Aktywność fizyczna – dziennik - 1-6 kwietnia 2014

Aktywność fizyczna - wycieczka rowerowa
Podsumowanie marca już za nami. Rozpoczynamy nowy miesiąc! Przed nami kolejne treningi i zmagania z własnym lenistwem i chęcią pozostania przed komputerem... Chęci są, zapał jest! Ruszamy!

Aktywność fizyczna – wtorek – 1 kwietnia 2014: bieg


Pierwszy bieg na pierwszego kwietnia - to nie prima aprilis! Przebiegliśmy bezproblemowo. Dość sprawnie - jak na nas - i bez zadyszki. Co do zadyszki. Matylda jest w trakcie diagnozowania problemów z zadyszką właśnie i pierwszymi podejrzeniami są niedoleczone przeziębienie, bądź astma oskrzelowa.

Od miesiąca trwa leczenie. Wkrótce kolejna wizyta u lekarza i wtedy zobaczymy, co dalej i czy wydolność oddechowa Matyldy ma szansę się poprawić. Lekarz nie zabronił biegać, wręcz przeciwnie, stwierdził, że w umiarkowanej ilości aktywność fizyczna jest jak najbardziej wskazana.

Bieg - 1 kwietnia 2014


Aktywność fizyczna – czwartek – 3 kwietnia 2014: bieg

Jak samotny biały żagiel... biegłem samojeden ;) Matylda z przyczyn obiektywnych została z WF-u zwolniona. Jako, że biegłem sam pozwoliłem sobie na trochę więcej, niż zazwyczaj. Zmieniłem trasę biegu i tak jakoś trochę więcej kilometrów wyszło. Bardzo przyjemne leśne ścieżki. Trasa urozmaicona, trochę podbiegów, trochę zakrętów, trochę lasu iglastego, trochę sosenek i biegu między polami - nudzić się nie można. Być może w niedzielę ruszymy na tę samą dróżkę, ale pobiegniemy jeszcze nieco dalej. W końcu to niedzielne długie wybieganie.
Na koniec tradycyjnie zrzut pomiarów.

Bieg - 3 kwietnia 2014


Aktywność fizyczna – sobota – 5 kwietnia 2014: bieg

Ech, znowu biegłem samotnie. Jak to w sobotę bywa sił nie stało stąd i prędkość słabawa. Matylda uczciwe zwolnienie z zajęć przedstawiła, a mnie samemu rowerem nie chciało się jechać, stąd i ten sobotni bieg. Pochmurno było i raczej nieprzyjemnie. Chęci też zbyt wiele nie miałem, ale jakoś przebiegłem.

Bieg - 5 kwietnia 2014

Aktywność fizyczna – niedziela – 6 kwietnia 2014: multisport - bieg + rower

W niedzielę znowu udało nam się zrealizować plan "multisport", czyli bieganie połączone z rowerem. Uczciwie mówiąc, to pomiędzy bieganiem, a rowerem była mała przerwa na kawę, ale nazwijmy to przerwą techniczną ;) Pogoda dopisała. Niezbyt ciepło, podczas biegu praktycznie bezwietrznie. Biegliśmy już we dwoje, nową, urozmaiconą trasą. Wyszło równe 10 km.

Bieg - 6 kwietnia 2014


Oczywiście, gdy tylko wsiedliśmy na rowery zaczęło wiać. Wiało tak nieszczęśliwie, że przez więcej niż połowę trasy musieliśmy jechać z wiatrem centralnie w twarz. Nie ma chyba dla rowerzysty nic gorszego, niż spowalniający wiatr w twarz. Taki wiatr, to -10 do siły woli i przyjemności z jazdy. Jakby tego było mało w pewnym momencie, z naprzeciwka, nadjechali jacyś bardziej wytrenowani rowerzyści (co prawda mieli wiatr w plecy) i pod dość krótki, lecz stromy podjazd, podjeżdżali z prędkością co najmniej 35-40 km/h...

Matylda stwierdziła, że patrząc na nich czuje się jak stara babcia. Jakoś jednak zebraliśmy się w sobie i dalej walczyliśmy z wiatrem po to, by w końcu otrzymać zasłużoną nagrodę: kilkanaście kilometrów z wiatrem w plecy! To było super i choćby dla tego odcinka warto było się męczyć!

Rower - 6 kwietnia 2014

  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

0 komentarze