Dziennik aktywności fizycznej – 29 września - 5 października 2014

Aktywność fizyczna – poniedziałek – 29 września 2014: bieg


Zatem tak. Cotygodniowych nudności ciąg dalszy rozpocząć pora. Matylda w poniedziałek pobiegała 2x30' w tempie konwersacyjnym z dwuminutową przerwą w truchcie pomiędzy.

Na razie brak zrzutów cyferek z biegów Matyldy, ponieważ stary telefon się zbiesił i odmawia współpracy, a konkretnie program rejestrujący (Runkeeper) co jakiś czas się wysypuje do pulpitu lub przestaje odpowiadać. Przeinstalowałem Androida, bo telefon już dawno zrootowany, a i alternatywnych romów sporo do wyboru. Niestety, niewiele to dało, a Matylda stwierdziła, że ma już dosyć zabawy z tym rupieciem i będzie biegała z zegarkiem, bo "kiedyś ludzie biegali bez tych bajerów i też było dobrze". 


Aktywność fizyczna – czwartek – 2 października 2014: bieg


Matylda: 40' biegu w tempie 06:15-06:30/km, dalej osiem trzydziestosekundowych przebieżek na 80% możliwości przeplatanych minutą w truchcie. Na zakończenie 10 minut truchtu. Czas mierzony wg zwykłego zegarka, lecz Matylda mówi że chyba było tyle, ile trzeba. W sumie, biega ten plan już drugi raz i wydaje mi się, że ma już wyczucie (pewnie, że nie co do metra i sekundy, ale nie o to przecież chodzi), jak biegać poszczególne elementy treningowe.

Ja pierwszy bieg w tym tygodniu. Bardzo spokojne 50 minut. Zupełnie na luzie i rekreacyjnie. Na zakończenie zrobiłem kilka przyspieszeń, tak na oko, bez mierzenia i ścisłego trzymania czasu. Bardziej dla orzeźwienia po powolnym jednostajnym biegu, niż w jakimkolwiek konkretnym celu treningowym. Było całkiem przyjemnie, chociaż, ku mojemu zaskoczeniu, do domu dobiegłem już prawie po ciemku. Co to się porobiło. Jeszcze tak niedawno dzień trwał do 22... Przy okazji długich wieczorów. Chyba w zeszłym tygodniu z przypadku nabyliśmy opaski odblaskowe na rękę i tułów, lecz oczywiście zapomniałem je założyć. Trzeba będzie o tym pamiętać, zwłaszcza że często biegam w czarnych strojach.


Bieg - 2 października 2014


Aktywność fizyczna – sobota – 4 października 2014: bieg


Jakoś dobrnęliśmy do końca tygodnia. Bardzo ładna jesień się zrobiła i z przyjemnością tym razem pobiegliśmy razem, we dwoje się znaczy ;) Tak, tak, ponieważ ja biegłem tylko tak regeneracyjnie, a Matylda rozpoczynała swój trening podbiegów od półgodzinnego spokojnego rozbiegania. Jako się rzekło, po półgodzinnym truchcie Matylda zrobiła 2 serie po 4 podbiegi (ok 100m), ja chwilę potowarzyszyłem i pobiegłem do domu. Takim oto spokojnym akcentem zakończyliśmy kolejny tydzień naszego biegania.

Na marginesie, dawno już nie biegłem bez pomiarów, bez cyferek i bez tabelek. Bardzo miłe uczucie biec sobie tak na luzie bez zwracania uwagi na tempo, tętno itd. Od czasu do czasu będę musiał uskutecznić taki lekki bieg. Po ciągłym bieganiu wg planu jest to bardzo miła odmiana.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze