Sandomierz i okolice na rowerze - maj 2016 - dzień drugi
Drugi dzień naszej wycieczki. Tym razem wybraliśmy się wreszcie do Baranowa Sandomierskiego oraz do Ujazdu. Zapraszamy do drugiej części relacji z wyjazdu.
Przerwa na podziwianie widoków |
Poranne słońce pięknie świeciło, nocna rosa oraz pozostałości po wczorajszej burzy parowały nad łąkami, nadzieja wstąpiła w serca nasze i po pożywnym śniadaniu (tradycyjnie własnej roboty owsianka, która trzyma przez pół dnia) wyruszyliśmy na kolejną wycieczkę.
W zasadzie głównym i jedynym celem dzisiejszego wyjazdu był zamek Krzyżtopór, oprócz tego chcieliśmy jeszcze zobaczyć dawną kolegiatę i podominikański klasztor w Klimontowie. I to byłoby na tyle, a zapomniałbym jeszcze o zaległym z wczoraj Baranowie Sandomierskim.
Wczesnym więc rankiem ruszyliśmy w kierunku przeprawy na Wiśle. Wczoraj było tu pusto i cicho, a dziś ruch jak w jakim wielkim mieście. Miejscowi na rowerach, piechotą, samochodami oraz traktorem własnej produkcji (wehikuł nieco w stylu traktora ES), zmierzali tłumnie ku przeprawie. Przynajmniej już wiedzieliśmy, że dzisiaj prom pływa.
Przeprawa przez Wisłę do Baranowa Sandomierskiego |
Bez problemu przepłynęliśmy Wisłę i wjechaliśmy do Baranowa. W tym maleńkim miasteczku jedyną atrakcją jest zamek należący niegdyś do rodziny Baranowskich. Przyznać trzeba, że budowla to piękna i okazała. Jest co podziwiać z zewnątrz, a wewnętrzny dziedziniec robi naprawdę duże wrażenie.
Zamek w Baranowie Sandomierskim |
Na dziedzińcu zamku w Baranowie Sandomierskim |
Na dziedzińcu zamku w Baranowie Sandomierskim |
Jeden z maszkaronów na zamkowym dziedzińcu |
Zamek w Baranowie Sandomierskim |
Po zwiedzaniu pałacu pojechaliśmy na rynek w Baranowie, lecz niczego specjalnie ciekawego tam nie było. W drodze powrotnej do promu wyjaśniło się, skąd taki ruch od rana - w Baranowie tego dnia był targ. Taki zwykły targ, jakich wiele. Ponownie przepłynęliśmy Wisłę, wróciliśmy do Lipnika i stąd już wyruszyliśmy na właściwą część wycieczki do Ujazdu.
Jedziemy do Ujazdu, a po drodze takie oto krajobrazy |
O samej drodze wiele ciekawego ponad to, że była, napisać się nie da. Mimo, że jechaliśmy czymś, co było oznakowane jako “Szlak Przygody”, to trasa była zwyczajnie mało ciekawa i żadne przygody po drodze nas nie spotkały. Zresztą - może to i lepiej… Jedynie ostatni odcinek trasy, kilkanaście kilometrów przed Ujazdem był trochę ciekawszy krajobrazowo, co widać na powyższym zdjęciu.
Mało interesującym szlakiem przygody dojechaliśmy do Ujazdu. Pierwsze wrażenie: w czasach świetności to musiało być naprawdę piękne i potężne. Ruiny wielkiego zamczyska Krzyżtopór widać było już z oddali. Jeszcze kawałek z górki i już zajechaliśmy przed zamek. Kasa, bilety i można zwiedzać.
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe |
Zbudowany w latach 1624-1644 zamek, nazwę otrzymał od umieszczonych na bramie płaskorzeźb krzyża i topora - herbu fundatora Krzysztofa Opalińskiego. Największe chyba wrażenie robi widok na ogrom budowli z dziedzińca zamkowego. Coś niesamowitego! Poza tym można poszwędać się po blankach, piwnicach, kuchniach i innych zamkowych pomieszczeniach. Wszystko oczywiście w ruinie, ale i tak warte obejrzenia.
Wejście do zamku Krzyżtopór w Ujeździe |
Na zamku Krzyżtopór w Ujeździe |
Dokładnie naprzeciwko zamku, po drugiej stronie drogi, biegnie rowerowy szlak Green Velo i usytuowane jest miejsce obsługi rowerzystów, z którego można podziwiać majestat zamku. Jest sklep spożywczy, są stragany z pamiątkami - niczego nie brakuje.
Na zamku Krzyżtopór w Ujeździe |
Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną, której niemal połowa biegła wspomnianym wyżej szlakiem Green Velo. I ta właśnie powrotna, pagórkowata i pofałdowana część trasy okazała się być bardzo ciekawa krajobrazowo i rowerowo. Były podjazdy, zjazdy i ostre zakręty. Pełne urozmaicenie i zero nudy.
Gdzieś na trasie |
Piękna kolegiata w Klimontowie |
Piękna kolegiata w Klimontowie - malowidła na suficie nawy głównej |
To był udany dzień i przyjemna wycieczka. Pogoda dopisała w stu procentach. Piękne słońce, trochę nieszkodliwych chmurek, minimalny wiaterek - czegóż można chcieć więcej na wycieczce rowerowej? Cała trasa miała długość około 95 km.
Pozostałe części relacji z wyprawy:
Sandomierz i okolice na rowerze część pierwszaSandomierz i okolice na rowerze część trzecia
0 komentarze