Dziennik aktywności fizycznej – 14 - 20 lipca 2014
Aktywność fizyczna – wtorek – 15 lipca 2014: bieg
W związku z niedzielną wywrotką na rowerze Matylda zrobiła sobie dzisiaj wolne od biegania. Dłoń jej jeszcze dokucza oraz czuje trochę bólu w boku, na który upadła, pomijając już to, że w okolicach kolana zrobił się jej piękny fioletowaty siniak...
Ja biegałem zgodnie z planem. Dzisiaj zestaw wytrzymałościowo-szybkościowy, czyli: 30' biegu w tempie 06:30/min, dalej 6x2' biegu w tempie 05:30/min naprzemiennie z 3' truchtu. Na zakończenie 10' biegu na 06:30/min.
Całkiem przyjemnie. Oczywiście, jak zwykle przy takich zmianach tempa, opóźnienia aktualizacji GPS-u były całkiem spore i przyznać muszę, że mimo monitoringu, biegam te odcinki trochę na "czuja".
Jeżeli do tego dochodzą jeszcze chmury i bieg przez las to już w ogóle aktualizacja tempa lub prędkości bywa naprawdę mocno spóźniona. Szczęśliwie już mniej więcej wiem, jak biec na jakie tempo i zazwyczaj mam tendencje do zawyżania. Myślę, że to nic bardzo złego. Nie biegam w końcu na zawodowym poziomie zawodniczym, gdzie liczy się każda sekunda. Zresztą, gdzieś tam wyczytałem, że nawet drogie zegarki z GPS-em potrafią łapać spore opóźnienia w aktualizacji danych przy szybko zmieniających się krótkich odcinkach.
Aktywność fizyczna – piątek – 18 lipca 2014: bieg
Ze względu na różne dziwne zjawiska, które nas w tym tygodniu spotykają (napiszę coś o tym na zakończenie tego nieszczęsnego tygodnia), w czwartek biegania nie było. Za to w piątek Matylda pobiegała samotnie (ja miałem siłownię). Dzielnie ciągnie plan na 10km. Biegła 2x25' w tempie ok 07:00/min z dwuminutową przerwą w truchcie. Ponoć było dość ciepło... ;) jednak dzielna Matylda wykonała założenia planu pięcioletniego ;)
Aktywność fizyczna – sobota – 19 lipca 2014: bieg
W sobotę dla odmiany tylko ja pobiegałem. Bieganie rozpocząłem jakoś przed 18. Nie chciało mi się już dłużej czekać na ochłodzenie. Zrobiłem izotonik domowej roboty, czyli: woda, odrobina soku z limonki, trochę miodu i soli i pobiegłem. Nie powiem - było ciepło, pewnie około 33 stopni, o ile nie więcej. Nie wyobrażam sobie przebiec w takiej temperaturze półmaratonu. Dodatkowo wg planu miałem najpierw 20' spokojnego biegu w tempie 06:30/km, później natomiast 40' biegu ciągłego w drugiej strefie, tempo ok 05:40/km. Tutaj zrobiło się ciepło i ciężko oddechowo. Tętno podbiło powyżej 180 bpm. Jakoś utrzymałem tempo, ale ten bieg nie należał do specjalnie przyjemnych. Na zakończenie 15' truchciku. Jakoś poszło.
Leon biega |
Aktywność fizyczna – niedziela – 20 lipca 2014: bieg
Kto ćwiczy, ten ma ;) |
Kontynuując zatem, Matylda pobiegła zgodnie ze swoim planem, tzn. 20' biegu w tempie 07:00/km, dalej 8x30" na 80% możliwości naprzemiennie z 60" w swobodnym truchcie. Na zakończenie 10' truchtu. Wczesnym rankiem biegało, jeździło na rowerach oraz chodziło z kijami, całkiem sporo ludzi. Upalna pogoda sprawia, że to chyba najlepsza pora na uprawianie jakiejkolwiek aktywności.
Matylda biega |
Leon poranek spędził w łóżku, po czym przeszedł do rozkoszowania się kubeczkiem aromatycznej kawki. Jakoś nie chciało mi się zrywać do biegania, zwłaszcza że poprzedni bieg miałem poprzedniego dnia wieczorem. Tak więc i w niedzielę pobiegłem wieczorkiem.
Według planu było 90' minut ciągłego biegu. W tym 45' w tempie 06:30/km, podczas kolejnego 45-minutowego interwału na każdym kilometrze miałem zwiększać prędkość o około 10" - takie były założenia. Prawie się udało. Na przedostatnim kilometrze niestety musiałem zwolnić... Za to ostatni zrobiłem w rekordowym tempie. Brakuje mi wytrzymałości tempowej - zdecydowanie. Baza do długiego i raczej powolnego biegania jest. Teraz ta nieszczęsna wytrzymałość. Widzę jednak, że w planie jest coraz więcej dłuższych akcentów tempowych, mam więc nadzieję, że coś tam jeszcze poprawię. Poza tym , to wszystko przez ten upał... ;) A co! Na coś trzeba zgonić!
Roweru tym razem nie było. Raz, że upał, ale to jakoś byśmy przeżyli. Dwa, że Matylda jeszcze w pełni nie doszła do siebie po zeszłotygodniowej wywrotce i tak jakoś nie było specjalnego parcia na jakieś dłuższe rowerowanie. Zobaczymy, może w przyszłą niedzielę uda się machnąć kolejną setkę i przy okazji coś nowego zobaczyć.
Wieczorne bieganie Leona |
Roweru tym razem nie było. Raz, że upał, ale to jakoś byśmy przeżyli. Dwa, że Matylda jeszcze w pełni nie doszła do siebie po zeszłotygodniowej wywrotce i tak jakoś nie było specjalnego parcia na jakieś dłuższe rowerowanie. Zobaczymy, może w przyszłą niedzielę uda się machnąć kolejną setkę i przy okazji coś nowego zobaczyć.
0 komentarze