Dziennik aktywności fizycznej – 22 - 28 grudnia 2014

Wieszak na medale

Aktywność fizyczna – wtorek – 23 grudnia 2014: bieg


Święta, nie święta, biegać trzeba! Trochę wieje, lecz ogólnie dość przyjemnie ciepło. Matylda po ostatnim potknięciu już się wykurowała i dlatego dzisiaj postanowiła zrealizować planowane 10km w stałym tempie. Ma to być bieg w strefie komfortu, a cel tego biegu jest taki, żeby przebiec cały dystans w jednakowym tempie. Matylda swoją strefę komfortu wyznaczyła na 06:58min/km. Widełki były bodajże do 07:13min/km, tak więc założenia treningu spełnione. Dzisiaj obyło się szczęśliwie bez potknięć i upadków ;)



Bieg - 23 grudnia 2014 - Matylda


Leon - dzisiaj - podobnie jak Matylda - komfortowe bieganie tyle, że na 9km. Dopuszczalne widełki czasowe od 06:06 do 05:33min/km. Przyjemne bieganie. Bardzo ciepło, pobiegłem bez kurtki. Wiatr momentami trochę przeszkadzał, lecz - no cóż - może kiedyś na jakimś biegu też będzie wiało i co wtedy? Nie pobiec, bo wiatr? Bo nigdy nie biegałem w takim wietrze? Ooo, nic z tego - wiatr,  nie wiatr, trzeba napierać. Chyba, że zaczęłoby mnie wrzucać na płoty i spychać do rowów. Wtedy już bym się zastanowił. Tak więc i wiatr ma swoje dobre strony.



Bieg - 23 grudnia 2014 - Leon



Aktywność fizyczna – czwartek – 25 grudnia 2014: bieg


Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia. My także jak nowo narodzeni, już o 9 rano wyszliśmy pobiegać. Skorzystaliśmy na tym, ponieważ po południu okropnie się zachmurzyło i zaczął padać deszcz.

Matylda - bieg z narastającym tempem 8km. Jak na dzień świąteczny, to całkiem przyzwoicie. 


Bieg z narastającym tempem - 25 grudnia 2014 - Matylda


Ja dzisiaj symbolicznie i wypoczynkowo - 5km joggingu z tempem ok 06:00min/km. Co tu wiele pisać: leciutko przebiegnięte, tak dla rozruszania i dotlenienia.



Jogging - 25 grudnia 2014

Aktywność fizyczna – niedziela – 28 grudnia 2014: bieg


Matylda pragnie zostać mistrzem biegu z narastającym tempem i dlatego dzisiaj znowu 8 km biegu z narastającym tempem właśnie ;)


BNP - 28 grudnia 2014 - Matylda



Dzisiaj ponownie komfortowe bieganie. Tym razem 13,5km w standardowym tempie 06:06 do 05:33min/km. Zdrowy mrozik. Dokładnie nie wiem, ile było, lecz pewnie coś w okolicach -5, może trochę więcej. Minimalny wietrzyk. Mimo chłodu, bardzo przyjemne warunki do biegania. Sucho, w lesie błoto pozamarzało, śniegu tyle, co nic. Gdzieś tak około czwartego kilometra zrobiło się już przyjemnie ciepło i tak pozostało do końca.


Bieg - 28 grudnia 2014 - Leon

W ten oto sposób jakoś dobiegliśmy do końca kolejnego tygodnia, a i koniec roku coraz bliżej. Przy okazji pochwalimy się nowym nabytkiem. Matylda z początkiem grudnia w tajemnicy przede mną kupiła... wieszak na medale! Tak to cudo wygląda:


Wieszak na medale
Wieszak na medale

Wieszak wykonany jest z metalu i nawet trochę waży. Teraz kolejny problem: gdzie to najlepiej powiesić, żeby przy okazji nie wwiercić się w jakiś kabel w ścianie, co już raz kiedyś mi się przytrafiło... Na razie wieszak czeka na znalezienie odpowiedniego miejsca.

Z innych nowości - tym razem żywieniowych - w Biedronce trafiliśmy na humus. Taki ładny, w trzech smakach:

Humus w trzech smakach
Humus w trzech smakach: pomidorowym, klasyczny i paprykowym

Cena - jak na tę ilość - 240gr - nie jest specjalnie atrakcyjna, ponieważ kosztuje toto cudo 8 złotych. Trochę taniej niż... na Bornholmie. Dobra, nie będę się denerwował polityką cenową naszego wspaniałego kraju. Idąc dalej tropem humusu: w zależności od smaku mamy około 50% zawartość ciecierzycy. Reszta składu nawet w porządku, lecz oczywiście nie mogło obejść się bez dodatku konserwantu: benzoesanu sodu. Szkoda. Poza tym humus całkiem smaczny. Dla mnie wszystkie smaki jak najbardziej akceptowalne. Matyldzie także smakowało.

W zeszłym roku w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia byliśmy na premierze filmu "Hobbit. Pustkowie Smauga". Tak jakoś wyszło, że w tym roku udało nam się powtórzyć świąteczny wypad do kina. Tym razem na premierę trzeciej części Hobbita: Bitwa Pięciu Armii.

Bilet Cinema City - Hobbit - Bitwa Pięciu Armii
Bileciki na film

Wybraliśmy dość konserwatywnie, jeżeli chodzi o wersję, czyli 2D z napisami. Czy film się podobał? Matyldzie tak, lecz Matylda ogólnie lubi zarówno filmy na ich podstawie, jak i książki Tolkiena. Wg mnie ostatnia część Hobbita nawet nie umywa się do Władcy Pierścieni.

Film na siłę podzielony na trzy części. Druga część "ciachnięta", niby krasnoludzkim toporem, w środku bitwy ze Smaugiem. Na początku trzeciej, jakoś tak na chybcika, dokończenie batalii ze smokiem i przejście do właściwego tematu, czyli tytułowej bitwy pięciu armii. Niestety, sama bitwa - jak dla mnie - ani ciekawa, ani epicka. Przeładowane efektami specjalnymi sceny walk przeplatane nudnymi nieco i na siłę rozciąganymi scenami związanymi z decyzjami podejmowanymi przez Thorina, niegdyś Dębową Tarczę, obecnie opanowanego rządzą złota krasnoludzkiego króla na górze. 

Odniosłem wrażenie, że po prostu brakło treści na tę część i dlatego trzeba było w jakiś sposób porozciągać to, co pozostało, okrywając fabularną pustkę mnóstwem jak najbardziej wspaniałych, lecz do przesytu rozbuchanych, efektów specjalnych. No bo niby wiem, że wg tradycyjnych wyobrażeń elfy są zwinne, skoczne i szybkie, a krasnoludy powolne i "pancerne" (takie "tanki" z gier RPG), ale jakieś granice tych wyczynów chyba istnieją. Widząc to, co w tej bitwie wyczynia Legolas, można dojść do wniosku, że bitwy, przedstawione we Władcy Pierścieni, a więc chronologicznie późniejsze, były dla niego jakimś biegiem po parku w komfortowym tempie... Troszkę panowie od efektów przedobrzyli...

Jeżeli lubicie Tolkiena, Władcę Pierścieni, jeżeli oglądaliście dwie poprzednie części, to oczywiście warto, z kronikarskiego niejako obowiązku, zobaczyć i tę ostatnią. Jeżeli jednak chcielibyście rozpocząć swoją przygodę ze Śródziemiem od ostatniej części Hobbita, to zdecydowanie odradzam. 

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze