Dziennik aktywności fizycznej – 1 - 7 września 2014
Aktywność fizyczna – wtorek – 2 września 2014: bieg
We wtorek od rana, a nawet od poniedziałkowej nocy, padał deszcz. Było szaro, buro i ponuro, a przez większość czasu lało jak z cebra. Normalnie prawie jak na Bornholmie w dniu naszego wyjazdu, pomijając brak porywistego wiatru. Na szczęście do późnego popołudnia jakoś "się wypadało" i można było pobiegać w całkiem przyzwoitych warunkach.
Według planu przebiegłem 30' w tempie 06:15/km, dalej było 6 jednominutowych przebieżek w tempie 05:00/km przeplatane dwuminutowym spokojnym biegiem i na zakończenie 15 minut spokojnego biegu. Wszystkiego wyszło niecałe 10 km. Lekko i spokojnie, boć to już końcówka planu, a później... później wypadałoby przebiec ten dystans półmaratonu chociaż trochę poniżej zakładanych dwóch godzin.
Aktywność fizyczna – środa – 3 września 2014: bieg
Biegamy w kratkę. Dzisiaj Matylda. 50 minut biegu ciągłego w tempie 06:15-06:30/km. Pierwsza połowa bardzo dobrze - tempo 06:15. Druga nieco gorzej z powodu kolki, a tyle razy mówiłem: nie jeść przed biegiem. Na mnie to działa. Nienawidzę wręcz biegać po jedzeniu. Nawet i trzy godziny po jedzeniu to za mało, jak dla mnie. Z siłownią zupełnie inna sprawa. Ale bieganie musi być "na pusto".
Aktywność fizyczna – czwartek – 4 września 2014: bieg
Dzisiaj zupełnie na luzie. 20 minut biegu w tempie 06:15-06:30/km. Dalej 6 dwudziestosekundowych przebieżek na 80% na przemian z 40" truchtu. Na koniec 5' truchtu i do domu. Ostatni bieg z planu. Kolejne bieganie to sprawdzian na odcinku półmaratonu. Teoretycznie plan był na półmaraton w dwie godziny i myślę, że to jestem w stanie zrobić. Wszystko, co poniżej, to mój dodatkowy bonus. Pobiegamy - zobaczymy.
Aktywność fizyczna – piątek– 5 września 2014: bieg
Matylda biega. Przed południem. Pogoda cudna. Piękne niebieskie niebo i przyjemne słoneczko. Zero wiatru. Pogoda idealna. Wg planu 20' biegu w tempie 06:15-06:30/km, dalej zabawa biegowa: szybkie pięciominutowe odcinki przeplatane trzyminutowymi przerwami w truchcie. Na zakończenie 5 minut truchtu. Dobry przedpołudniowy rozruch.
Jak wiecie, od pewnego czasu biegam sama i już chyba ze trzy razy trąbiły na mnie samochody z drogi w celach dla mnie bliżej nieznanych (biegnę pewien odcinek dróżką równoległą do drogi), dzisiaj jakiś facet przycinający krzaczki pytał, czy chce mi się tak biegać i oczywiście jakiś tirowiec musiał trąbić. Dziwne to jakieś wszystko i średnio przyjemne.
Jak wiecie, od pewnego czasu biegam sama i już chyba ze trzy razy trąbiły na mnie samochody z drogi w celach dla mnie bliżej nieznanych (biegnę pewien odcinek dróżką równoległą do drogi), dzisiaj jakiś facet przycinający krzaczki pytał, czy chce mi się tak biegać i oczywiście jakiś tirowiec musiał trąbić. Dziwne to jakieś wszystko i średnio przyjemne.
0 komentarze