rytmu. Przyzwyczaiłem się jednak do tego urządzenia, lubię kiedy na bieżąco podaje mi informacje dotyczące biegu... ot, dziecko GPS-u...


Bieg - 12 października 2014




Na zakończenie tak trochę nietypowo. Fotki naszego Merlina w jego ulubionym miejscu do zabawy: pudle po przesyłce kurierskiej! Kupowaliśmy ostatnio kurtki do biegania zimą (podobno przeciwwiatrowe, do pewnego stopnia wodoodporne i jednocześnie oddychające - zobaczymy w praniu, jak to wyjdzie) i zostało wspaniałe - dla Merlina - pudełko:


Kocie pudełko

Kocie pudełko

Kocie pudełko


  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze