Rowerami po Bornholmie - podsumowanie wyjazdu

Bornholm
Bornholm
Jak już pewnie wszyscy stali Czytelnicy naszego bloga zauważyli, spędziliśmy tydzień wakacji jeżdżąc rowerami po Bornholmie.

Dla tych, którzy nie czytali naszych codziennych relacji, a chcieliby się z nimi zapoznać podaję spis wszystkich części:

Po wojażach i przygodach nadszedł czas powrotu do codzienności oraz czas podsumowań. Postaramy się napisać trochę o cenach, noclegach, infrastrukturze, bezpieczeństwie, planowaniu podróży itp praktycznych aspektach związanych z wyjazdem na Bornholm. Zapraszamy do artykułu.

Czym na Bornholm?


  • Opcja najtańsza i jednocześnie najbardziej niepewna: katamaran Jantar z Kołobrzegu lub Darłowa. Katamaran zabiera tylko pieszych i rowery. Cena za bilet przystępna. W przypadku ładnej pogody mamy zapewnioną urokliwą morską wycieczkę. W przypadku gorszej pogody i podatności na chorobę morską mamy 4 godziny na zawarcie bliższej znajomości z jednorazowymi woreczkami foliowymi. W przypadku kiepskiej pogody, sztormu itp - nie płyniemy w ogóle i w zależności od tego, na którym brzegu jesteśmy albo zaczynamy gorączkowe poszukiwania noclegu, albo wracamy do samochodu... Odradzamy ten sposób dotarcia na Bornholm. Dlaczego? O tym niżej.

W drodze na Bornholm
W drodze na Bornholm - bagaże na Jantarze

  • Opcja droższa, bardziej luksusowa oraz zdecydowanie pewniejsza: płyniemy promem ze Świnoujścia do Ystad, a z Ystad do Ronne na Bornholmie solidnym i szybkim katamaranem przewoźnika Danske Faergen. Plusy tego rozwiązania: oba promy zabierają samochody, są zdecydowanie większe od Jantara ;) Mamy większe szanse, że nie zostaną odwołane z powodu kiepskiej pogody. Minusy? Cena.

  • Opcja podobna do powyższej, lecz bez przesiadek: płyniemy promem z niemieckiego Sassnitz bezpośrednio do Ronne. Szybko łatwo i przyjemnie. Bez przesiadek i kombinacji. Bilety lepiej rezerwować z wyprzedzeniem.

Nasze przygody z powrotem, czyli dlaczego odradzamy wyprawę Jantarem?


Na Bornholm dostaliśmy się Jantarem bezproblemowo (chociaż sporo osób na długo zapamięta foliowe jednorazówki - my na szczęście jesteśmy odporni). Gorzej było wrócić. Praktycznie w dniu planowanego wyjazdu nastąpiło jakieś załamanie pogody i stan morza zrobił się na tyle niebezpieczny, że rejsy Jantara zostały odwołane. Niby nic w tym dziwnego. Na pogodę wpływu nie mamy. Takie rzeczy się zdarzają. Trudno - siła wyższa. Do tego momentu wszystko jest dobrze.

Niedobre rzeczy zaczynają się wtedy, gdy stojąc na nabrzeżu w Nexo - my i grupka innych jeszcze osób - ze zdumieniem stwierdzamy, że jest 17.00, a katamaranu nie ma. Próby dzwonienia do KŻP (Kołobrzeska Żegluga Pasażerska). Nr podany na plakacie reklamowym nie działa. Wreszcie komuś udaje się dodzwonić na jakiś inny wygooglowany nr telefonu. Informacja: -Tak, katamaran nie wypłynie z powodu złej pogody ani dzisiaj (niedziela), ani jutro (poniedziałek), być może dopiero we wtorek, a najpewniej w czwartek...

Konsternacja. Dlaczego nikt nas wcześniej o tym nie poinformował? Zamiast - w naszym przypadku - jechać przez całą niemal wyspę z Hasle do Nexo, przedłużylibyśmy sobie pobyt na miejscu. Byłoby taniej i bez nerwów. Pani z KŻP twierdzi, że dzwonili lub wysyłali SMS-y. No nic, widocznie ani my, ani pozostałe osoby czekające na katamaran nie załapały się do grupy szczęśliwie powiadomionych o odwołaniu rejsu. 

Dzwonimy do KŻP, przebukowujemy bilety na wtorek, podajemy jeszcze raz kontaktowy nr telefonu do nas. Pani zaklina się na wszystkie świętości, że na pewno będzie dzwonić, jeżeli zostaną podjęte jakieś decyzje dotyczące wznowienia rejsów. 

Jantar w drodze na Bornholm
Jantar w drodze na Bornholm

Teraz szybka decyzja. Szukamy noclegu na dwa dni w Nexo. Udało się. Wynajęliśmy ten kiepski domek po 300 DKK za dobę kilkaset metrów od portu. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Ważne, że jest gdzie spać i na głowę nie pada. Czekamy. Nadchodzi poniedziałek. Telefon milczy. W końcu dzwonimy sami. - Czy Jantar jutro wypłynie na Bornholm? - Tak, na 100% wypłynie, możecie się państwo jutro wymeldować (doba na kempingu trwa do 10.00). W przypadku zmiany decyzji bądź innych problemów na pewno do państwa zadzwonimy i poinformujemy.

Świetnie. Jutro wracamy. Zadowoleni przesypiamy zdrowo nockę, rano sprzątamy domek, pakujemy graty do sakw i ok 10.00 idziemy wymeldować się z kempingu. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu właściciel kempingu informuje nas, że dzisiaj Jantar także nie płynie... Znaczy się, wypłynął, ale po godzinie zawrócił... Ale jak to? Przecież obiecali, że jeżeli coś się zmieni, będą dzwonić...
Jantar z Kołobrzegu wypływa o 7 rano, jeżeli po godzinie wiedzieli, że zawraca, to dlaczego nie zadzwonili? Ręce opadają. Na wszelki wypadek dzwonimy do KŻP. - Tak Jantar wypłynął, ale zawrócił. Już nawet nie pytamy, dlaczego nikt nas o tym nie poinformował...


Katamaran z Ronne do Ystad
Katamaran z Ronne do Ystad
Mamy dosyć. Kolejna szybka decyzja: opuszczamy kemping i jedziemy do Ronne (30km), żeby tam kupić bilety na katamaran z Ronne do Ystad i dalej kombinować przesiadkę z Ystad do Świnoujścia na prom Unity Line. Sprawdzamy w miejscowej informacji turystycznej godziny w internecie, Matylda rezerwuje bilety. Jest szansa, że się uda, chociaż na przesiadkę w Ystad mamy tylko ok 15 minut.

Na promie z Ystad do Świnoujścia
Na promie z Ystad do Świnoujścia


Udało się. Rzutem na taśmę. Po sprincie na terminalu promowym ostatni wpadliśmy z rowerami na prom z Ystad do Świnoujścia. Zmęczeni, ale szczęśliwi wracamy do domu. Pozostał jeszcze tylko jeden mały problem: trzeba jakoś przedostać się ze Świnoujścia do Kołobrzegu, bo tam mamy samochód... W najgorszym razie machniemy te 100 km rowerami. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Ktoś z wracających Polaków zorganizował autobus i busa na rowery. Płacimy i wracamy do Kołobrzegu. Jeszcze tylko kilka godzin samochodem i już będziemy w domu...

Cała podróż powrotna od momentu wyjazdu z Nexo do Ronne, do zameldowania się w domu, ze wszystkimi przesiadkami i czasem oczekiwania w Ronne, trwała ok 32 godzin...

Ile nas te akrobacje kosztowały? Bilety z Ronne do Ystad dla dwóch osób plus dwa rowery ok 260 złotych, bilety na prom z Ystad do Świnoujścia 420 zł (normalnie 370 ale mieliśmy 50 zł dopłaty za to, że płaciliśmy gotówką, a nie kartą oraz złotówkami, ale na prawdę nie było już czasu na zabawy z kartą... no bo a nuż nie zadziała? Bilety kupowaliśmy na bramce samochodowej.), bilet ze Świnoujścia do Kołobrzegu - 150 zł, dodatkowy wynajem domku ponad 600 DKK...

Z powodu powyżej opisanych przygód i dodatkowych kosztów całej imprezy odradzamy wszystkim wyprawę na Bornholm katamaranem Jantar z Kołobrzegu. KŻP zachowała się niepoważnie, zero informacji, żadnej pomocy, o wszystko trzeba było dowiadywać się samemu, nawet malutkiego "przepraszamy za nieprzyjemności", ot po prostu: jest kiepska pogoda, nie płyniemy i tyle. Reszta nas nie interesuje. Klient będzie ciekawy co, jak i dlaczego, to sam zadzwoni i się zapyta...

Pieniądze za niewykorzystane bilety powrotne zwrócili bez problemu i chociaż tyle. Nigdy więcej z nimi nie popłyniemy i ze szczerego serca wszystkim odradzamy taki pomysł. Z KŻP jest dobrze, dopóki jest dobrze, jeżeli coś się dzieje, to róbta se co chceta, my nie płyniemy, a informować o tym będziemy co dwudziestą losowo wybraną osobę. Niepoważne podejście firmy do klientów.

Lepiej zapłacić więcej i płynąć ze Świnoujścia lub Sassnitz. Zawsze to większe szanse na spokojną podróż w obie strony.

Przykładowe ceny art.spoż. na Bornholmie


Jadąc na Bornholm / do Danii, trzeba liczyć się z tym, że będzie drożej niż w Polsce. Dotyczy to zwłaszcza żywności, gdyż tę właśnie najczęściej kupujemy, będąc na miejscu. Nie zawsze kupowaliśmy najtańsze dostępne produkty, czasem udało nam się kupić coś w promocji.
Podajemy ceny tylko tego, co sami kupiliśmy. Część żywności przywieźliśmy ze sobą z Polski (jakieś suche rzeczy, orzeszki, batony energetyczne, kawa, herbata itp.) W codziennych relacjach z wyprawy podawałem co prawda ceny art. spożywczych, które kupowaliśmy, ale dla porządku napiszę wszystko tutaj jeszcze raz (ceny w koronach duńskich - DKK):


Korony duńskie
Korony duńskie

  • Zakupy w Netto: 1l mleka ekologicznego (produkt lokalny) 10.50, pudełko humusu 200 gram 19.95, 2l wody gazowanej 5.25, sałatka warzywna 10 , jabłka 2 za sztukę (owoce i warzywa też bardzo często sprzedawane są nie na kg, lecz na sztuki, warto zwrócić uwagę), banan 1.95 za sztukę, litr ekologicznego soku 12.50, sałatka Coleslaw 16, małe pudełko malin 16, czekolada gorzka 80% bodajże 18.

  • Zakupy w sklepie Spar: orzechy brazylijskie 23 za paczkę 80gr, serek pleśniowy 150gr - 10.95, chleb ciemny słonecznikowy 750gr - 10, musli ekologiczne 700gr - 28.95, masło orzechowe 350gr - 24.95, cztery pomidory - 10, winogrono 500gr - 10 koron (promocja), 1l soku pomarańczowego z zagęszczonego soku bez cukru i innych dodatków 11.70, 1l soku z innej firmy 17.95, cena lokalnego piwa Svaneke Classic 4.6% poj. 50ccl 24.95 (cena piwa jest chyba z butelką - ważne: na Bornholmie chyba wszystkie butelki są zwrotne. Kaucję za nie można odzyskać w miejscach ich przyjmowania - takie automaty ulokowane najczęściej w pobliżu supermarketów. Na rynku w Ronne to urządzenie jest w wejściu do Netto).

Tradycyjny śledź z żółtkiem, rzodkiewką i solą na ciemnym chlebie
Tradycyjny śledź z żółtkiem, rzodkiewką i solą na ciemnym chlebie


  • Zakupy w sklepie Kvickly: eko-musli 22.50 (promocja).

  • Ceny różne: kawa w jakiejś kafejce od 25 za espresso, do 35 za capuccino lub latte. Owocowe smoothie 30 za kubek. Tajskie jedzenie na wynos 39 za małą porcję, kultowy śledź z żółtkiem (dwie porcje) plus kawałek łososia w Hasle - 137, bufet rybny do wyboru w Hasle - 139 za osobę, grill - szwedzki stół na kempingu w Hasle - 149, spora porcja ryby z frytkami i majonezem w drodze pomiędzy Svaneke a Nexo - 75, lody w wafelku na rynku w Svaneke - 29 za sztukę, lody na rynku w Nexo - trzy duże gałki - 32, kawa chyba 15.

Ryba z frytkami i majonezem
Ryba z frytkami i majonezem


Najtaniej cenowo wypada chyba sklep Netto. Poza tym Netto w Danii jest o wiele lepiej zaopatrzone, niż odpowiednik w Polsce. Jest wiele art. ekologicznych, produktów lokalnych, czegoś dla wegetarian itp rzeczy, których w polskich Netto raczej nie znajdziemy.

Ceny wynajmu przyczepy kempingowej oraz domku 4-os


Możliwości noclegowych na Bornholmie jest sporo:

Kemping w Hasle
Kemping w Hasle

Kemping w Hasle
Kemping w Hasle

  • Można jeździć z namiotem i sakwami z miejsca na miejsce. Na kempingach zazwyczaj dla "namiotowców" dostępna jest w cenie wynajmu miejsca cała infrastruktura typu: kompletnie wyposażona kuchnia, zmywak, jakaś jadalnia, pralnia, toalety, prysznice (prawie wszędzie oddzielna opłata za ciepłą wodę 4-5 koron za jakieś trzy minuty, rozwiązania różne, albo automat wrzutowy obok prysznica, albo karta magnetyczna, którą doładowujemy jakąś kwotą po przyjeździe na kemping). Cen za namiot nie znamy, tak tylko z pamięci napiszę, że było to chyba 125 DKK za tydzień dwuosobowy namiot w Nexo, w niskim sezonie była promocja na chyba 75 DKK - ale tych cen nie jesteśmy na 100% pewni.

  • Można - tak jak my - wynająć sobie przyczepę kempingową z kompletnym wyposażeniem (grill na zewnątrz, telewizor, lodówka, kuchenka gazowa, naczynia, garnki, ekspres do kawy, czajnik elektryczny, sztućce, toaleta chemiczna, umywalka) na jakimś kempingu i z takiej "bazy wypadowej" planować sobie kolejne wycieczki. Nas wynajęcie całkiem przyzwoitej - naszym zdaniem - przyczepy na kempingu w Hasle (Hasle Familiecamping), z przedsionkiem namiotowym w komplecie kosztowało 2200 DKK na tydzień. W tej cenie był prąd, sprzątanie przyczepy oraz dostęp do internetu (WiFi).

  • Można wreszcie wynająć sobie domek letniskowy na którymś z kempingów. Cen za domki nie znamy, lecz na stronie: http://haslecamp.dk/pl/oferty/tilbud/ można sobie sprawdzić orientacyjne ceny na kempingu w Hasle, na którym byliśmy. Możemy jedynie powiedzieć, że koszt wynajmu domku 4-osobowego na kempingu w Nexo wynosił 300 DKK za dobę plus do tego opłata za kartę kempingową i ewentualnie jakieś pieniądze na doładowanie karty "prysznicowej". Domek był jednak o wiele gorszy od przyczepy, którą wynajmowaliśmy w Hasle. Stary, brudny i zaniedbany. Ale to była wyższa konieczność i trzeba było brać, co było pod ręką (o naszych przygodach z powrotem z Bornholmu możecie poczytać tutaj).

Oczywistym jest, że zdecydowanie najtańszą opcją jest podróżowanie z namiotem. Można dowolnie przenosić się z miejsca na miejsce, można też postawić namiot w jednym miejscu i stamtąd robić sobie wycieczki.
Wydaje nam się, że wybierając na miejsce pobytu przyczepę, wybraliśmy rozwiązanie pośrednie - pomiędzy namiotem, a domkiem. Nie byliśmy jeszcze (a Matylda to już na pewno ;) zdecydowani na podróżowanie z namiotem, a domek wydawał się być przesadą. Pobyt rezerwowaliśmy wcześniej (poza tym byliśmy już w tzw. niskim sezonie), stąd podana przez nas cena może różnić się od tych widocznych na stronie kempingu.

Namiot, przyczepa, czy domek, zależy co kto lubi i czego oczekuje. Na pewno będą zwolennicy i przeciwnicy każdej z tych trzech opcji. My wybraliśmy przyczepę i nie żałujemy. Było czysto, sucho i przyjemnie.


Infrastruktura rowerowo-turystyczna na wyspie


Od razu i na samym początku musimy to napisać: jest bardzo dobra.

Ponad 200 km oznakowanych, równych, asfaltowo-szutrowych ścieżek rowerowych. Nie sposób się zgubić. Na znakach są numery ścieżek oraz odległości w km do najbliższych miejscowości. Ścieżki poprowadzone są zazwyczaj tak, aby można było podziwiać piękno przyrody, są widokowe i urokliwe. Przeważnie biegną w pobliżu atrakcji turystycznych. Czasem trzeba odejść kilkadziesiąt metrów od wyznaczonego szlaku, aby coś zobaczyć, ale to raczej nie stanowi problemu.
Przy ścieżkach ulokowane są miejsca postoju ze stolikami i ławeczkami, są też czyste, zaopatrzone w papier, ręczniki i mydło toalety. Naszym zdaniem bardzo mocna szóstka!

Ścieżka rowerowa
Ścieżka rowerowa


Kierowcy i ich zachowanie na drodze? W porównaniu z Polską? Niebo, a ziemia. Nawet jadąc drogą samochodową, nie masz wrażenia, że za chwilę ktoś cię zepchnie do rowu. Samochody jeżdżą dość powoli i ostrożnie wyprzedzają rowerzystów. Na rondach zawsze oddzielny pas dla rowerów, rowerzysta zawsze ma pierwszeństwo (wiadomo, że trzeba sygnalizować swoje zamiary przez wyciągnięcie ręki, ale to chyba oczywiste). Wchodząc na pasy nie musimy wymuszać zatrzymania się nadjeżdżających samochodów. Kierowcy sami zwalniają i przepuszczają przechodzących. Wg nas po prostu bajka! Raj dla rowerzystów. Gdyby tylko tak mocno nie wiało, to byłoby IDEALNIE, ale cóż, to w końcu wyspa. 

Oznakowanie dróg rowerowych
Oznakowanie dróg rowerowych

Przejechaliśmy rowerami na Bornholmie ponad 400 km i ani razu nie mieliśmy żadnej nieprzyjemnej sytuacji związanej z poruszaniem się po drogach, bądź ścieżkach rowerowych. Żadnego trąbienia, żadnego wymuszania, zajeżdżania, spychania do rowu, wygrażania itp zachowań. Bezstresowo i bezkonfliktowo. Kolejna szóstka!

Poza ścieżkami rowerowymi są także wędrówkowe szlaki piesze, po których sporo ludzi biega. Można biegać także po ścieżkach rowerowych. Można uprawiać nordic walking, jeździć konno, bo i konne szlaki są wyznaczone na wyspie. Raj dla wszystkich lubiących aktywny wypoczynek!


Szutrowa ścieżka rowerowa
Szutrowa ścieżka rowerowa


Jeżeli chodzi o kempingi, to - jak wszędzie - są lepsze i gorsze, droższe i tańsze. Tu już trzeba samemu decydować i wybierać. W każdym razie większość, jak już pisaliśmy, jest bardzo dobrze wyposażona i zadbana. Przeważnie jest czysto, schludnie i bezpiecznie. Jeżeli ktoś lubi bardziej spartańskie warunki, to może rozbijać się na tzw. "primitive camping", gdzie o wszystko musi zatroszczyć się samemu. Dla każdego coś dobrego.

Zaciszne jeziorko niedaleko Hasle
Zaciszne jeziorko niedaleko Hasle

Informacja turystyczna na Bornholmie działa. Jest dużo materiałów drukowanych (po angielsku, duńsku, niemiecku i po polsku także). Pracownicy zazwyczaj są mili i pomocni. Po polsku chyba nie rozmawiają. Na pewno można dogadać się po angielsku. Można w IT skorzystać z internetu. Bardzo miło wspominamy pomocnego pana z informacji turystycznej w Nexo (zaraz obok portu). Duże, chyba to się nazywa "Welcome center" jest w Ronne. Jeżeli ktoś chce, to na pewno w tych punktach uzyska wiele pomocnych informacji nt wyspy, kempingów, atrakcji, zabytków, cen, a nawet zarezerwuje bilety. Warto wejść i skorzystać.


Na różowo to, co przejechaliśmy
Na różowo to, co przejechaliśmy


Bezpieczeństwo na Bornholmie, czyli czy zapinaliśmy rowery?


Nie, nie zapinaliśmy rowerów. Nie dlatego, że tak bezgranicznie wierzymy w uczciwość bornholmczyków i turystów, lecz dlatego, że z domu wzięliśmy zapięcie, lecz zapomnieliśmy... kluczyka. Trudno. Jakoś daliśmy radę. Gdybyśmy mieli kluczyk to jak najbardziej zapinalibyśmy rowery. Ponieważ go nie mieliśmy to na noc - jak zresztą większość ludzi na kempingu w Hasle - chowaliśmy rowerki do przedsionka namiotowego i tyle. Na kempingu w Nexo wszyscy trzymali rowery obok domków, pod chmurką. Jedni zapinali, inni nie. Obok naszego domku stał np. nigdy nie zapięty rowerek Fuji...


Nasze rowerki
Nasze rowerki


Podczas wycieczek zazwyczaj zostawialiśmy je bez zapięcia, bo innego wyjścia nie było. Przy zakupach w mieście przeważnie jedna osoba szła na zakupy, a druga zostawała z rowerami. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy koniecznie trzeba te rowery zapinać, czy nie. Tutaj już każdy sam powinien wykazać się zdrowym rozsądkiem i podejmować decyzje w zależności od sytuacji.

Wiadomo, że jak wszędzie, nie należy zostawiać "na widoku" jakichś wartościowych rzeczy, czy pieniędzy, bo - jak mówią - okazja czyni złodzieja, lecz nie trzeba także podejmować jakichś nadzwyczajnych środków ostrożności.

Na ścieżce rowerowej
Na ścieżce rowerowej


W każdym razie: nic nam na Bornholmie nie zginęło, nie zanotowaliśmy żadnej próby kradzieży, czy myszkowania po namiocie. Czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Żadnych niemiłych zachowań czy to ze strony mieszkańców, czy turystów także nie doświadczyliśmy. Pomijając sprawę powrotu, było spokojnie, miło i przyjemnie.

Jak planowaliśmy wyjazd?


O ile pamiętam, rezerwację noclegów zrobiliśmy chyba w styczniu. Nieco później, przez internet zarezerwowaliśmy bilety na katamaran, a jeszcze później miejsce parkingowe w Kołobrzegu. Wczesne rezerwacje poskutkowały otrzymaniem mniejszych, lub większych rabatów tu i ówdzie.

Jadąc, mieliśmy więc wszystko załatwione i zarezerwowane. Tak lubimy. Można oczywiście jechać "na żywioł" i dopiero na miejscu załatwiać wszystkie sprawy. Zależy co kto lubi. 

Jak pisaliśmy wcześniej wynajem przyczepy kosztował nas 2200 DKK na tydzień, rejs Jantarem 600 zł w obie strony dla dwóch osób i dwóch rowerów, parking w Kołobrzegu chyba 10 zł za dobę. Pozostałe koszty są już bardzo subiektywne. Zależy, co kto będzie kupował, co i ile lubi zjeść, czy lubi poimprezować, czy jest raczej typem samotnika itp. Powyżej podaliśmy mniej więcej koszty art.spoż, które my kupowaliśmy podczas pobytu na wyspie.

Nie podajemy już tutaj dodatkowych kosztów związanych z nieprzewidzianym powrotem przez Ystad-Świnoujście, lecz jadąc na wyspę (a już szczególnie płynąc Jantarem) trzeba poniekąd się z tym liczyć i zawsze być zabezpieczonym czasowo i finansowo na taką ewentualność.


Czy pojechalibyśmy na Bornholm ponownie?


Teraz, gdy emocje związane z zachowaniem KŻP już opadły... tak być może wybierzemy się tam ponownie, żeby zobaczyć to, czego nie zdążyliśmy zobaczyć tym razem, zajrzeć do miejsc, na które brakło nam czasu, spokojnie nacieszyć się wyspą. Zapominając o przygodach związanych z powrotem, pozostają nam wspaniałe wspomnienia z przyjaznego dla rowerzystów Bornholmu.


Plaża na Bornholmie w okolicach Hasle
Plaża na Bornholmie w okolicach Hasle


Praktycznie przez cały pobyt mieliśmy dość dobrą, jak na jazdę rowerem, pogodę. Chociaż taka typowo plażowa była tylko jednego dnia. Nie pojechaliśmy tam jednak z myślą o plażowaniu i kąpielach. Konkretnie tylko jednego dnia mieliśmy pół dnia jazdy w deszczu, ale po prostu szkoda nam było tracić tego dnia na siedzenie w przyczepie. Ogólnie więc pogoda nam dopisała (zupełne załamanie pogody nastąpiło w dniu naszego planowanego wyjazdu).

Objechaliśmy większość ścieżek rowerowych, zobaczyliśmy wiele z atrakcji. Zresztą, na Bornholmie nie trzeba specjalnie gonić do atrakcji. Wystarczy jechać, podziwiać krajobrazy, piękno przyrody i specyficzną - choć zwyczajną dla mieszkańców - zabudowę i architekturę, i też jest bardzo ciekawie.


Zabytki Bornholmu
Zabytki Bornholmu

Co zmienilibyśmy, jadąc ponownie na Bornholm? Na pewno, na pierwszym miejscu i koniecznie: płynęlibyśmy bądź to ze Świnoujścia, bądź z Sassnitz. Nigdy więcej katamaranu Jantar i olewczej KŻP!

Być może zdecydowalibyśmy się na opcję "namiotową". Co prawda trzeba ze wszystkimi gratami wozić się po całej wyspie, ale za to jednodniowe przejazdy nie wychodzą aż tak długie. U nas najdłuższa jednodniowa wycieczka wyniosła nieco ponad 100 km (z Hasle do Svaneke - jadąc i wracając nieco innymi trasami). 
Poza tym zawsze to pod namiotem trochę taniej.

Uliczki Gudhjem
Uliczki Gudhjem


Staralibyśmy się chyba jechać w lipcu (wysoki sezon) ponieważ w połowie sierpnia pogoda już płatała figle. Nie wiemy, czy w sierpniu to jest normalne, czy były to jakieś pogodowe zawirowania w 2014 roku. Pani w IT powiedziała, że obecna pogoda (już po załamaniu, gdy Jantar nie płynął) przypomina pogodę z września/października i nie jest normalna dla sierpnia.

Na pewno - na wszelki wypadek - wzięlibyśmy dwa telefony komórkowe i pamiętalibyśmy o kluczyku do zapięcia rowerowego ;)


Na rynku w Svaneke
Na rynku w Svaneke

To chyba tyle. Reszta, wydaje nam się, była dobrze zaplanowana i zrealizowana. Mieliśmy zapas urlopu, finansowe zabezpieczenie niespodziewanych wydatków powrotnych, na wszelki wypadek wykupione ubezpieczenie na czas wyprawy, trochę "warsztatu" rowerowego w torbie podręcznej. Większość z tych rzeczy do niczego się nie przydała, ale... jak powiadają "lepiej nosić, jak się prosić".

Czy polecamy wyjazd na Bornholm?


Tak. Zdecydowanie tak. Cała nasza relacja jest z punktu widzenia rowerzysty i raczej do rowerzystów skierowana i dlatego z czystym sumieniem rowerzystom możemy wyprawę na Bornholm polecić. Ogólnie, ludzie aktywni, niekoniecznie przepadający za smażeniem się na plaży, znajdą tutaj dla siebie mnóstwo zajęć. Inni pewnie także, ale tego nie sprawdzaliśmy (jakieś atrakcje dla dzieci, imprezy, dyskoteki itp).

Na Bornholmie jeżdżą rowerami ludzie młodzi, starsi, ludzie z małymi dziećmi w przyczepkach rowerowych, całe rowerowe rodziny z namiotami, sakwami i wszystkimi innymi turystycznymi bambetlami do kompletu! Na pewno trzeba liczyć się z tym, że będzie wiało, momentami dość mocno - to w końcu niewielka wyspa. Północna część Bornholmu to trochę zjazdów i podjazdów (Wzgórza Bornholmskie). Niektóre górki mają i po 22% nachylenia. Centrum i południe są raczej płaskie, lecz ścieżki rowerowe i tak często wiodą przez "góry, doliny" w celu urozmaicenia podróży zapewne.

Trochę ostrzejszy zjazd, lub podjazd...
Trochę ostrzejszy zjazd, lub podjazd...


Można jeździć rowerem. Swoim lub wypożyczonym (choć stan rowerów w wypożyczalniach bywa różny). Można biegać. Można spacerować. Można kąpać się w morzu i opalać. Do wyboru, do koloru. Jest wesoło i bezpiecznie.

Jako miejsce pobytu z czystym sercem możemy polecić Hasle Familiecamping w Hasle. Może i nie najtaniej, lecz miło, czysto i schludnie. Właściciele i obsługa "przezroczyści" - nie odczuwa się ich obecności. Bardzo przyjemne miejsce.


Hasle Familiecamping - polecamy
Hasle Familiecamping - polecamy

Zdecydowanie nie polecamy natomiast  Nexo Camping. Być może na jedną noc pod namiotem to jeszcze, ale i to nieszczególnie. Infrastruktura stara, brudna i zaniedbana. Ceny wcale nie najniższe. No i do tego właściciel... niespecjalnie miły, trochę gburowaty, chyba uprzedzony do Polaków (chociaż na koniec trochę zyskał w naszych oczach, ponieważ, gdy usłyszał o naszych przygodach, starał się nam poszukać promów w internecie). Tego miejsca nie polecamy. Chyba że w sytuacji awaryjnej, ponieważ ma bardzo korzystne położenie kilkaset metrów o portu w Nexo, wyjeżdżając z portu w prawo i jadąc cały czas prosto.

Nexo Camping - nie polecamy
Nexo Camping - nie polecamy

Nexo Camping - nie polecamy
Nexo Camping - taka kartka była tylko w j. polskim...

Nexo Camping - nie polecamy
Nexo Camping - nie polecamy


To chyba tyle. Gratulacje dla wszystkich, którzy dotrwali do końca tej epopei o Bornholmie i naszej na tę wyspie wyprawie. Być może nie wszystko dobrze zapamiętaliśmy, nie wszystkie ceny zgadzają się co do korony. Pewnie coś pominęliśmy, o czymś zapomnieliśmy, a o czymś napisaliśmy zupełnie niepotrzebnie. Wybaczcie.

To podsumowanie jest tylko i wyłącznie naszym subiektywnym opisem wrażeń z pobytu na Bornholmie. Nie przekazuje "jedynej słusznej prawdy". Napisaliśmy tak, jak my to widzimy i odczuwamy. Każdy widzi i odczuwa otaczający świat nieco inaczej. Każdy z podobnych sytuacji zapamiętuje coś zupełnie innego. Każdy z Czytelników ma zatem święte prawo nie zgadzać się z tym, co napisaliśmy i wyrazić w komentarzach swoje zdanie, do czego zresztą gorąco zachęcamy.

Dzięki za zainteresowanie i poświęcony czas.



  • Podziel się:

To też może Cię zainteresować

7 komentarze

  1. Podsumowanie wyprawki na plus . Szkoda tylko że tak mało fotek tej pięknej wyspy .

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, fotograf ze mnie żaden - co już pewnie zauważyłeś - dużo zdjęć robiłem niespecjalnie dobrym telefonem. Poza tym wydawało mi się, że i tak bez przerwy robię te zdjęcia i czasem mnie to już mierziło ;) W każdym razie planuję jeszcze wrzucić posta z samymi tylko zdjęciami z aparatu, ale muszę je powybierać i ewentualnie trochę obrobić. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu się uda...

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś w dzieciństwie omal nie popłynęłam promem z Darłowa (ciekawe, czy Jantar już wtedy pływał), to był środek lat 80, z tego co widzę od tamtego czasu NIC się nie zmieniło. Albo pływali podczas sztormu i wszyscy rzygali, albo nagle odwoływali rejs i ludzie dowiadywali się o tym w ostatniej chwili. Pewnie nie dzwonią, bo interes i tak się kręci, to po co marnować czas na telefony. Tak to jest, jak się nie ma konkurencji. A przepraszam, już jest konkurencja, ale droższa, więc i tak są wygrani. No cóż.


    I drogo coś te namioty. Chyba bym nocowała w krzakach (zawsze jeździmy z sakwami żarcia, bo w zagranicznych sklepach lavinka-niejadek strasznie wybrzydza ;) ) i narzekała, że mi zimno. Znajomi byli w podobnym czasie jak Wy, jak wrócą to ich o te namioty dokładniej podpytam, bo oni chyba właśnie namiotowo pojechali.


    Że kartka wisi tylko dla Polaków - ani trochę mnie to nie dziwi...

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do cen namiotów - jak napisałem - nie jesteśmy pewni, bo nas to specjalnie nie interesowało (chociaż, bo ja wiem, czy 75 DKK z dostępem do całej infrastruktury kempingu na tydzień to tak drogo?). Ot, gdzieś w przelocie zobaczyłem informację na kempingu. Dokładnie można na stronach kempingów poczytać. Nasza przyczepa na pewno nie była najtańszym możliwym rozwiązaniem, ale była za to wygodna, ba, jak na nasze wymagania to luksusowa wręcz :)


    Jantar... było co było. Więcej z nimi na pewno nie popłyniemy. Co do konkurencyjności to racja - są jedyni w tej cenie. Warto, czy nie - każdy musi przekonać się sam. Mogę powiedzieć, że gdyby mi ktoś wcześniej odradzał Jantara z takiego powodu, to też pewnie machnąłbym ręką i stwierdzi: - A co tam, pewno na nas nie trafi...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy sposób z tym wąchaniem - nie znaliśmy ;) Jeżeli chodzi o kwestię drogo-tanio... jadąc do Danii liczyliśmy się z tym, że będzie drożej niż w Polsce, tak więc nie było to zaskoczeniem. Infrastruktura - tutaj to już co kto lubi, my wybraliśmy opcję "na bogato" (chociaż na bogato to mieli Norwegowie w swoich naprawdę wypasionych kamperach wielkości kilku naszych przyczepek...).

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Was :)
    Przyjemnie czytało się relację z rowerowej wycieczki :) Sporo przydatnych informacji. Za niedługo również wybieram się na Bornholm.
    Mam pytanie. Jak korzystaliście z internetu? Kupiliście na wyspie duńską kartę?
    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  7. Z internetu korzystaliśmy jedynie na kempingach, na których nocowaliśmy. Najczęściej można było wykupić dostęp na ileś tam dni (przez WiFi). Raz działało lepiej, raz gorzej, ale ogólnie akceptowalnie. Nie kupowaliśmy duńskich kart telefonicznych. Można skorzystać z internetu w informacjach turystycznych. Darmowych punktów dostępowych raczej nie stwierdziliśmy. Udanego wyjazdu! Bornholm jest ładny, byle pogoda dopisała.

    OdpowiedzUsuń