Drezdeński Jarmark Bożonarodzeniowy - fotorelacja

Bożonarodzeniowy jarmark przy kościele Marii Panny w Dreźnie, czyli Weihnachtsmark an der Frauenkirche. Pojechaliśmy, zobaczyliśmy. Kto chciał - wina popił, a kto nie chciał, ten zjadł co nieco. Byli kuglarze i muzykanci. Był ludzi tłum, świąteczna atmosfera i kolorowa zabawa.


Drezno - świąteczny jarmarkowy zawrót głowy
Drezno - świąteczny jarmarkowy zawrót głowy


W tym roku możliwości czasowe pozwoliły nam na mini wyjazd w okresie przedświątecznym. Trochę się pozmieniało i grudzień nie jest już dla mnie tak bardzo, jak do tej pory, przytłaczającym i depresyjnym miesiącem. Pierwsze i najważniejsze, co miało na tę zmianę wpływ, to czas. Trochę więcej czasu. Czasu dla siebie. Czasu dla nas. Taki czas zupełnie zmienia postrzeganie pewnych rzeczy. Przez ostatnie lata - z powodów związanych z pracą - grudzień był dla mnie jednym z najgorszych miesięcy w roku. W roku obecnym wreszcie mogę cieszyć się świętami. Po swojemu i tak jak lubię, ale mogę... wspaniałe uczucie.

Poza tym - Matylda - jak mi się już po powrocie przyznała - od dawna już bardzo chciała zobaczyć, co to takiego ten bożonarodzeniowy jarmark w Dreźnie. Poczuć atmosferę, poszwendać się pomiędzy straganami, a przy okazji obejrzeć kawałek Drezna.

Z historii wiadomo, że w dniach 13-14 lutego 1945 roku Brytyjczycy do spółki z Amerykanami przeprowadzili dość - rzekłbym - kompleksowe bombardowanie Drezna. Efekt był taki, że stare miasto w zasadzie przestało istnieć.

Jak mówią w czołówce jednej z bardzo znanych gier komputerowych: "War. War never changes...". Nie mi roztrząsać w tym miejscu, czy takie bombardowanie było konieczne na kilka miesięcy przed końcem wojny. Każdy ma swoje racje, my mamy zburzoną Warszawę, Anglicy - niby Coventry, Amerykanie byli za daleko, żeby można było coś im zbombardować, dzielnie za to bombardowali wszystkich wokół, a gdzieniegdzie to nawet i grzyby posadzili. I tak się mniej więcej sprawy mają.

Wróćmy jednak do sedna sprawy, czyli do drezdeńskiego jarmarku. W okresie przedświątecznym odbywa się tam kilka różnych imprez tego rodzaju. Chyba najbardziej znany jest Dresdner Striezelmarkt - Market Struclowy. Ten, na którym byliśmy nosił nazwę "Weihnachtsmark an der Frauenkirche", co można by tłumaczyć jako Jarmark Bożonarodzeniowy przy kościele Marii Panny, gdyż tam właśnie się odbywał.

W Dreźnie ludzi tłum. Słychać było polski, włoski, rosyjski, czeski lub słowacki, no i oczywiście niemiecki także. Na jednym ze zdjęć widać najbardziej chyba zakorkowaną ludźmi uliczkę ;) Poza tym zupełnie nie świąteczna pogoda zupełnie nie przeszkadzała w rozkoszowaniu się jarmarkiem. Było i grzane wino i mnóstwo miejscowych specjałów kulinarnych. Wegetarianie może i wielkiego wyboru przekąsek nie mieli, bo to większość z kiełbaską raczej i mięsem związane, ale i tak udało nam się coś przekąsić.

Dodatkowo poszliśmy poszwendać się po Mittelalter-Weihnacht, czyli coś w stylu Bożego Narodzenia w Średniowieczu. Taki jarmark trochę inny, niż wszystkie. Mini miasteczko rozlokowało się w pobliżu Kościoła Marii Panny, niedaleko rynku Striezel.

Ubrani w stroje z epoki kramarze i sprzedawcy prezentowali towary w większości własnej, rzemieślniczej produkcji. Dodatkowo można było obejrzeć występy kuglarzy oraz posłuchać grup muzycznych wykonujących przeróżne piosenki. Ładna, ciekawa i pobudzająca wyobraźnię stylizacja. Świąteczna atmosfera w nieco innym, niż zazwyczaj, stylu. Brak jakże już wyświechtanego "Ho, ho, ho...", brak "Jingle bells", grubaśnego Mikołaja w czerwieni i wszechobecnego plastiku. Drewno, skóra, proste jadło. Warto zapłacić i wejść na teren Mittelalter-Weihnacht. Gorąco polecamy - nie tylko dla fanów średniowiecza.

No, ale dość pisania - zapraszamy do małej fotorelacji z naszego pobytu w Dreźnie. Jeszcze tylko krótko: czy warto na taki jarmark się wybrać? Wydaje nam się, że tak. Nawet jeżeli nie macie zamiaru niczego specjalnie kupować, nawet jeżeli nie chcecie tracić większych pieniędzy, to i tak warto.

Można spacerować, można robić zdjęcia (trochę ciasno i później ciemno), można kupić sobie jakąś małą przekąskę i po prostu chłonąć atmosferę. Środki bezpieczeństwa - jak zwykle w ludzkiej ciżbie. Rozsądek i uwaga wskazane. Nas w każdym razie nikt ani nie okradł, ani też okraść nie próbował. Było intensywnie, pachnąco, wesoło i kolorowo!

Get Adobe Flash player

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze