Merrell Bare Access 4 - 1000km na liczniku i nadal jest dobrze

Merrell Bare Access 4 - recenzja po tysiącu kilometrów


Jakiś czas temu opisałem na blogu wrażenia z użytkowania butów Merrell Bare Access 4 po przebiegnięciu w nich 500-set kilometrów. Pisałem, że jestem z tych butów bardzo zadowolony, że lekkie, że wygodne i że ogólnie bardzo udany produkt.


Obecnie nabiegałem w tych butkach równy 1000 kilometrów. I co w związku z tym? Ano nic wielkiego, poza tym, że buty nadal są w całkiem przyzwoitym stanie i że nadal można w nich wygodnie biegać.

Szczerze mówiąc, nie liczyłem, że przy takim przebiegu Merrelle będą jeszcze w całości. Podeszwa od początku wydawała mi się podejrzanie cienka. Niby to jakaś mieszanka Vibram, niby bardzo wytrzymała, niby, niby… Tym razem jednak marketingowy bełkot okazał się być zgodny z prawdą. Podeszwa, choć nie sprawia wrażenia specjalnie pancernej, to jednak spokojnie wytrzymała tysiąckilometrowy przebieg, a co więcej, wydaje mi się, że jeszcze którąś setkę kilometrów w Merrellach zrobię.

Merrell Bare Access 4 - recenzja po tysiącu kilometrów
Nie jest źle - nic się nie przetarło, dziur brak!

Teraz po prawdzie już jesień, a za pasem zima, tak więc coraz częściej zamiast Merrelli zakładam X-talony, bo mokro, bo błoto i ślisko - na solidnych korkach Inov-8 zawsze bardziej pewnie się czuję. Jeżeli jednak pogoda pozwala, to nadal bardzo chętnie biegnę w lekkich i wygodnych Bare Accessach.

Wróćmy jednak do meritum sprawy. Buty Merrell Bare Access 4 po przebiegnięciu w nich tysiąca kilometrów wyglądają całkiem nieźle. Cholewka nie ma żadnych dziur czy przetarć. Nic się nie odkleja, nic się nie urwało. Śmiało mogę powiedzieć, że gdybym je wyprał, to zdjęcia wiele nie różniłyby się od tych, które zrobiłem niemal pół roku wcześniej. Podeszwa także w całości. Żaden element się nie przetarł, doklejana zewnętrzna warstwa z bieżnikiem się nie odkleiła. Pewnie, że bieżnik - zwłaszcza na śródstopiu - trochę się zużył, ale to chyba normalne.

Merrell Bare Access 4 - recenzja po tysiącu kilometrów
Podeszwa też jeszcze bardzo w porządku

Jeżeli chodzi o wnętrze butów to są niewielkie przetarcia wyściełającej tkaniny w bocznej części przodostopia. Brak wymiennej wkładki spowodował, że trochę "rozeszły" się łączenia wszytej na stałe wkładki z cholewką. Ponadto w miejscach łączenia także pojawiły się niewielkie przetarcia. Mimo tych niewielkich przetarć, wynikających z częstego użytkowania, wnętrze buta nadal jest zwarte, a bieg w Bare Accessach nie powoduje otarć i urazów stopy.

Nie wiem, czy ma to jakiś wpływ na stan zużycia moich Merrelli, ale dla porządku zaznaczę, że większość moich biegów (myślę, że jakieś 85-90%) to biegi w terenie. Najczęściej biegam po ścieżkach leśnych, po piaskowych śródpolnych dróżkach, po jakichś szutrach, czy innych bezdrożach. Jak wspomniałem w poprzednim wpisie o Bare Accessach, dwa razy przebiegłem w nich trasę półmaratonu górskiego w Jedlinie Zdroju i też było nieźle.

Merrell Bare Access 4 - recenzja po tysiącu kilometrów
Małe przetarcia na zapiętkach, ale i tak chyba nieźle

Co to więcej pisać. Merrell Bare Access 4 to moim zdaniem bardzo udane buty do biegania. Tanie nie są, to fakt, myślę jednak, że są warte wydanych na nie pieniędzy. Przy tysiąckilometrowym przebiegu, podczas którego niejednokrotnie były zupełnie przemoczone i zabłocone oraz po kilku ręcznych praniach, buty nadal spełniają swoje zadanie. Nadal można w nich wygodnie biegać i - jak napisałem na początku - myślę, że jeszcze którąś setkę kilometrów spokojnie uda mi się w nich nakręcić.

Wiem, że znowu wyszedł mi pean ku czci Merrelli, ale co zrobić, kiedy taka jest prawda. Jak Reeboki były słabe i rozpadły się po trzystu kilometrach, to napisałem, że są kiepskie i ich nie polecam. Jak wcale nie tanie, ciężkie i wręcz pancerne Cascadie w wersji 10 od Brooksa poprzecierały się na zgięciach, bo ponoć była to wada tego modelu, to także o tym wspomniałem.

Merrell Bare Access 4 - recenzja po tysiącu kilometrów
Tył w zasadzie nie naruszony

Tymczasem Bare Accessy to szerokie, lekkie, super wygodne i wytrzymałe buty z małym dropem i niewielką amortyzacją. Mi bardzo spasowały. Odważyłbym się nawet na stwierdzenie, że są to jedne z najlepszych jak do tej pory butów, w jakich miałem okazję biegać. Zerowy drop i mała amortyzacja zupełnie zmieniły mój sposób biegania - wydaje mi się, że na lepszy i bardziej wydajny. W związku z tym bardzo chciałbym spróbować jeszcze bardziej minimalistycznych Merrell Trail Glow, ale - podobnie jak w przypadku Bare Accessów - cena jest trochę jak dla mnie wysoka i dlatego pozostaje mi czekać, aż pojawią się gdzieś w promocji i wyprzedaży, a wtedy z wielką chęcią spróbuję biegania w terenowych "rękawiczkach" od Merrella i mam nadzieję, że nie zawiodę się na butach tej marki.

I środek - tutaj jest trochę przetarć niewymienialnej wkładki i wewnętrznej siateczki - nie powoduje to jednak żadnego dyskomfortu podczas biegu

Merrell Bare Access 4 - jeżeli nie straszne Wam bieganie z zerowym dropem i małą amortyzacją, a dodatkowo traficie gdzieś na promocję - brać w ciemno i cieszyć się lekkością biegu. Jestem na tak i zdecydowanie polecam, a dla zainteresowanych: tu znajdziecie moją recenzję tych butów po przebiegnięciu w nich 500-set kilometrów. Zapraszam do czytania i komentowania!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Celowo nie prałem, ani nie czyściłem butów do zdjęć, chciałem pokazać, jak zazwyczaj wyglądają po biegu w lekkim terenie, gdy dodatkowo dzień wcześniej trochę popadało.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze