Zawołajcie położną - Matylda poleca książkę Jennifer Worth

Jennifer Worth - Call the Midwife
Moje wakacje rozpoczęły się prawdziwą czytelniczą ucztą. Kilka tygodni temu przeglądając nowości natknęłam się na informację, iż na polskim rynku księgarskim ukazała się. bijąca w Wielkiej Brytanii rekordy popularności, książka Jennifer Worth - „Zawołajcie położną”. Na podstawie tej książki nakręcono również popularny serial BBC – „Call the midwife”.

Jennifer Worth pracowała w latach pięćdziesiątych jako położna w robotniczej dzielnicy East End i praktykowała w ośrodku sióstr anglikańskich Nonnatus House.

Siostry niosły pomoc kobietom zamieszkującym robotnicze dzielnice East Endu w czasach, gdy większość porodów przyjmowano w domu. Zarówno siostry zakonne jak i młode adeptki pielęgniarskiej profesji pracy miały co niemiara przyjmując średnio sto porodów miesięcznie, zapewniając swoim podopiecznym opiekę przed i poporodową.

Miałam przyjemność przeczytać całą trylogię wspomnień tej autorki, czyli: „Call the Midwife”, „Shadows of the Workhouse”, „Farewell to the East End” i muszę przyznać, że to jedna z najciekawszych książek, jakie trafiły w tym roku w moje ręce.

Autorka w obrazowy sposób przedstawia trudne życie mieszkańców portowych dzielnic Londynu – czynszowe domy, w większości z jedną wspólną toaletą, często bez bieżącej wody, przepełnione dwu lub trzypokojowe mieszkania, w których oprócz rodziców mieszkało kilkoro, a często kilkanaścioro dzieci w czasach, gdy temat antykoncepcji - przynajmniej wśród najbiedniejszych londyńczyków - był praktycznie zupełnie nieznany.

Jennifer - panna z dobrego domu klasy średniej trafia do świata, który do tej pory był jej zupełnie nieznany. Po początkowym szoku nabiera szacunku do ludzi tam mieszkających, szczególnie do matek, które z czasem stały się dla niej bohaterkami zmagającymi się codziennie z wieloma przeciwnościami losu.

Historie, które opowiada w swych książkach wzruszają, przerażają, ale równie często wywołują uśmiech na twarzy. Wspaniałe pełnokrwiste opowieści o życiu i o wspaniałych kobietach, które swoją pracę pielęgniarek i położnych traktowały z prawdziwym, dziś niestety bardzo rzadkim, poświęceniem.

Jennifer Worth - Shadows of the Workhouse
Jak dotąd tylko pierwsza wspomnień Jennifer Worth ukazała się na polskim rynku, a szkoda, ponieważ kolejne tomy wspomnień Jennifer w niczym nie ustępują pierwszej części. W książce „Shadows of the Workhouse” autorka opowiada jeszcze więcej historii mieszkańców londyńskiego East Endu.

Szczególnie poruszający był rozdział opisujący historie dzieci, które z powodu skrajnej biedy lub śmierci rodziców trafiły do tzw. „domów pracy przymusowej”. Opisy tychże są iście dickensowskie. Osoby, które znalazły się w tych miejscach były separowane od swoich najbliższych i zmuszane do ciężkiej pracy, by zarobić na miskę jedzenia i dach nad głową. Dzieci były często bite i poniżane, w najlepszym razie traktowane bardzo surowo bez szans na jedno choćby dobre słowo.

Jennifer Worth - Farewell to the East End
Ostatnia część trylogii „Farewell to the East End” przedstawia problem pokątnych aborcji oraz gruźlicy, która dziesiątkowała całe rodziny. Książka jest jednocześnie pożegnaniem z mieszkańcami doków, którzy stopniowo zostają wysiedlani do innych dzielnic, a stare czynszowe domy są wyburzane. Znika tym samym społeczność, która od pokoleń zamieszkiwała te tereny posługując się specyficzną miejską gwarą - cockney.

Cockney, będący językiem klasy robotniczej Londynu, stanowi niezłą „zagwozdkę” nie tylko dla osób, dla których angielski nie jest językiem ojczystym, ale również dla samych mieszkańców Wielkiej Brytanii, dla których zetknięcie się z tym niezwykłym slangiem stanowi nie lada wyzwanie.

Jenny Worth zamieściła nawet w pierwszym tomie swojej książki specjalny rozdział poświęcony w całości temu londyńskiemu slangowi, jego specyficznej wymowie (np. pomijaniu głoski „h”, wymawianie głoski „t” z charakterystycznym zwarciem krtaniowym, czy wreszcie rymowanym wyrażeniom slangowym, które wymagają tłumaczenia z angielskiego na angielski np. „watch and chain” to w literackiej angielszczyźnie „brain”, a „apple cider” to „spider”. Wszystkim miłośnikom języka angielskiego polecam przeczytanie serii „Call the Midwife” w oryginale.

Obawiam się, że w polskiej wersji wszystkie te lingwistyczne smaczki zagubią się gdzieś w tłumaczeniu.

Jennifer Worth miała niesamowity dar do snucia opowieści, obok których nie sposób przejść obojętnie i bardzo plastycznie opisała świat robotniczych dzielnic, który odszedł w zapomnienie. Całym sercem polecam te książki, lecz jednocześnie ostrzegam: są one niezmiernie wciągające, i kiedy już rozpocznie się czytanie, trudno jest odłożyć lekturę na półkę.

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze