SanDisk Sansa Clip Sport - opinia o niedrogim odtwarzaczu MP3

Odtwarzacz MP3 SanDisk Sansa Clip Sport. Czy ten niedrogi sprzęt sprawdzi się jako odtwarzacz dla biegacza? Czy za około 150 zł można cieszyć się komfortowym bieganiem z muzyką? Moja opinia o prostej mptrójce od SanDiska.


SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

Rzadko, bo rzadko, czasem jednak mam ochotę pobiegać z muzyką. A już koniecznie musi mi coś grać, kiedy biorę udział w jakimś zorganizowanym biegu. Miło jest także posłuchać czegoś, kiedy wypada dłuższe rozbieganie i po pewnym czasie trochę monotonne staje się słuchanie własnego oddechu…

Poszukiwania, czyli co wybrać?


Nasz stary odtwarzacz - Creative MuVo T200 - jest całkiem sprawny, poza jednym małym drobiazgiem - niewymienialna bateria trzyma już niezbyt długo i o dłuższym bieganiu z muzyką (szczególnie, jesienią i zimą, gdy jest trochę chłodniej) można zapomnieć.

Z tego też powodu nadszedł czas na kupno czegoś nowego. Niemal automatycznie wybór pada na odtwarzacze Sony serii NWZ, bo to i wodoodporne i zintegrowane (typu wszystko w jednym, brak oddzielnych słuchawek, plączącego się kabla itp.), ma funkcję błyskawicznego ładowania i inne cudowności. Wszystko super, tylko cena - jak dla mnie - zdecydowanie zbyt wysoka. Mogę sobie taki odtwarzacz co najwyżej pooglądać.

Skoro zatem nie Sony to co? Przeglądając zasoby internetu bardzo często natykałem się na odtwarzacze firmy SanDisk. Do tej pory nazwa tej firmy kojarzyła mi się głównie z kartami pamięci, nośnikami USB itp sprzętem związanym z przechowywaniem danych. Nie wiedziałem, że robią także odtwarzacze MP3.

Sansa Clip Sport 4GB


Poszukałem, poczytałem i mój wybór padł na odtwarzacz SanDisk Sansa Clip Sport 4GB w kolorze czarnym. Ten niewielki sprzęt ma wszystko, czego potrzebuję. Na początek tabelka z danymi technicznymi:

Wyświetlacz kolorowy LCD
Przekątna wyświetlacza 1.44"
Rozdzielczość wyświetlacza 128 x 128 pikseli
Odtwarzane formaty AAC, FLAC, MP3, OGG, WAV, WMA
Radio FM tak
Polskie menu tak
Korektor dźwięku tak - gotowe ustawienia (pop, dance, vocal itd)
Połączenie z komputerem tak, USB 2.0
Zasilanie wbudowany akumulator litowo-jonowy
Maksymalny czas pracy do 25 godzin
Funkcje dodatkowe czytnik kart pamięci microSD/microSDHC, klips umożliwiający przypięcie
Wymiary 66 x 41 x 16 mm
Waga 28g
W zestawie instrukcja obsługi w języku polskim, kabel USB, karta gwarancyjna, słuchawki

Jak widać, przy cenie w okolicach 150-ciu złotych (przyznam, że nie szukałem gdzie jest najtaniej i jaka jest najniższa cena), jest całkiem przyzwoicie. Mamy odtwarzanie najpopularniejszych formatów plików, możemy stworzyć listę odtwarzania, odtwarzać poszczególne foldery (tryb losowy oczywiście też jest). Do dyspozycji mamy prosty korektor dźwięku, a raczej kilka najpopularniejszych gotowych ustawień dźwiękowych (pop, dance, metal, vocal itp) oraz możliwość szybkiego przewijania utworu w czasie odtwarzania.

Z funkcji raczej rzadko spotykanych w tego typu urządzeniach - Sansa oferuje prosty stoper z możliwością zapisu wyników i timer (odliczanie w dół).

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport


Dostępną pamięć można bezproblemowo rozszerzyć przy pomocy karty micro SD. Dodatkowo Sansa Clip ma wbudowane radio FM oraz kilka podstawowych ustawień związanych z odtwarzaniem książek audio.

To, co dla mnie było dość ważne, kiedy decydowałem się na Sansę, to bardzo długi czas działania na jednym ładowaniu - wg deklaracji - w przypadku odtwarzacza Sansa Clip Sport jest to aż 25 godzin ciągłego słuchania muzyki. Tak długi czas działania w połączeniu z możliwością dołożenia karty micro SD oraz wbudowanym radiem sprawi, że nawet najdłuższe rozbiegania będę mógł sobie od czasu do czasu umilić jakąś muzyczką bez obawy o to, czy wystarczy mi energii w baterii.

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

Małym, acz dla biegacza dość ważnym dodatkiem, jest plastikowy (całkiem w sumie solidny) klips. Ponieważ nie wszystkie stroje do biegania mają kieszonki, lub nie zawsze są one w wygodnych miejscach, taki prosty klips sprawdza się doskonale, umożliwiając przypięcie odtwarzacza w miejscu, które jest dla nas najbardziej wygodne.

W komplecie z odtwarzaczem dostajemy także słuchawki. Całkiem - moim zdaniem - przyjemne. Douszne, z dwoma chyba kompletami wymiennych gumek o różnych kształtach. Dobrze trzymają się w uszach, są lekkie i nie błyszczące (nie są na szczęście w tzw. fortepianowym połysku). Słuchawki są powleczone takim dość miłym w dotyku tworzywem troszkę przypominającym gumę. Dla mnie w zupełności wystarczające.

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

Wykonanie


Jeżeli chodzi o wykonanie i spasowanie elementów to Sansa Clip Sport nie ma się specjalnie czym chwalić. Wygląda trochę jak tania chińszczyzna, którą tak na dobrą sprawę jest. Taki niewielki (66 x 41 x 16 mm) kawałek czarnego plastiku bez żadnych fajerwerków.

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

Nie jest tragicznie, lecz esteci i poszukiwacze wszelkich najmniejszych niedoróbek w wykonaniu będą raczej niezadowoleni. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że np. przyciski nie zaczną po jakimś czasie wypadać, a klips po kilkunastu użyciach nie zaginie gdzieś na biegowych ścieżkach.

Ekran


Jak wynika z tabeli z danymi, Sansa Clip Sport ma ekran wielkości 1.44” o rozdzielczości 128 x 128 pikseli. Widząc takie parametry od razu wiadomo, że cudów nie należy się spodziewać. Jest to najzwyklejszy ekranik, jakich tysiące spotkamy w przeróżnych odtwarzaczach w tym przedziale cenowym.

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

Jest soczyście kolorowy, minecraftowo pikselowy, ale poza tym czytelny i do obsługi odtwarzacza wystarczający, chociaż z drugiej strony, wcale bym się nie pogniewał, gdyby był o połowę mniejszy, bo raczej rzadko się w niego wpatruję. Ujmę to tak: co ma robić, to robi. Wyświetla wszystkie parametry i ustawienia z których możemy skorzystać i tyle. Dodatkowo możemy ustawić czas, po jakim ekranik zostanie uśpiony.

Głośność i jakość dźwięku


Przy konfiguracji odtwarzacza polecam, aby jako kraj wybrać opcję „reszta świata”, wtedy będziemy mieli dostęp do całego zakresu głośności. Jeżeli wybierzemy „Europa” to zgodnie z jakimiś unijnymi ustaleniami głośność zostanie ograniczona do pewnego poziomu i każdorazowe podniesienie tego poziomu będziemy musieli dodatkowo zatwierdzać. Trochę upierdliwe rozwiązanie. Tak więc w Sansie wygodniej zameldować się jako „reszta świata”.

Jak dla mnie głośność jest aż nadto wystarczająca. Zazwyczaj mam ją chyba ustawioną gdzieś przed połową skali i więcej nie potrzebuję. Co do jakości odtwarzanej muzyki. Zacznę sztampowo: jak wiadomo bardzo wiele czynników ma wpływ na jakość odtwarzanej muzyki. Począwszy od rodzaju samego utworu, poprzez sposób jego zgrania, kompresji, konwersji i stu tysięcy innych parametrów, o których, jako osoba na muzyce średnio się znająca, nie mam pojęcia, aż po używane słuchawki oraz ustawienia korektora graficznego.

SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport - słuchawki z zestawu

Wydaje mi się, że ocena jakości dźwięku jest sprawą bardzo subiektywną. Na pewno są ludzie bardzo wyczuleni na wszelkie przestery, obcięcia skali dźwiękowej itp. braki. Ja do nich nie należę. Zresztą. Nie biegam po to, żeby rozkoszować się nie wiadomo jak cudnym i wyrazistym dźwiękiem. Dla mnie muzyka podczas biegu jest tylko miłym dodatkiem, na zasadzie: niech tam sobie coś brzęczy w tle. Przy takim podejściu do sprawy Sansa Clip Sport i dostarczane wraz z nią słuchawki sprawdzają się doskonale. Zestaw gra. Gra długo, gra na tyle głośno i wyraźnie, że umila czas dłuższego biegu, ale na pewno nie gra wybitnie i audiofilsko, bo nie do tego przecież został stworzony i stąd trudno wymagać tutaj jakichś zaawansowanych przetworników i korektorów. Jeżeli komuś naprawdę nie podoba się dźwięk produkowany przez zestaw „sklepowy” to zawsze może wymienić słuchawki na jakieś lepsze, czy używać swoich ulubionych.

Dopisek po kilkunastu użyciach: słuchawki z zestawu sprawdzają się przyzwoicie, ale znacznie lepiej grają moje stare douszne słuchawki Samsunga od któregoś ze starszych telefonów. Tak więc, jeżeli chcesz dźwięku lepszej jakości - zainwestuj w jakieś porządne słuchawki..

SanDisk Sansa Clip Sport - dla kogo to maleństwo?


Może tym razem podsumuję w punktach. Zacznę od zalet:


  • +długi czas działania (25 godzin),
  • + mała waga i rozmiary,
  • + radio,
  • + czytnik kart pamięci,
  • + klips umożliwiający łatwe przypięcie do jakiejś części ubioru,
  • + cena.


Czas na wady:


  • - trochę kiepskie wykonanie,
  • - słabe spasowanie dolnej części z przyciskami sterujacymi


Tak mi jakoś wyszło, że zalet jest więcej, niż wad. Pewnie dlatego też kupiłem ten prosty odtwarzacz ;)


Komu zatem polecałbym kupno Sansy?


- Komuś, kto za niewielkie pieniądze chce sobie posłuchać muzyki lub audiobooków podczas biegania, czy innej aktywności fizycznej i nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do wyglądu oraz jest w stanie przymknąć oko na pewne niedoróbki w wykonaniu.

- Komuś, komu zależy na jak najdłuższej pracy urządzenia na jednym ładowaniu.

- Wreszcie komuś, kto woli swoje ulubione piosenki czy książki audio przechowywać na karcie micro SD i w razie potrzeby może używać tej samej karty w telefonie i odtwarzaczu.


SanDisk Sansa Clip Sport na pewno nie jest sprzętem dla ludzi przywiązujących dużą wagę do wyglądu używanego sprzętu, lub dla tych, obdarzonych wyjątkowym słuchem, czułym na wszelkie niedoskonałości w odtwarzaniu dźwięku. Jest to po prostu przeciętna, prosta, wygodna w obsłudze i niedroga, lecz - jak na swoją cenę - oferująca całkiem sporo funkcji mptrójka.


SanDisk Sansa Clip Sport
SanDisk Sansa Clip Sport

Poza wszystkim, gdyby nawet zepsuła nam się po kilku miesiącach, to i tak mamy na nią dwa lata gwarancji, a jeżeli zepsuje się po okresie gwarancyjnym, to można chyba uznać, że - przy cenie, jaką za nią zapłaciliśmy - już się „zamortyzowała”. Dodatkowo jeżeli ją zgubimy, przypadkowo nadepniemy, czy zalejemy wodą, to strata nie będzie aż tak bardzo odczuwalna, jak byłoby to w przypadku jakiegoś drogiego sprzętu grającego.

Dopisek po kilkunastu użyciach: Sansa jak do tej pory sprawdza się znakomicie. Gra, naprawdę długo gra. Biegłem z nią już kilkanaście razy (w tym parę wybiegań po 20km) i jeszcze nie ładowałem baterii. Jak dotąd rewelacja! Poza tym odtwarzacz sprawuje się doskonale - robi, co ma robić bez niespodzianek. Przypinam go zazwyczaj klipsem do legginsów, włączam i zapominam o jego istnieniu, a muzyka przygrywa... Oby tak dalej.

Jeżeli coś w tym tekście Cię zainteresowało lub masz zupełnie inne doświadczenia z opisywanym odtwarzaczem MP3, lub jeśli po prostu chcesz wyrazić swoje zdanie, to serdecznie zapraszamy do dyskusji w komentarzach. Bez moderacji i odrzucania tego, co nam - autorom bloga - się nie podoba, ale też bez chamstwa, wulgaryzmów i z poszanowaniem zdania innych dyskutujących. Dzięki za to, że jesteście, bo gdyby czytać nie było komu, to i pisać by się nie chciało…

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze